Nicolo Zaniolo zabrał głos po raz pierwszy od swojego nagłego transferu do Galatasaray w lutym. Piłkarz jest rozczarowany zachowaniem klubu, kibiców, ale też byłych kolegów z drużyny.
Nicolò Zaniolo był bohaterem wywiadu w dzisiejszym wydaniu La Gazzetta dello Sport. Były zawodnik Romy opowiedział o swojej przyszłości, ostatnich godzinach, które doprowadziły go do rozstania z rzymskim klubem oraz relacjach z kibicami. Oto jego słowa:
Zaniolo, masz klauzulę odejścia w wysokości 35 milionów. Nie jest tajemnicą, że zabiegali o Ciebie Juventus i Milan, i być może nie tylko oni. Czy mylimy się myśląc, że mógłbyś wrócić?
– Czy od razu zaczniemy od mercato? Spójrz w przyszłość, nikt jej nie zna. Oczywiście nie mogę zagwarantować, że zostanę w Turcji przez pięć lat, ale dopóki tu jestem, dam z siebie wszystko.
Pozostańmy w sferze nostalgii: jeśli powiem Feyenoord, o czym myślisz?
– Proste. O Romie, która wylosowała ich pucharze. I przypominam sobie, że to była chyba najlepsza noc w moim piłkarskim życiu, razem z tą z Porto, w której strzeliłem dwa gole w Lidze Mistrzów, i tą z debiutem w reprezentacji. Samo zdobycie decydującego gola w finale przeciwko Holendrom sprawia, że Liga Konferencji jest tak bardzo moja. Kiedy pomyślę wtedy o imprezie w Circus Maximus i kibicach, wciąż mam dreszcze, ale nie chcę na tym poprzestać.
Czy Roma pokona Feyenoord i awansuje dalej?
– Pewnie. Ma bardzo mocną drużynę. Może wygrać Ligę Europy i zająć miejsce w pierwszej czwórce.
Jak się czujesz w Stambule?
– Bardzo dobrze. To miasto, które kwitnie dzięki piłce nożnej, niemniej jednak kibice są zawsze uprzejmi i pełni szacunku, nawet gdy proszą o filmy i selfie. Stadion jest więc niesamowity. Nigdy nie grałem na gorętszym, przynajmniej dorównuje Olimpico. Kiedy strzeliłem pierwszego gola, czułem się, jakbym unosił się nad ziemią.
Nigdy nie miałeś idyllicznych relacji z kibicami Lazio.
– Ale to są rzeczy związane z piłką, pasują do niej. Nigdy nie miałem problemów poza boiskiem. Tak naprawdę, mam kilku przyjaciół z Lazio.
Z drugiej strony trudno będzie mieć przyjaciół wśród romanistów: zostałeś okrzyknięty zdrajcą.
– To jest coś, czego bardzo żałuję. Rzym dał mi wszystko, dzięki Romie zwyciężałem i zadebiutowałem w reprezentacji, tam urodził się mój syn. Bycie zdefiniowanym w ten sposób to okropny cios.
Przyznaj się: prawdopodobnie myliłeś się również w pewnych okolicznościach.
– Prawda wyjdzie na jaw. Mogę przysiąc, że zawsze przykładałem się do treningów, nawet jeśli nie z resztą drużyny.
Ale podarłeś koszulkę przeciwko Genui: to bardzo dotknęło fanów.
– To był tylko gest irytacji, a nie pogardy. To tak, jakbym uderzył pięścią w murawę. To nie miało być lekceważące.
Czy brak przedłużenia kontraktu zaważył o twoim pożegnaniu?
– Mógłbym mówić godzinami o złamanych obietnicach. Powiedzieli mi, że jestem liderem, ale zawsze postrzegano mnie jako zysk kapitałowy. Przez dwa lata mówiono mi, że umowa jest gotowa. W styczniu zeszłego roku podpisałbym kontrakt za trochę więcej niż zarabiałem, bo w Rzymie czułem się dobrze i wiedziałem, że są problemy z Finansowym Fair Play. Po wielu rozmowach miałem dość. Jeśli ja muszę przemyśleć moje pożegnanie, myślę, że inni też muszą.
Jednak Roma nie miała w ręku żadnych ofert, które uznałaby za odpowiednie dla siebie.
– Właściwie było tylko Bournemouth i Galatasaray, ale za to, że nie zaakceptowałem angielskiego klubu, zostałem odstawiony na boczny tor, a fani mieli mi to za złe. Niektórzy ścigali mnie samochodem, inni przychodzili pod mój dom. Moja rodzina i ja baliśmy się, ponieważ czuliśmy się osamotnieni. To byli wściekli ludzie, z którymi nie można było podjąć dialogu. W tamtych czasach wyłączałem też telefon komórkowy, ponieważ otrzymywałem pogróżki.
Jak pożegnali Cię koledzy z drużyny?
– Zawiodłem się na prawie wszystkich. Nie wymienię nazwisk, ale mówili, że jesteśmy jak bracia, a potem nawet nie przyszli się pożegnać.
Nie ukrywajmy: z niektórymi z nich możesz spotkać się ponownie na zgrupowaniu reprezentacji. Są jakieś problemy?
– Wątpię. Może ktoś ma do mnie jakiś problem. Ja nie mam do nikogo.
Jakie miałeś relacje z Mourinho? Mówi się, że lepiej zarządza mistrzami niż młodymi piłkarzami.
– To wspaniały trener i wspaniały człowiek. Pozwalał mi grać prawie cały czas. Jasne, on jest przyzwyczajony do kierowania gwiazdami, a ja do nich nie należałem. Chciałbym go mieć ponownie za trenera za cztery lub pięć lat, ale mimo to wiele się od niego nauczyłem.
Czy byłbyś szczęśliwy, gdyby twój syn Tommaso został romanistą?
– Pewnie. Zawsze oglądam mecze Romy. Przeszłości nie da się zapomnieć po transferze.
Komentarze
Rodzinne relacje jak się patrzy :)
Prawda zawsze leży gdzieś po środku. Ja tam Tiago Pinto nie wierzę, bo dla mnie to taki trochę pinokio, jak go obserwuję od lat.
Natomiast piłkarz będzie mówił swoje, kierownictwo swoje i nigdy się nie dowiemy jak to było, a nawet jakbyśmy się dowiedzieli, to to nadal byłby pewnie punkt widzenia. Coś typu, że klub uważał, że Zaniolo jest wart 3 mln za sezon gry, on, że jest wart 4 mln za sezon i tyle. Prawda wyjdzie na jaw? Warto byłoby ją po prostu wyłożyć na stół, a przynajmniej tą swoją. Bo tak to zajeżdża Leszkiem Wałęsą.
Dla mnie znamienny jest fakt, że na ten jego pożegnalny list odpowiedział tylko Abraham. A polubili to tylko Camara, Smalling i chyba Volpato. Niby taka pierdoła, ale jak widać, mało kto z nim się pożegnał. Nawet Pellegrini, który miał przekonywać go do pozostania latem (słynna fotka po treningu, gdzie długo rozmawiali na murawie).
Ale tak jak napisałeś, Roma bez winy też z pewnością nie jest.
Nikt po nim nie tęskni. Kopacz po czole z nadmuchanym ego.
Pinto nie potrafi dobrze zarządzać zawodnikami.. tam gdzie mógłby poluzować to się spina.. Zaniolo, Miki, może w krótce Smalling.. a tam gdzie powinnien powiedzieć nie i ch**j to wali zbyt duże kontrakty.. Mancini, cristante.. mało nie zarabiają też Matic, Belotti, Wijnaldum.. no a te transfery Viny i Eldora .. to troszkę przepłacone delikatnie mówiac.
Zauważam że najwiecej bruździ w Romie sam Pinto i dla mnie od jest pierwszy do odstrzału, Zaniolo też dołożył do pieca, bez winy nie jest. Jose o dziwo się dobrze zachował w sytuacji z Nicolo, dawał mu czas, dawał mu szanse, ufał mu, nie raz go bronił, nie stety nie udało się. Płaczu po Zaniolo nie będzie, szkoda tylko że za tak mały hajs poszedł …
Pinto to kolejny DS sabotażysta do odstrzału jak Monchi. Fredkiny się obudzą jak już będzie za późno (oby nie), ale po sposobie prowadzenia przez nich w ostatnim czasie interesów mam coraz większe wątpliwości czy się do tego nadają.
Rodzinna atmosfera w tej Romie. Nie ma się co dziwić, że wyników nie ma.
Oooo tak, jak Zaniolo ponarzeka to jest to wyznacznik, a jak powie to jakiś piłkarz że jest ok to pier…. głupoty bo nie zgadza się to z narracją, że u nas zawsze źle i ten Mourinho wszystko niszczy :D
Zgniłe jabłko w drużynie i to takie co cały czas gra zawsze psuje atmosferę w drużynie. Pytanie tylko o skalę i wpływ. Myślę, że brak pożegnania ze strony 90% kadry wiele mówi, chyba że 90% kadry to miękkie pompki które bały się reakcji klubu i dlatego go nie pożegnali. To też możliwe.