Gian Piero Gasperini

6 czerwca 2025 roku, Roma oficjalnie ogłosiła nowego trenera. Gian Piero Gasperini został mianowany nowym odpowiedzialnym za pierwszy zespół Giallorossich. Klub, właściciele oraz Claudio Ranieri są przekonani, że doświadczony szkoleniowiec to odpowiedni człowiek na wlasciwym miejscu.
Kim jest Gian Piero Gasperini?
Gasperini pochodzi z Grugliasco, przemysłowych przedmieść Turynu. Dorastał w środowisku nasyconym czernią i bielą, ale z czasem stworzył własny, niepowtarzalny styl. Styl, który zachwycił zarówno tych wyrafinowanych (jak Ranieri), jak i zwykłych kibiców (Dan i Ryan Friedkin oraz ich sportowe entourage). Wziął na warsztat klasyczne włoskie fundamenty – indywidualne krycie, organizację, siłę fizyczną – i połączył je z ofensywną fantazją rodem z Ajaksu lat 70., z epoki anarchicznych blondwłosych geniuszy.
Piłkarski rzeźbiarz z północy
Dla Gasperiniego futbol to połączenie dyscypliny i twórczości. Tworzy drużyny złożone z walczaków i poetów, które potrafią zamęczyć rywala pressingiem, a potem zadać mu cios – czasem techniczny, czasem emocjonalny. Jego piłkarze to mieszanka instynktu i systemu: Papu Gómez, de Roon, Pasalic, Ilicić, Lookman – każdy z nich dostał u niego szansę na rozwinięcie skrzydeł. Ale to nie jest czuły mentor – potrafi publicznie skrytykować, zrugać za nieudanego karnego, nie przebiera w słowach. Zresztą – właśnie dlatego go szanują.
Gasperini nie był nigdy wrogiem Romy – chyba że akurat stanęła mu na drodze. Ale to samo mógłby powiedzieć o każdej innej drużynie. Jest trudny, zadziorny, czasem wręcz nieprzyjemny. Bywa prymitywny w zachowaniu, ale w myśleniu o piłce – bez wątpienia genialny. Przez lata stał się twarzą Atalanty, ikoną projektu, który zmienił postrzeganie klubów średniego rozmiaru we współczesnym futbolu. Jego jedyna wielka klęska? Inter – 73 dni i koniec, zastąpiony przez… Ranieriego. Ale to było dawno. Dziś nawet Ranieri mówi: Gasperini dojrzał. Jest gotowy na Rzym.
Nie mylmy ucznia z mistrzem
Nie należy mylić stylu Gasperiniego z jego nieudanym naśladowcą, Ivanem Juriciem. Choć obaj wywodzą się z podobnej szkoły, Chorwat nie posiada tej samej elastyczności ani wyczucia gry w posiadaniu piłki. U Juricia ofensywni gracze czują się często zduszeni obowiązkami defensywnymi. U Gasperiniego – każdy zna swoją rolę, wie, gdzie kończy się jego pressing, a zaczyna zadanie kolegi. To nie jest futbol łatwy ani zawsze widowiskowy. Zdarzają się mecze toporne, nieznośne dla neutralnych widzów. Ale są też wieczory, gdy jego drużyna gra jak z nut, a fani szaleją.
Roma musi być gotowa na oba oblicza. Na mecze cudowne i na upadki. Ale przede wszystkim – na cierpliwość. Jeśli Friedkinowie wyciągną wnioski z przeszłości, będą wiedzieli, że Gasperini potrzebuje wsparcia. Że nie można go zostawić po kilku gorszych wynikach, jak De Rossiego. W Interze popełniono ten błąd – a potem patrzyli, jak prowadzi Atalantę do miejsc, o których nikt wcześniej w Bergamo nie marzył. Zmusił nawet Real Madryt do zmiany systemu gry. A to znaczy więcej niż jakikolwiek puchar.
Czas na nowy rozdział
Teraz czas na Rzym. Na hałas, presję, oczekiwania, ale też na pasję, która nigdzie nie płonie mocniej. Gasperini nie pasuje do wszystkich drużyn, ale Roma – mimo swojej chaotycznej natury – może być jego domem. Jeśli tylko da mu się czas. Jeśli tylko pozwoli się jej być sobą – i pozwoli jemu pisać swoją wersję historii.
Witamy w domu Giallorossich Mister!
Forza Roma!