Podopieczni Mourinho zaliczyli szósty kolejny ligowy mecz bez wygranej, eliminując się praktycznie z walki o czwarte miejsce, na które szanse przywróciła kara nałożona na Juventus.
Po fatalnej pierwszej odsłonie gry i lepszej drugiej, zespół Romy zaliczył czwarty remis w ostatnich sześciu spotkaniach. Po podziale punktów z Salernitaną Giallorossi zajmują szóste miejsce w tabeli, z czterema punktami straty do strefy Ligi Mistrzów.
Jose Mourinho postawił na duże rotacje, wystawiając tylko czwórkę podstawowych piłkarzy. W środku pola pojawiła się nieoglądana do tej pory razem para Camara-Tahirovic. Bove, w związku z drobnymi problemami Manciniego, zagrał w trójce środkowych obrońców. Do wyjściowego składu, po miesięcznej przerwie, wrócił Chris Smalling.
Tak złożony skład miał duże problemy z kreowaniem gry, na co z kolei nie narzekali goście. W 11 minucie piękne długie podanie Coulibalyego wykorzystał Candreva. W tej sytuacji spory błąd w ustawieniu popełnił El Shaarawy, łamiąc linię spalonego. W kolejnych minutach nie działo się zbyt wiele. Na uwagę zasługiwała dopiero okazja Romy w doliczonym czasie gry, po której Ibanez wbił futbolówkę do siatki. Niestety, po sprawdzeniu na VAR gol został anulowany z powodu zagrania piłki ręką przez Belottiego.
Po przerwie gra Giallorossich zaczęła wyglądać lepiej, również za sprawą wprowadzonych Matica i Pellegriniego. W 48 minucie strzał tego drugiego sparował pod nogi El Shaarawyego bramkarz rywali, a skrzydłowy Romy nie miał problemów ze zdobyciem gola. Roma nie cieszyła się długo z remisu. W 53 minucie akcję Salernitany wykończył Dia, korzystając z nieuwagi Camary i Matica. W ostatnim kwadransie Roma rzuciła się do odrabiania straty, kończąc golem dośrodkowanie z rzutu rożnego. W zamieszaniu w polu karnym najlepiej zachował się Matic. Na początku doliczonego czasu gry piłki meczowej nie wykorzystał Cristante, uderzając głową wprost w rękawice Ochoi.
Komentarze
"Podopieczni Mourinho zaliczyli szósty kolejny ligowy mecz bez wygranej". Idziemy na rekord, czy to już rekord?
W sezonie 2004/2005 była na pewno gorsza seria, osiem meczów bez zwycięstwa. Ale jeszcze możemy na ten pułap się dostać. Wszak zostały dwie kolejki :)
To był piękny sezon, nie zapomnę go nigdy. Lazio 3pkty od spadku, 62pkkty dawały Ligę mistrzów, a przed nami w tabeli takie potęgi jak Palermo, Messina i Doria xD
Okazji do strzelenia bramki w drugiej połowie nam nie brakowało, ale wykończenie było na poziomie trampkarzy więc i punktów nie ma. O łatwiejsze 3 pkt to już naprawdę trudno, ale i to im się wymknęło. Finał finałem, ale jak się takich meczy nie wygrywa chociażby drugim składem, to naprawdę przykro.