Brazylijczyk, jak wynika z jego wypowiedzi, zostaje na razie w Santosie.
Telenowela z udziałem Santosu, Romy i Marcosa Leonardo zakończyła się po myśli tych pierwszych. Giallorossi nie osiągnęli porozumienia odnośnie transferu Brazylijczyka w letniej sesji transferowej, a sam gracz, mimo „strajku” wrócił do treningów i strzelił nawet gola we wczorajszym meczu klubu.
W wywiadzie dla Globo Esporte wypowiedział się na temat zamieszania z ostatnich trzech tygodni:
– To co się zdarzyło jest złe dla mnie i klubu. Prezydent obiecał mi i wiedział, że odejdę w tej sesji transferowej, jednak teraz wszystko jest ok, wszystko zostało wyjaśnione. Nie zagrałem z Fortalezą, gdyż nie byłem w odpowiednim stanie mentalnym. Myślałem tylko o propozycji, którą otrzymałem i to było tym czego pożądałem. Pozostałem, aby pomóc drużynie, nigdy nie myślałem o ucieczce z klubu tylnym wyjściem. Santos mnie wypromował i jestem mu za to wdzięczny. Gdy wyjdę na boisko będę z siebie zawsze dawał maksimum. Santos nie zasługuje na takie cierpienie.
Brazylijski klub odrzucił kolejne oferty Romy, gdyż, jak mówił prezydent klubu, były zbyt niskie. U podstaw tej decyzji leżało też z pewnością zamknięcie zakupowego mercato w Brazylii. Santos, który sprzedał wcześniej Washingtona do Chelsea, nie byłby w stanie zatrudnić odpowiednich zastępców. W mediach mówi się sporo o tym, że Roma, gracz i brazylijski klubu osiągnęli porozumienie odnośnie transferu w styczniu 2024 roku, gdy Santos będzie mógł spokojnie pozyskać innego napastnika w miejsce Marcosa Leonardo.
Komentarze
Mam nadzieję, że faktycznie będzie dobry, a nie jest tylko rezerwowany, by Pinto wyszedł na troszkę mniejszego wała w oczach swoich i całego świata ostatnio. Może to zakup już pod nowego trenera? ;)
Mam nadzieję, że ten transfer nie wypali. Walczył z klubem żeby go puścili do Romy nie grał i nie trenował a teraz jak strzela bramkę to całuje herb Santosu. Kolejna chorągiewa pokroju Lakaki. Nie chcemy tu takich :)