Marco Delvecchio wspomina derby Rzymu

AS Roma zaprezentowała specjalną koszulkę na nadchodzący mecz derbowy z Lazio, a ambasadorem w jej prezentacji został legendarny napastnik Romy z lat 1995-2005 Marco Delvecchio, który trafiał przeciwko Lazio dziewięciokrotnie. Z tej okazji udzielił on wywiadu dla AS Roma Podcast.

fot. © asroma.com

Koszulka nawiązuje stylem do lat 90-tych, a wykorzystany na niej herb jest jednym z historycznie używanych herbów przez Romę w latach 60-tych.

fot. © asroma.com


TREŚĆ PODCASTU:

Jak podoba Ci się koszulka?
– Z tą koszulką możesz pójść wszędzie. Czułem się w niej świetnie, a kiedy pracujesz z odpowiednimi ludźmi, czujesz się komfortowo i dobrze się bawisz.

Jakie wrażenia towarzyszą Ci przy powrocie do Trigorii?
– Wróciłem tu trzy tygodnie temu po piętnastu latach. Teraz wszystko się zmieniło, nawet drogi. Nie wiedziałem, przy którym rondzie skręcić, żeby dotrzeć do Trigorii. W końcu znalazłem drogę, ale nic nie pamiętałem, bo wszystko zmieniło się na lepsze.

Jakie są Twoje więzi z Romą obecnie?
– Obecnie nie śledzę zbyt uważnie piłki nożnej, ale za Romą zawsze się oglądam. Gdy gra Roma, nie wychodzę, nawet w sobotę czy niedzielę. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będą grać we wtorki lub środy. Pozostałe mecze oglądam, jeśli akurat trafię, ale już mnie to tak bardzo nie interesuje.

Grałeś również w derbach Mediolanu. Czy derby rzymskie mają w sobie coś więcej?
– Nie ma porównania. Zawsze to mówiłem, derby Mediolanu czujesz w niedzielę, a rzymskie zaczynasz przeżywać miesiąc wcześniej. To zupełnie inna historia, inni kibice, inne kolory, inne przekomarzania. Derby odczuwane dziesięciokrotnie mocniej.

Czy stawałeś się lepszy w meczach przeciwko Lazio?
– Trzeba mieć trochę szczęścia. Z umiejętnościami i szczęściem często zdobywałem gole w derbach i była to dla mnie ważna gra, bo wiedziałem, jak wiele znaczy dla wszystkich. Dla kibiców, ale także dla nas jako drużyny. Dlatego dawałem z siebie wszystko.

Czy były derby, po którym coś się u Ciebie zmieniło?
– Po pierwszym golu pomyślałem 'no dobrze, zdobyłem gola w derbach’. Potem była dubletka, a potem kolejna i zrozumiałem, że derby to coś, co mi wychodzi.

Które derby wspominasz największym wzruszeniem?
– To pierwsze, które wygraliśmy po wielu derbach, w których nie mogliśmy zatriumfować. Poprzednie zremisowaliśmy 3-3, a potem, w sezonie 98-99, wygraliśmy 3-1. Potem wygraliśmy jeszcze wiele innych.

Jak przeżywałeś dni przed derbami?
– W takich meczach nie potrzebujesz dodatkowych motywacji, emocje są zawsze wysokie i nie mogłem się doczekać derby, bo chciałem zdominować scenę.

Czy oglądasz swoje gole?
– Kiedy nadchodzą derby, pokazują te z przeszłości i wtedy je oglądam, ale nie jestem kimś, kto regularnie wraca do swoich goli i innych zagrań. To miło, ale nie robię tego często. Czasami jakiś filmik wypłynie w tygodniu przed derbami.

Gol z sezonu 98-99?
– Wydaje się łatwy, ale byłem pewien, że Marchegiani złapie piłkę, więc piłka właściwie mijała mnie i nie miałem czasu, by złapać ją prawą nogą, więc zagrałem zewnętrzną częścią lewej. To było ryzykowne, bo z tej strony lepiej jest dojść do piłki prawą nogą. Na szczęście poszło dobrze. Stawiam go na piątym miejscu.

Gol w derbach rewanżowych sezonu 98-99?
– Mocny, pod poprzeczkę. Gdy to oglądam, myślę, że było by piękniej, gdybym mógł minąć Nestę. Ten gol zajmuje u mnie trzecie miejsce.

Gol w sezonie mistrzowskim?
– Zanetti podaje mi świetną piłkę. Daję mu pierwsze miejsce, bo to był rok mistrzostwa i ze względu na stopień trudności. Piłki od Zanettiego nie mogłem ani zatrzymać, ani zrobić z nią zwrotu. Musiałem się położyć, żeby dotknąć piłki szyją, to był świetny gol. A sezon skończył się dobrze.

Jaki piłkarz Lazio sprawiał Ci najwięcej problemów?
– Bardzo ciężko było mi grać przeciwko Gottardiemu. Był bardzo szybki i gdy go przypisywano do mnie, miałem trudności z oddaleniem się od niego. W rozpędzie byłem szybszy, ale on był lepszy w pierwszych krokach.

Jak podchodzić do derbów?
– Jeśli zachowasz zimną krew, lepiej sobie poradzisz. Trzeba podejść do tego pozytywnie, ale nie zbyt intensywnie. Dawałem z siebie wszystko na boisku, ale nie żyłem tym. Nie zastanawiałem się nad tym zbyt wiele, bo to odbiera energię. Żyłem tygodniem, wiedząc, że nadchodzi derby, ale starałem się podchodzić do niego jak do każdej innej gry, jednak na boisku dawałem z siebie maksimum. Sekretem jest beztroskie przeżywanie tego wydarzenia.

Kibice uwielbiali także Twój sposób świętowania.
– Zrodziło się to z pewnej polemiki. Potem doszło do wyjaśnienia z kibicami w Trigorii i ostatecznie zrozumieliśmy, że nie ma sensu prowadzić między sobą wojny. Celem jest dobro Romy. Wyjaśniłem, że gest z uszami robiłem, aby usłyszeć radość moich kibiców po strzeleniu gola. To gest, który później polubili.

fot. © asroma.com

De Rossi zawsze przeżywał derby z intensywnością. Jaką radę byś mu dał?
– Daniele to chłopak urodzony w Rzymie, z Rzymu, i przeżywał to tak samo jak Totti, z dużą uwagą, myśląc o tym może nawet za dużo. Daniele teraz jest dojrzały i dorósł. On sam wie najlepiej, jak podejść do derby i poradzi sobie świetnie.

Jak radzi sobie De Rossi jako trener?
– Świetnie, wyniki mówią same za siebie. Miał podejście, którego się nie spodziewałem. Kiedy wracasz do środowiska, w którym spędziłeś wiele lat i spotykasz ludzi, z którymi grałeś, to nie jest łatwo. Znalazł równowagę między graczami, klubem i kibicami. Gratulacje, ponieważ wykonuje fantastyczną pracę.

Komentarze

  • Totnik
    4 kwietnia 2024, 05:32

    Łezka się w oku kręci. Jeden z moich ulubionych zawodników 🥺

  • delvecchio
    4 kwietnia 2024, 14:20

    Siema SuperMarco i Mister Derby. Byłeś najlepszy!