Dyrektor techniczny Santosu, Alexandre Gallo, odniósł się po raz kolejny jasno do ewentualnego transferu Macrosa Leonardo do Romy.
Mijają dwa tygodnie, odkąd Marcos Leonardo znalazł się w pogłoskach łączących go z ekipą Giallorossich. Santos odrzucił jednak propozycję Romy, która z kolei liczy na wolę piłkarza. Ten nie trenuje od kilku dni, próbując wymusić transfer.
Dyrektor techniczny Santosu, Alexandre Gallo, opisuje sytuację w wywiadzie dla aol.com:
– Będziemy rozmawiać z agentem i piłkarzem. Nasze stanowisko jest jasne i mamy nadzieję, że stawi się w poniedziałek na treningu i w dobrej kondycji. Jeśli do tego nie dojdzie, Santos podejmie odpowiednie środki. Mamy bardzo kompetentne biuro prawne. Jednak nie trzeba zachodzić aż tak daleko. Oferta, którą złożyła Roma, nie jest wystarczająca dla naszego prezydenta i dla zarządu. Chłopak musi być w formie i musi być gotowy nam pomóc. Wiem, co się dzieje w jego głowie. Nie chcemy żadnych sporów, chcemy by Marcos Leonardo wrócił na boisko.
Swoje mówi też trener Santosu, Diego Aguirre:
– Uważam, że Macros Leonardo będzie z nami w najbliższych dniach, by pomóc drużynie. Tak to sobie wyobrażam. Potrzebujemy go. Mam nadzieję, że dojdzie do porozumienia między nim a kierownictwem. Dla zespołu jest bardzo ważnym by wrócił i pomógł nam do końca sezonu.
Komentarze
Marcos powinien zadzwonić do Maticia i zebrać kilka rad w temacie wymuszania transferów 🙃
"Ten nie trenuje od kilku dni, próbując wymusić transfer. "
Trzeba Nam takich profesjonalistów :) jakby się sprawdził w Romie będzie robił to samo :)
Ale w przypadku Leonardo klub złożył konkretną obietnicę (zaakceptowanie oferty, jeśli będzie dość wysoka) i ją złamał, więc piłkarz ma większe prawo do niezadowolenia
No, ale nie jest dość wysoka więc jej nie zaakceptował, więc obietnicy nie złamali :D
@Romano
Jeśli info dziennikarzy jest prawdziwe, to na początku powiedzieli 18 mln i Roma w końcu tyle zaproponowała, ale w międzyczasie Santosowi się odwidziało
Od lat uskuteczniamy te same drobne podchody pod graczy i od lat uzyskujemy te same marne efekty. Targujemy się o 2-3 mln jakby od tego zależało być a nie być tego klubu. Dzięki tym targom spowalniamy dołączenie piłkarzy do grupy, ich adaptację do środowiska i stylu gry, dajemy innym klubom szanse na wmieszanie się i pokrzyżowanie naszych planów. Daleko szukać nie trzeba żeby przytoczyć przykłady, Smalling, Frattesi (tu się nie udało) i tak dalej. U nas jest zawsze chęć poprawiania i tak dobrej ceny, klub chce za zawodnika 18 mln, gdzie każdy inny w miarę ogarnięty napastnik w Europie to wydatek 21-25 mln, zawodnicy po kontuzjach i będący w dołku formy to koszt 10-13 mln a eksperymenty z wesołych lig kosztują po 14-18 mln. Nasi przedstawiciele mając taką wiedzę składają ofertę 7+3+bonusy i liczą że się uda, czas leci odpowiedź jest odmowna i składają ofertę poprawioną 7+4+bonusy i tak dalej i tak dalej aż w końcu po paru dniach ofertkowania się dochodzą do liczb których oczekuje klub sprzedający. Jednak w tym czasie wynikają nieprzewidziane okoliczności, szefostwo klubu się rozmyśla, zawodnik się frustruje i transfer upada. A wystarczyło w drugim czy już ostatecznie trzecim podejściu zaoferować 11+5 czy już nawet 12+6 mln, zamknąć sprawę i działać dalej z innymi ruchami.
Swoja droga najpierw byla narracja ze nie sprzedadza poniewaz nie chca tracic dwoch napastnikow w jednym okienku, a teraz ze oferta nie jest wystarczajaca. Ja to czytam tak: puscimy go ale dajcie lepsza oferte.
Prawdy nie dojdziesz… ale tak to i z mojej perspektywy wygląda.