Argentyna pełna talentów

Nicolas Spolli były obrońca Romy udzielił wywiadu dla portalu IlRomanista, w którym rozmawiał o talentach argentyńskiej piłki, a także obecnej sytuacji w stołecznym klubie.

Były obrońca Romy Nicolas Spolli, obecnie pracujący dla agencji Quan Sports Management, wypowiedział się dla portalu Ilromanista. W Argentynie zawsze nazywali go „El Flaco”, ponieważ jest wysoki i szczupły.

Przydomek ten przypomina wielu innych argentyńskich piłkarzy, w tym przede wszystkim Javiera Pastore, również byłego gracza Romy. Ale Nicolas Spolli sarkastycznie powtarza: „Prawdziwym 'El Flaco’ jestem ja. Pastore i koledzy z drużyny o tym przezwisku są młodsi ode mnie”.

Były obrońca Giallorossich jest wielkim fanem argentyńskiego futbolu. „Jeśli chcesz, mogę opowiedzieć ci o kilku argentyńskich talentach. Bardzo lubię Rodrigo Villagrę, powołanego do kadry do lat 23 przez Mascherano. Jest też Bryan Aguirre z Newel. Jest mnóstwo wielkich talentów z Boca i River. Problem we Włoszech polega na tym, że jeśli nie kupią go wcześnie, gdy cena jest niska, odrazu go tracą. Przykładem jest Facundo Buonanotte i wielu innych graczy z wielkim potencjałem, których, gdybyś działał wcześniej, mógłbyś sprowadzić do siebie”.

Trochę jak telenowela z Marcosem Leonardo…
– Dokładnie. Ale drużyny takie jak Roma mają wokół siebie ważnych skautów, którzy zawsze znajdują wspaniałe talenty. Przychodzi mi też na myśl Valentino Acuna, urodzony w 2006 roku, który obecnie występuje w reprezentacji Argentyny do lat 17. To prawda, są mali, ale pod koniec dnia w Argentynie, kiedy masz 16 lat, grasz już przed 30 000 ludzi i potrzebujesz dużo osobowośći żeby to udźwignąć.

Osobowość, którą ma Solbes, fantasta, którego sprowadziłeś do Romy.
– Tak, zaaklimatyzował się i on również ma duży potencjał. Technicznie jest silny, musi się rozwijać fizycznie, wciąż ma ten prawdziwy talent, który mam nadzieję jeszcze rozwinie. Przybył trzy miesiące temu, musimy być trochę cierpliwi, ponieważ to dla niego nowy świat. Teraz gra z ciągłością, strzela gole, a konkurencja w klubie jest duża, ale jest na dobrej drodze. To dyrektor Vergine znalazł chłopca, który grał już w pierwszej drużynie w Argentynie (Defensa y Justicia), a w Romie ocenili go w ciągu dziesięciu dni i zdecydowali się go wziąć.

Kolejnym talentem sprowadzonym przez ciebie do Rzymu był Tahirovic.
– Mój partner z agencji i ja przeprowadziliśmy tę operację jako pośrednicy. Był wielkim odkryciem zarówno dla niego, jak i dla nas, ponieważ został wzięty tanio i sprzedany za wielkie pieniądze.

Co sądzisz o obecnej sytuacji w Romie?
– Nadal uważam, że ma bardzo silny skład. Ma dwóch napastników, którzy mogą wygrać Scudetto. W środku pola są również ważni gracze. Niestety, teraz nie chodzi o znalezienie pięknej gry, ponieważ Mou nigdy tak nie chciał grać. Mou chce odzyskać osobowość. Wydaje mi się, że drużyna jest trochę zagubiona, ale mistrzostwa są długie i myślę, że osiągnie swój ostateczny cel.

Przechodząc do twoich rodaków, Dybala nie jest w najlepszej formie…
– Niestety, kiedy nie możesz znaleźć ciągłości, a kontuzje zaczynają cię dręczyć, jest to również trudne dla głowy. Nawet na boisku, kiedy mówią ci, że jesteś wyleczony, zawsze istnieje obawa, że znów doznasz kontuzji. Myślę, że musi rozegrać 3-4 mecze z rzędu, w których być może popełni błędy, ale poczuje, że nie odczuwa dyskomfortu i wróci do bycia tym, kim jest.

Czy Paredes podjął właściwą decyzję o powrocie do stolicy?
– Powrót do Romy to zawsze coś, czemu trudno odmówić. Wrócił bardziej świadomy, mniej dynamiczny, ponieważ jest starszy, ale pozostał graczem wysokiej jakości.

Czy Mourinho jest idealnym człowiekiem dla tego klubu? Czy dobrze zrobiłby zostając na kolejny rok?
– Mówimy o ważnym trenerze, to zależy od niego, czy chce zostać, czy nie. Jeśli jego wolą jest pozostanie, to nie widzę powodu, dla którego Roma miałaby szukać kogoś innego. To trener, którego lubię, ale powtarzam, teraz drużyna trochę cierpi i nie daje tego, czego chce trener. Roma nigdy nie grała dobrze pod wodzą Mourinho, ale zawsze miała charakter na boisku, chęć zdobycia punktów i dotarła do dwóch finałów. Gdybym był szefem Romy, uważałbym, że stadion jest zawsze pełny dzięki trenerowi, który wie, jak zmotywować i pociągnąć za sobą miasto. Wtedy Roma jest wielkim klubem na świecie. Uważam że jeśli nie będzie trenera, który nie nazywa się Mourinho, raczej nie ma szans na takich zawodników jak Lukaku, Dybala czy Sanches.

Widziałeś derby?
– Tak i nie podobało mi się to. Wydawało mi się, że żadna z drużyn nie chciała przegrać, niewiele ryzykowały na boisku. Obaj trenerzy dużo rozmawiali poza boiskiem i nie było to dobre. Grałem w piłkę nożną, jeden dzień więcej lub jeden dzień mniej odpoczynku nie sprawi, że wygrasz lub przegrasz. Najlepszą rzeczą w derbach Rzymu byli kibice.

Obrońca będzie potrzebny w styczniu, kogo byś wziął jako środkowego obrońcę, oczywiście na warunkach Romy?
– Tiago Pinto ma doświadczenie i na pewno ma już plan działania. Nie sądzę, aby był nieprzygotowany, jak tylko rynek się otworzy, na pewno będzie miał coś do zaoferowania.

Roma był szczytem twojej kariery.
– Tak, szkoda, że przybyłem w czasie, gdy nie czułem się dobrze. Mogłem rozegrać swoje karty, gdybym przybył rok wcześniej lub rok później, ponieważ zarówno z Catanią rok wcześniej, jak i Chievo rok później byłem w szczycie swojej formy. Kiedy jednak nadarzyła się okazja, jak mogłem odmówić?

Pech stanął ci na drodze….
– Rzeczywiście. Przyszedłem w lutym, kiedy graliśmy w trzech rozgrywkach, a 20 lutego graliśmy już tylko w lidze. Trochę mnie to pokarało, bo pod koniec grali już ci, którzy zaczynali i nie było potrzeby dużej rotacji. Ale to było niesamowite doświadczenie i mogę zagwarantować, że kiedy żyjesz piłką nożną w Rzymie, to tak jakbyś żył w Buenos Aires.

Z kim w szatni miałeś najbliższe relacje?
– Zaprzyjaźniłem się z De Rossim, Astorim i Argentyńczykami. Często z nimi przebywałem.

Trenerem w drużynie Romy był Garcia. Co mu nie poszło w Napoli?
– Przyjście do drużyny, która zdobyła mistrzostwo po tak długim czasie i która kocha odchodzącego trenera, jest trudne. Paradoksalnie łatwiej jest przyjść do klubu który trzeba ratować. Gdy tylko przegrywasz mecz, mówią, że jesteś w kryzysie, że to wina trenera, ale ja uważam, że wszyscy są winni.

Jakie były mocne i słabe strony Rudiego?
– Był bardzo elastyczny taktycznie ale też zbyt przywiązany do zawodników, a to też może być wada. Prawie się nie złościł, od czasu do czasu trzeba walnąć pięścią w stół, ale jednocześnie mówię, że dał drużynie więcej spokoju i spokoju ducha.

Podsumowując, Nicolas, czy Romie uda się zakwalifikować do Ligi Mistrzów?
– Jeśli zakwalifikują się nie cztery, a pięć drużyn, to tak.

Autor newsa: Burdisso.

Komentarze

Komentarze są wyłączone dla archiwalnych wpisów.