Antunes: Luis Enrique nawet nie podał mi ręki

Były obrońca Romy wspomniał nieudaną przygodę z zespołem Giallorossich.

W Romie był jednym z „meteorów”, jak mawiają Włosi. Pojawił się znikąd, rozegrał pięć meczów, jeszcze za czasów pierwszej przygody ze Spallettim, po czym poruszał sie po nieudanych wypożyczeniach. Po zakończeniu umowy w Romie wrócił do Pacos Ferreira. Potem, z lepszym lub gorszym skutkiem występował w Portugalii, Hiszpanii i na Ukrainie. Aktualnie jest graczem drugoligowego Pacos Ferreira, w którym skończy karierę. Mowa o Vitorino Antunesie, który udzielił wywiadu dla Tribuna Expresso, mówiąc o swojej przeszłości w Trigorii. 

– Po Ranierim przyszedł Luis Enrique jako nowy trener i myślałem, że będę miał swoją szansę na grę, ale tak się nie stało. Trenowałem ciężko w trakcie wakacji, aby być gotowym na zgrupowanie, a tymczasem przyszedł do mnie mail od menadżera drużyny, w którym poinformowano mnie, że nie zostałem powołany przez Luisa Enrique, gdyż ten nie będzie na mnie stawiał. Roma nie miała wtedy lewego obrońcy. Zostałem i trenowałem sam w Rzymie i gdy zespół wrócił do Trigorii i gdy był trening rano, to ja musiałem trenować w po południu, zawsze w innych godzinach, zawsze sam. Trener nie pozwolił mi nawet spotkać się z innymi kolegami z zespołu. Pytałem czemu mi to robi, gdyż nie zrobiłem niczego złego, ale on nawet nie podał mi ręki, nawet mnie nie pożegnał, nawet nie powiedział cześć. Czułem się bardzo źle, chciałem zakończyć karierę w Romie w inny sposób.

Portugalczyk kosztował Romę 1,5 mln euro. Lata 2006-2008 były tymi, w których Daniele Prade, ówczesny dyrektor sportowy, przeprowadził kilka zastanawiających transferów, od młodych Fatyego, Barusso, Antunesa, Pita, Defendiego, Zarineha, Andreollego po bardziej doświadczonych Martineza, Alvareza, Tavano. Żaden z tych piłkarzy nie wsławił się niczym pozytywnym w Trigorii.

Komentarze

Komentarze są wyłączone dla archiwalnych wpisów.