W lutym leżał na murawie z roztrzaskaną kostką. W lipcu świętował tytuł mistrza świata. Opowieść o jednym z najbardziej dramatycznych momentów w karierze Tottiego – i o sile, która pozwoliła mu pokonać to, co wydawało się niemożliwe.

Wczorajszy dramat Jamala Musiali podczas Klubowych Mistrzostw Świata poruszył cały piłkarski świat. W 2006 roku, podobne obrazki zobaczyliśmy w meczu Roma-Empoli, kiedy koszmarnej kontuzji doznał Francesco Totti. Finał tej historii jest warty przypomnienia.
19 lutego 2006 roku. Stadion Olimpijski w Rzymie. Roma mierzy się z Empoli w meczu ligowym, kiedy w jednej chwili świat Francesco Tottiego wywraca się do góry nogami. W 55. minucie spotkania kapitan Giallorossich pada na murawę po brutalnym faulu Richarda Vanigliego. Chwila ciszy na trybunach, dramat na boisku. Diagnoza jest bezlitosna: złamanie trzeciego odcinka kości strzałkowej w lewej nodze oraz złożona kontuzja więzadłowo-torebkowa w obrębie stawu skokowego. Nie tylko sezon Tottiego stoi pod znakiem zapytania – zagrożony jest również jego udział w zbliżających się Mistrzostwach Świata w Niemczech.
Co do Musiali, tutaj kontuzja Tottiego: Złamanie trzeciego odcinka kości strzałkowej w lewej nodze oraz złożona kontuzja więzadłowo-torebkowa w obrębie stawu skokowego. Wrócił po trzech miesiącach z 8 śrubami w kostce i zdobył Mistrzostwo Świata grając w każdym z siedmiu meczów. pic.twitter.com/aGVLEPeWH0
— Profesur Wilk (@zWilkiemNaSercu) July 6, 2025
Zaledwie kilka godzin po meczu Totti trafia na stół operacyjny w klinice Villa Stuart. Zabieg przeprowadza prof. Pier Paolo Mariani – uznany ortopeda, który od lat opiekuje się największymi gwiazdami calcio. Operacja kończy się sukcesem, ale rekonwalescencja zapowiada się długa i wyczerpująca. Do kostki wstawiono osiem śrub, które mają zapewnić stabilizację złamanej kości i uszkodzonych więzadeł.
Rozpoczyna się walka z czasem. W oczach opinii publicznej toczy się dramatyczny wyścig: czy Totti zdąży wrócić do pełni sił przed mundialem? Czy kapitan Romy zdoła jeszcze raz podnieść się po tak ciężkim ciosie? Sam zainteresowany nie zamierza się poddawać. Wykazuje żelazną determinację, przechodząc intensywną rehabilitację dzień po dniu, godzina po godzinie.
3 maja 2006 roku – zaledwie dwa i pół miesiąca po kontuzji – Totti pojawia się w kadrze meczowej Romy na finał Pucharu Włoch przeciwko Interowi. W pierwszym meczu zasiada jeszcze na ławce, ale już osiem dni później, w rewanżu na San Siro, wraca na boisko i gra przez 54 minuty. To symboliczny moment. Totti nie jest jeszcze w pełni sił, ale pokazuje, że jest gotów.
Marcello Lippi, selekcjoner reprezentacji Włoch, nie waha się – powołuje Tottiego na mundial. Decyzja budzi kontrowersje, ale szybko okazuje się słuszna. Kapitan Romy, mimo że wciąż gra z ośmioma śrubami w kostce, rozgrywa wszystkie siedem meczów turnieju, notuje cztery asysty i znacząco przyczynia się do triumfu Azzurrich. W meczu 1/8 finału przeciwko Australii to on, w 95. minucie, zachowuje zimną krew i zamienia rzut karny na bramkę dającą awans.
9 lipca 2006 roku, Berlin. Włochy sięgają po czwarte w historii mistrzostwo świata. Totti, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej walczył o powrót do sprawności, stoi na murawie z medalem na szyi i łzami w oczach. Udało się.
Historia tej kontuzji pozostaje jedną z najbardziej symbolicznych w karierze Francesco Tottiego – dramatem, który mógł przekreślić wszystko, a ostatecznie stał się świadectwem nieprawdopodobnej siły charakteru, poświęcenia i nieugiętej woli walki.
Historia ta jest doskonale opisana w autobiografii Francesco Tottiego. Jej polskie tłumaczenie wydawnictwa SQN zostało objęte naszym medialnym patronatem, a autorką przekładu jest nasza redakcyjna koleżanka, Kaisa.
Komentarze
Dla mnie to szok ze Musiali z tak wygiętą nogą od kolana w dół początkowo piszą cos o przerwie tylko 5 miesięcy. Czyli powrót do biegania i obciążania nogi nastąpi jeszcze szybciej.
Złamana noga to teoretycznie może być pół roku a może być i półtorej roku. Poza tym dochodzi jeszcze czynnik psychologiczny i w zasadzie z klasowego gracza może pozostać wspomnienie. To są koszmarne kontuzje dla zawodnika, które demolują przede wszystkim głowę piłkarza.
Lepiej złamać nogę niż zerwać więzadło krzyżowe przednie w kolanie tak jak w moim przypadku… gdzie dojście do siebie i sprawności takiej żeby znów grać w piłkę to rok czasu.
Co by nie mówić o Tottim poza techniką jedna z najlepszych w historii Calcio to miał też żelazną psychikę.