Po prawie dwóch miesiącach przerwy czas na powrót Serie A. Roma zagra w środę po południu przeciwko Bolonii, kiedy zostanie powitana na wyprzedanym Stadio Olimpico.
Giallorossi gościć będą podopiecznych Thiago Motty i rozpoczną nowy rok w absolutnie kluczowym miesiącu dla drużyny Jose Mourinho.
Z sześcioma meczami w ciągu najbliższych trzech i pół tygodnia, styczeń może być decydujący dla ambicji Romy, by zająć miejsce w pierwszej czwórce i awansować do Ligi Mistrzów.
Giallorossi w nadchodzących tygodniach zmierzą się z Milanem, Fiorentiną i Napoli w bez wątpienia najważniejszych meczach w tym sezonie.
Tak jak przez cały sezon, Mourinho będzie zmuszony poradzić sobie z nieobecnością doświadczonego pomocnika Giniego Wijnalduma, który wciąż wraca do zdrowia po złamaniu nogi.
Z drugiej strony Bologna będzie musiała poradzić sobie bez kilku kluczowych postaci, nieobecni będą: Musa Barrow, Lorenzo De Silvestri, Joshua Zirkzee i Kevin Bonifazi.
Mimo tego, że goście przyjadą do Rzymu w osłabieniu, będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony po śmierci Sinisy Mihajlovicia.
Były trener Fiorentiny, Milanu i Torino przegrał wieloletnią walkę z rakiem w połowie grudnia, niecałe cztery miesiące po tym, jak został zwolniony przez Rossoblu we wrześniu.
„Nie jest łatwo przezwyciężyć ten ból” – powiedział dziennikarzom Thiago Motta w poniedziałek.
„Próbowaliśmy przejść przez to doświadczenie i emocje jako grupa, ale nie jest to proste, zwłaszcza dla piłkarzy, którzy spędzili z nim tyle czasu przez te wszystkie lata”.
„Sinisa zasługuje na wszystkie pochwały i wyrazy uznania, jakie otrzymał, ponieważ był wspaniałą osobą”.
Początek meczu zaplanowano na godzinę 16:30.
Przewidywany skład przez Il Romanista: (3-4-2-1): Rui Patricio; Mancini, Smalling, Ibanez; Celik, Cristante, Pellegrini, Zalewski; Dybala, Zaniolo; Abraham.
Po raz pierwszy w kadrze Romy na oficjalne spotkanie znajdzie się Aleksander Jordan Majchrzak. Napastnik wypożyczony z Legii Warszawa do drużyny Primavery w ostatnim tygodniu został włączony przez Jose Mourinho do pierwszego zespołu.
Komentarze
Szykujemy się na wpierdol