Upał i Toulouse triumfują

Roma, osłabiona brakiem kluczowych zawodników, przegrywa z Francuzami (0-1). Smalling przestraszył wszystkich!

fot. © asroma.com

Daniele Lo Monaco (Il Romanista) – Roma poniosła pierwszą porażkę w meczu towarzyskim przeciwko Toulouse w Trigorii. Wynik spotkania nie miał większego znaczenia i był jedynie serią wyczerpujących biegów z piłką (i bez) w 30-stopniowym upale, między dwoma drużynami w fazie przygotowań. Roma była w trakcie intensywnego programu treningowego, a większość składu była nieobecna: niektórzy zawodnicy byli na boisku (reprezentanci narodowi), inni w drodze (Soulé przybył tego dnia), a jeszcze inni dopiero w planach dyrektora sportowego Ghisolfiego (priorytetem jest teraz obrońca o profilu podstawowego zawodnika). Gol padł przypadkowo, karząc jedną z kilku nieudanych akcji Romy, ale w drugiej połowie mieli kilka szans, z których najbliżej celu był strzał Smallinga w słupek na koniec meczu po rzucie wolnym wykonanym przez Zalewskiego. Smalling wcześniej przestraszył wszystkich, upadając po zderzeniu w powietrzu, co spowodowało nienaturalne skręcenie kolana, ale po chwili wrócił do gry.

Roma jest jeszcze w trakcie budowy. Reprezentanci, którzy wrócili w środę, oglądali mecz z boku boiska, próbując znaleźć trochę cienia w upale. Gra nie była atrakcyjna, gdyż temperatura o 18:00, w momencie rozpoczęcia meczu, wynosiła 33 stopnie, ale odczuwalna była jak 66. Manewry Romy były powolne i przewidywalne, a jedyny strzał na bramkę w pierwszej połowie oddał Paulo Dybala po 35 sekundach, po akcji Zalewskiego. To mało jak na eksperymentalny skład Romy, który już od trzech tygodni ciężko pracuje, grając w ustawieniu 4-3-3 z Baldanzim jako lewym pomocnikiem i Pisillim, który niemal zajął miejsce w podstawowym składzie. Le Fée, tymczasowo pełniący rolę rozgrywającego, czeka na Paredesa, jedynego gracza Romy wciąż nieobecnego w Trigorii. Francuz popełnił kilka prostych błędów, ale fizycznie wyglądał dobrze. Obrona składała się ze Svilara między słupkami, Sangaré, Kumbulli (z trudem budującego grę), Ndicki i Angeliño, który również grał zbyt swobodnie. W ataku obok Dybali grali Joao Costa po prawej i Zalewski po lewej stronie. Toulouse, jedenaste w Ligue 1 w zeszłym sezonie, grało w solidnym ustawieniu 4-4-2, stawiając Romę pod presją, szczególnie w dynamicznych akcjach.

Roma zaczęła lepiej, ale brakowało jakości w rozegraniu. Jedynymi momentami były długie podania (po 35 sekundach na Zalewskiego, z podaniem do Dybali), akcja Joao Costy zza słabym strzałem oraz rzut rożny Dybali, który został zablokowany. Toulouse miała kilka okazji po błędach obrony Romy: Kumbulla podarował rywalom co najmniej dwie piłki, z czego jedną zmarnowali, a Angeliño zagrał zbyt swobodnie, co skończyło się przejęciem piłki przez Messali, szybkim atakiem i golem Gboho po dobitce.

W drugiej połowie De Rossi dokonał trzech zmian od razu, a kolejnych ośmiu później. W nowym ustawieniu (z Bove, a później Darboe jako rozgrywającym) Toulouse miała okazję do podwyższenia wyniku, ale Svilar obronił strzał Skytty. Roma miała pięć okazji do wyrównania, z których niektóre były pechowe (Zalewski, strzał tuż obok), niektóre fatalnie przestrzelone (Solbakken z lewej strony do pustej bramki), a inne wydawały się pewne (Smalling w słupek). Wynik jednak nie uległ zmianie.

Komentarze

Komentarze są wyłączone dla archiwalnych wpisów.

  • Youngpusseydon
    28 lipca 2024, 13:50

    Ja się zastanawiam, co de Rossi widzi w Angeliño? Przecież w obronie jest jak dziecko we mgle, a w ataku nie oddaje tyle żeby przymknąć oko na tę jego tragiczna grę w defensywie.

    • majkel
      28 lipca 2024, 14:15

      Też mnie to zastanawia. W atak pompujemy grubą kasę, a na obronie będzie niezła karuzela. Ja jestem zwolennikiem budowania drużyny od tyłu. A na zakupy nie dość, że ruszyliśmy późno, tp jeszcze zapominając o sytuacji w obronie…

    • Totnik
      28 lipca 2024, 15:39

      Niestety majkel podzielam twoje zdanie mamy Ndicke i Manciniego na środek – zmiennik połamany Smaldig – średnio. A boki to wyglądają na ten moment tragicznie. Angeliny i Celinki wesoła twórczość. Czeka Nas Zemanlandia chyba