Taktyka, walka i serce. To znak firmowy trenera Ranieriego

Roma pokazała się jako zespół zdyscyplinowany, zdeterminowany i gotowy na poświęcenie – dokładnie tak, jak chce tego Ranieri. Jego strategia, odwaga w podejmowaniu decyzji i umiejętność zmotywowania drużyny sprawiły, że nawet przeciwko liderowi Napoli Roma nie tylko nie pękła, ale wywalczyła cenny punkt.

fot. © asroma.com

Il Tempo (T. Carmenami)Tak właśnie miało być, choć aby wszystko wróciło na właściwe tory, trzeba było przeżyć 92 minuty prawdziwego dreszczowca.

Po drugiej stronie boiska liderujące Napoli, które do tej pory dominowało w sezonie. Jednak na Stadio Olimpico musiało uznać wyższość nowej Romy prowadzonej przez Ranieriego – drużyny walecznej, nieustępliwej i gotowej dać z siebie wszystko. Trener Claudio, jak powiedzieliby Rzymianie, „znów rozegrał to po swojemu”, wystawiając na początku meczu rezerwowy skład i oszczędzając pięciu kluczowych zawodników z myślą o zbliżającym się starciu w Pucharze Włoch.

To była odważna decyzja – przeciwko liderowi Napoli Roma zagrała bez Dybali, Paredesa, Dovbyka, Saelemaekersa i Pellegriniego. Wydawało się, że to zbyt wiele, ale ostatecznie wybór Ranieriego okazał się trafny. Gdy Angeliño zdobył wyrównującego gola, radość na Stadio Olimpico była ogromna, a wśród wiwatów kibiców dało się wyczuć ulgę – jeszcze niedawno Roma była o krok od strefy spadkowej, a teraz znów mogła odetchnąć.

To cenny punkt wywalczony wbrew wszystkiemu – nawet wbrew „prawu byłych”, które w Rzymie wydaje się nieubłagane. Wszyscy spodziewali się gola Lukaku (który opuścił boisko przy akompaniamencie gwizdów), tymczasem ku zaskoczeniu wszystkich to Spinazzola wpisał się na listę strzelców. Jego bramka była prawdziwym ciosem dla bukmacherów, zwłaszcza że dośrodkowywał… Juan Jesus, kolejny były piłkarz Romy.

Tylko na Stadio Olimpico mogą dziać się takie rzeczy. Gol Spinazzoli – który przynajmniej miał na tyle taktu, by nie celebrować – był wynikiem pierwszego poważnego błędu Svilara w tym sezonie. Do tej pory bronił znakomicie, ale tym razem wyszedł do piłki źle i za późno, co pozwoliło zawodnikowi Napoli, którego Roma oddała bez żalu, na zagranie rodem z czołowych lig świata.

Komentarze

  • LaMagica
    3 lutego 2025, 15:20

    Pele liderem?coooo