Co się stało z Leandro Paredesem, do niedawna najsolidniejszym punktem Romy, że zniknął z boiska i radarów kibiców?

LR24 (A. Ciardi) – Gdybyśmy spojrzeli na tytuł, łatwo moglibyśmy pomyśleć, że chodzi o Matsa Hummelsa. To jednak nie on jest bohaterem tej historii. Hummelsa widzieliśmy niedawno na stadionie Olimpico – w czwartkowy wieczór przez prawie 45 minut rozgrzewał się przy linii bocznej. Jego sytuacja nie jest tajemnicą; niemiecki obrońca regularnie udziela się na Instagramie, co jedynie potęguje publiczne zainteresowanie jego brakiem występów. Wiele osób zastanawia się, dlaczego dotąd nie rozegrał ani minuty i po co kazano mu tak długo się rozgrzewać, by ostatecznie nie dać mu szansy debiutu. Wyjaśnienia trenera Juricia budzą kontrowersje i tylko potęgują spekulacje na temat jego potencjalnego odejścia już w styczniu.
W Romie jest jednak inna, bardziej zagadkowa sprawa, która zasługuje na uwagę. Jak właściwie wygląda obecna sytuacja Leandro Paredesa? Jakie są jego możliwości? Jak się przygotował na nowy sezon po letniej przerwie? Od dłuższego czasu wydaje się niemal pewne, że nie zobaczymy go na boisku przynajmniej do stycznia, kiedy to mówi się o jego możliwym powrocie do ukochanego Boca Juniors. Gdyby trener Jurić mógł podzielić się z nami całkowicie szczerymi przemyśleniami, zapewne przyznałby, że Paredes nie do końca wpisuje się w jego koncepcję gry – brakuje mu dynamiki potrzebnej do gry w formacji z dwiema liniami obrony. Niemniej, trudno uznać to za jedyny powód jego nieobecności. Paredes niemal zniknął z boiska od początku sezonu, a już pod koniec poprzedniego tracił znaczenie pod wodzą trenera De Rossiego. Po zawieszeniu w pierwszym meczu ligowym wystąpił w meczu przeciwko Empoli, jednak jego występ pozostawił wiele do życzenia. Od tego czasu jego rola systematycznie malała, aż ostatecznie stał się niemal całkowicie nieobecny.
Dla kibiców Romy Paredes jest obecnie niemal postacią znikającą. Pamiętają go głównie z krótkiego występu na Instagramie, gdy Paulo Dybala ogłaszał, że pozostaje w klubie, oraz z faulu, który skutkował rzutem karnym dla Empoli. Potem zniknął. Przed jednym z meczów trener Jurić powiedział, że po międzykontynentalnej podróży związanej z występem w kadrze narodowej Paredes wrócił w słabej formie. Jak to możliwe, że zawodnik tej klasy, mistrz świata, który miał być jednym z liderów drużyny, nagle nie jest zdolny do gry? Czy faktycznie jest aż tak daleki od optymalnej formy? Przecież nie spędził wakacji na Ibizie, oddając się życiu jak beztroski nastolatek. Jeśli miał jakieś powody, by odejść, to dlaczego został? I czemu z takim entuzjazmem świętował pozostanie w klubie swojego bliskiego przyjaciela, Dybali?
Oczywiście możemy zignorować jego emocjonalne wyznania na rzecz Boca Juniors – Rzym ma już swoją tradycję pełną takich deklaracji. Ci, którzy obecnie krytykują obecną władzę klubu i wspominają „amerykańskie” czasy z nostalgią, zapominają, jakie problemy miała wówczas AS Roma z organizacją i zarządzaniem. Justin Kluivert niemal w każdym wywiadzie podkreślał, że AS Roma to dla niego jedynie przystanek w drodze do Barcelony, a Steven Nzonzi wykazywał się postawą daleką od zaangażowania. Jeśli mamy wracać do przeszłości, powinniśmy raczej wspominać czasy prezydentów Franco Sensiego i Dino Violi, a nie Pallotty, Zanziego i Baldiniego.
Co się więc dzieje z Paredesem? Czy kibice powinni przestać rozważać jego udział w meczach? W drużynie, która obecnie zajmuje dopiero dziesiąte miejsce w lidze, która zmaga się z kreatywnością i zdobywaniem bramek, mistrz świata z dużym doświadczeniem na arenie międzynarodowej mógłby wciąż być cennym wsparciem. O ile najpierw uda się wyjaśnić przyczyny jego nieobecności. Przynajmniej wtedy każdy mógłby zrozumieć, skąd ten brak i mieć na ten temat jasność.
Komentarze
Niech ucieka i zabierze swojego funfla Dybalę.
Dokładnie 👏
Parades był kiedyś gwiazdą? 🤣
Biblia jest otwarta na interpretacje 🤣 Dla kogoś to mogła być gwiazda. W każdym razie nie ktoś, kogo byśmy typowali, że nagle się zapadnie pod ziemię.
Tylko wg. heretyków
Zaranną. Może u Kacapów, w lidze podziemnej mandarynki.
Straszna wiadomość Paredes i Cristante to ten sam typ zawodnika powszechnie bezużytecznego, dlatego mniej takich ludzi jakoś nie wywołuje we mnie smutku.
Jak do tych łosi dorzucisz ofensywnego Pellegriniego, to masz rozwiązanie zagadki, bezjajności drugiej linii Romy.
Ja się nie zgodzę , to są zawodnicy od czarnej brudnej roboty , których nikt nie zauważy przy wygranej a każdy wytknie przy porażce , takich też trzeba mieć w składzie tylko trzeba ich otoczyć odpowiednimi ludźmi i dać odpowiednie zadania
Wystarczyło kupić Kone, Le Fee zawodników którzy się nie zgrali jeszcze z zespołem a już widać że druga linia wyraźnie lepsza. Jak do tego doliczymy Pisilliego i Baldanziego to się okaże że magiczne trio Maślaka Cris, Pelle i Parodios są kompletnie przepłaceni i co najważniejsze niepotrzebni.
Życzę wam i sobie byśmy mogli pozwiedzać świat jak on :) piłkarz wielki ale bardzo jedno wymiarowy. Niestety u nas brak mu odpowiedniego otoczenia. Edytuje: nie u nas tylko w Romie zapomniałem że już się nie utożsamiam z tym klubem.
My mamy same zaginione gwiazdy. Dybala, Hummels, Pellegrini, Paredes, Hermoso, Cristante, Soule. Ponoć wymiatacze, ale albo nie grają albo grają ale nie widać ich wielkości.