Soulé: Płakałem, gdy transfer mógł nie dojść do skutku. Olimpico przyprawia mnie o dreszcze

Nowy nabytek Romy udzielił w Anglii obszernego wywiadu dla Corriere dello Sport, w którym opowiedział o kulisach transferu, celach na ten sezon i wrażeniach z pierwszych tygodni w Romie.

fot. © asroma.com

Corriere dello Sport (J. Aliprandi) – Argentyński skrzydłowy Soulé, który dołączył do Romy podczas trwającego okienka transferowego, opowiedział o swoim przybyciu do klubu oraz nadchodzącym sezonie. Oto jego wypowiedzi dla rzymskiego dziennika.

Soulé, w końcu jesteś w Romie.
– Bycie tutaj to coś wspaniałego. Negocjacje były długie, obawiałem się, że nie uda mi się dotrzeć, ale wszystko poszło dobrze. Friedkinowie bardzo chcieli mnie w swoim klubie, od razu zrozumiałem ich ambicje i to, gdzie chcą zaprowadzić Romę. A teraz jestem tutaj, na zgrupowaniu z moją nową drużyną i nie mogłem sobie wymarzyć niczego lepszego. Pracujemy ciężko i z wielką intensywnością: będziemy gotowi na pierwszy mecz sezonu przeciwko Cagliari.

De Rossi bardzo Cię ceni.
– A ja cenię jego. Jest niezwykle zaangażowany i pracowity. Jest świetnym trenerem. Rozmawiałem z nim wielokrotnie podczas negocjacji i muszę przyznać, że nie mówi jedynie po hiszpańsku, ma też świetny argentyński akcent. Opowiadał mi o Romie, o tym, jak żyje się tutaj piłką nożną, a podczas tego zgrupowania był niesamowity. Wpaja drużynie mentalność zwycięzcy i zapewnia nam przygotowanie fizyczne oraz taktyczne, które będą kluczowe w nadchodzącym sezonie.

Jak przebiegła aklimatyzacja w zespole?
– Przyjęto mnie naprawdę znakomicie, jesteśmy jak rodzina. Oczywiście Dybala i Paredes wzięli mnie pod swoje skrzydła. Tak samo Angeliño, który jest Hiszpanem, ale należy do naszej paczki.

Zatrzymajmy się na chwilę przy Dybali.
– Dla mnie jest jak starszy brat, przewodnik nie tylko w piłce nożnej, ale i w życiu. Kiedy byłem młodszy, uważałem go za piłkarskiego giganta, gracza, do którego bałem się podejść z powodu respektu. Potem zaczęliśmy się lepiej poznawać, złapaliśmy wspólny język i nawiązaliśmy dobrą relację w Juventusie. Jest pewna anegdota, której nigdy nie zapomnę.

Proszę, opowiedz.
– To był ostatni rok Paulo w Juve, grał w jednym z ostatnich meczów sezonu. Do końca brakowało kwadransa, kiedy zobaczyłem z daleka, jak rozmawia z Landuccim (asystentem trenera, przyp. red.), jednocześnie wskazując na mnie. Niestety, wszystkie zmiany zostały już wykorzystane, ale Dybala poprosił sztab, żeby mnie wpuścili na boisko, bo chciał zagrać ze mną choć raz przed opuszczeniem Juventusu. To wspomnienie, które zawsze zostanie ze mną, bo pokazało mi, jak bardzo mu na mnie zależało i jak mnie cenił.

Teraz marzenie się spełniło.
– Dokładnie tak, i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Kiedy Paulo opuścił Juve, wysłałem mu wiadomość: „Mam nadzieję, że pewnego dnia będziemy mogli razem zagrać”. Przypadek sprawił, że trzy lata później jesteśmy tutaj.

Może pewnego dnia zagracie razem także w reprezentacji Argentyny.
– To byłoby kolejne spełnienie marzeń. Z wielkim szacunkiem odmówiłem Spallettiemu powołania do reprezentacji Włoch, ponieważ jestem Argentyńczykiem i chciałbym reprezentować swój kraj. Zrobienie tego wspólnie z Dybalą i Paredesem, dwoma mistrzami świata, byłoby kolejnym niezapomnianym momentem. Tymczasem cieszę się z tych chwil: bardzo mi pomagają, traktuję ich jako punkty odniesienia, aby rozwijać się technicznie i mentalnie. Od takich zawodników można się tylko uczyć.

Kiedy zacząłeś myśleć o Romie?
– Byłem na wakacjach w Punta Cana, w Republice Dominikany, kiedy mój agent poinformował mnie, że Roma jest zainteresowana. Po kilku dniach to zainteresowanie przerodziło się w konkretną ofertę transferową, a tego samego dnia otrzymałem wiadomość od De Rossiego, który napisał, że czeka na mnie w Trigorii. Wtedy zapaliła się iskra.

Dlaczego?
– Ponieważ chcieli mnie tak bardzo, że niemożliwe było powiedzenie ‘nie’. Telefony od trenera, następnie samodzielne zaangażowanie Friedkinów, zarząd dał mi do zrozumienia, jak bardzo chcą na mnie stawiać. Ta ich determinacja sprawiła, że rozważałem tylko tę ofertę, mimo że miałem inne propozycje z Premier League.

Anglia to marzenie wielu piłkarzy.
– Początkowo była również moim marzeniem. Leicester bardzo mnie chciało, dzwonili do mnie zarówno trener, jak i dyrektor sportowy, aby przekonać mnie do ich projektu. Ale potem poczułem wsparcie De Rossiego, Romy, oraz kolegów z drużyny, którzy się ze mną skontaktowali, i zdecydowałem się odrzucić wszystkie inne kluby, myśląc tylko o Romie, z powodu tych wszystkich czynników, plus jeszcze jeden.

Jaki?
– Kibice. Są wspaniali, i to nie jest tylko puste słowo. W zeszłym sezonie Paulo i Leo zaprosili mnie na Olimpico na mecz Ligi Europy przeciwko Feyenoordowi. Wszedłem na stadion, usłyszałem 70 tysięcy osób śpiewających od hymnu aż do końca meczu. Kiedy wyszedłem, powiedziałem mojemu bratu, że nigdy nie widziałem tak kibiców z taką pasją. To było niewiarygodne przeżycie, przyprawiające o dreszcze. Już wtedy, szczerze mówiąc, myślałem o Romie, gdy jeszcze nie wiedziałem, czy będę kontynuował grę w Juventusie.

Przejdźmy więc do rozdziału dotyczącego Juventusu.
– To trochę bolesny temat, szczególnie jeśli chodzi o pierwsze miesiące 2024 roku. Nie myślałem o odejściu z Juve, wręcz przeciwnie, byłem skoncentrowany na dobrym graniu w Frosinone, aby zasłużyć na miejsce w składzie. Jednak w styczniu dowiedziałem się, że planowano moją sprzedaż do klubu z Arabii Saudyjskiej, a ja nie miałem żadnych zamiarów tam jechać, chociaż już było jasne, jaki będzie mój przyszły kierunek. Byłem rozczarowany, ponieważ sądziłem, że będę mógł grać dla Juve, ale potem pogodziłem się z tym.

Jak przebiegało zgrupowanie z Thiago Mottą?
– Bardzo dobrze, trener jest świetną osobą. Zawsze był blisko mnie, wspierał mnie, trenował i dawał wiele cennych rad. Żartował ze mną: „Nie wyjedziesz stąd, jeśli ktoś nie wyłoży za Ciebie 70 milionów” (śmiech, przyp. red.). Prawda jest taka, że Thiago chciał, żebym pozostał w Juve, widział mnie w swoich planach i w swoim ataku. Ale decyzja Juve była już podjęta: potrzebowali pieniędzy, zaakceptowałem to i wtedy nie mogłem się doczekać, aby odejść. Nie żałuję niczego z mojego pobytu w Juve, gdzie było mi bardzo dobrze, tylko tamtego niespodziewanego pożegnania w styczniu.

W trzeciej kolejce wrócisz na stadion Juve.
– I nie mogę się tego doczekać. Nie po to, by się zemścić, bynajmniej, ale żeby pokazać, że w tamtym Juve mógłbym nadal dobrze grać. Będzie mi miło zobaczyć ponownie Thiago, który żartował: „Wystawię Gattiego przeciwko Tobie, żeby Cię zatrzymał”. Bianconeri to już przeszłość, Giallorossi są teraźniejszością i moją przyszłością, punktem odniesienia dla mnie. Ach, oczywiście, chcę wygrać ten mecz dla Romy, z powodu której również cierpiałem.

Chodzi o negocjacje?
– Tak, ponieważ były dni, kiedy obawiałem się, że wszystko może się nie udać i miałem łzy w oczach. De Rossi zadzwonił, aby mnie uspokoić i przekonać. „Trenerze, przekonałeś mnie już pierwszą wiadomością” – powiedziałem mu żartobliwie. Na końcu wszystko poszło dobrze, dzięki dużemu zaangażowaniu właścicieli, którzy sprowadzili mnie do stolicy.

Trzydzieści milionów, wliczając bonusy, dla Juve: odczuwasz ciężar tej kwoty?
– Nie, wręcz przeciwnie, to dla mnie motywacja, aby udowodnić, że jestem wart tych pieniędzy. Presja w piłce nożnej jest normalna, bez niej nie mielibyśmy motywacji ani nie moglibyśmy się rozwijać. Te trzydzieści milionów zainwestowanych przez Friedkinów udowodnię na boisku.

Uśmiech nie schodzi Ci z twarzy.
– Lubię się uśmiechać, robię to zawsze, zwłaszcza odkąd jestem tutaj. Uważam, że piłka nożna powinna być przeżywana z profesjonalizmem, ale także z radością; inaczej, jaki byłby sens w wykonywaniu najpiękniejszego zawodu na świecie?

Twoja radość z gry widoczna jest na boisku również przez Twój styl gry.
– Tak, to prawda. Czerpię przyjemność z dryblingów, zagrań, asyst i goli. To czysta ekstaza dla mnie, mojej drużyny i moich kibiców. Młodzi gracze powinni być bardziej odważni, bawić się i czuć się wolni w grze. Mówią, że młodzik nie może grać, ponieważ ma małe doświadczenie: ale jak ma je zdobyć, jeśli nie gra? Trzeba dawać młodym więcej możliwości grania, rozwijania się i dojrzewania. Roma w tym aspekcie jest dobrym przykładem.

Czy doświadczenie w Next Gen pomogło Ci w rozwoju?
– Bardzo, zalecam wszystkim młodym zawodnikom, aby najpierw poszli na wypożyczenie do niższych lig przed dołączeniem od razu do pierwszej drużyny. Między Primaverą, a dorosłą piłką jest przepaść. Przygoda w Under 23, wśród doświadczonych zawodników, którzy pokazują ciężar profesjonalizmu, pomaga rozwijać się technicznie i fizycznie.

De Rossi pracuje intensywnie nad różnymi rozwiązaniami taktycznymi.
– Tak, ale wszystkie mają jedną taką samą zasadę: intensywność. Zarówno w podaniach, jak i w naszych ruchach, nawet bez piłki. Co do mnie, mogę grać wszędzie: po prawej stronie z Dybala jako ofensywny pomocnik, jako drugi napastnik lub nawet po lewej stronie.

Jeśli grasz po prawej stronie, Dybala w systemie 4-2-3-1 może grać za napastnikiem.
– Tak, to możliwość, którą rozważaliśmy. Rozmawiałem dużo z Paulo, aby znaleźć właściwe porozumienie na tych pozycjach. Jeśli on się przesuwa na boki, ja wchodzę w pole karne i odwrotnie. Będziemy się często szukać na boisku, aby współpracować i zapewnić także dobrą defensywę.

Czy jest jakiś zawodnik, który zrobił na Tobie wrażenie?
– Powiem, że Le Fée, którego nie znałem wcześniej. Jest naprawdę mocny. Zaskoczył wszystkich w drużynie, może grać na każdej pozycji w środku pola i robi to z dużą jakością. Będzie przyjemnością grać z nim.

A Dovbyk?
– To gigant (śmiech, przyp. red.). Jest naprawdę silny i na pewno będzie wartością dodaną dla tej Romy. To świetny transfer, tak samo jak wszyscy, którzy przyszli. Jesteśmy naprawdę dobrą grupą, z Pellegrinim jako kapitanem.

Czy już wyjaśnił Tobie znaczenie derbów?
– Jeszcze nie, ale dobrze je znam. Chcę wygrać ten mecz, takie jest mój cel i nie mogę się doczekać, aby go rozegrać. Taki jest mój charakter: kiedy chcę coś osiągnąć, ciężko pracuję, aby to zrealizować.

To styl życia.
– Tak, i towarzyszy mi w piłce nożnej od dzieciństwa. Kiedy byłem mały, już miałem w głowie, żeby zostać piłkarzem, a z biegiem czasu zawsze osiągałem cele, które sobie wyznaczałem, aż do osiągnięcia sukcesu w Italii. Gdy osiągam jeden cel, od razu myślę o następnym. Czasami ryzykuję, że nie cieszę się zbytnio z osiągniętego wyniku, ale to nieustanne dążenie do przodu pomaga mi się rozwijać.

A teraz jakie są cele?
– Wygrać z Romą. Przede wszystkim zakwalifikować się do Ligi Mistrzów, a następnie zajść jak najdalej w Lidze Europy i Pucharze Włoch. Przyszłość może być nasza, to drużyna dobrze skonstruowana, która ma potencjał, aby rosnąć i poprawiać się z biegiem lat.

Komu powinieneś podziękować za to, że jest teraz w Romie?
– Friedkinom, którzy mocno zabiegali o mój transfer, a także De Rossiemu i zarządowi: Linie Souloukou i Florentowi Ghisolfiemu, którzy ciężko pracowali, aby mnie tutaj ściągnąć. Muszę również podziękować mojemu agentowi, Martinowi Guastadisegno, który był przy mnie przez cały ten czas. I oczywiście mojej rodzinie. Bez nich nie dotarłbym tutaj. Zmienili swoje życie dla mnie.

Czy będą towarzyszyć Ci w Rzymie?
– Prawdopodobnie pozostaną w Frosinone, gdzie czuli się dobrze. W każdym razie zawsze będą blisko mnie i nigdy mnie nie opuszczą. Jeśli mogę, chciałbym zadedykować ten mój sukces, Romę, jednej osobie.

Kim ona jest?
– To moja babcia, która odeszła dokładnie rok temu. W chwili, gdy miałem wylatywać z Juve na pierwszy mecz sezonu przeciwko Udinese, mój ojciec poinformował mnie o jej śmierci tuż przed wejściem na pokład samolotu. Będę o niej myślał i pamiętał o całej miłości, którą mi okazywała. To dla niej wybrałem numer 18 na koszulce. Przed odejściem powiedziała mi: „Chciałabym, żebyś nadal grał we Włoszech”. Byłaby bardzo szczęśliwa, widząc mnie tutaj w Romie.

 

Komentarze

Komentarze są wyłączone dla archiwalnych wpisów.

  • majkel
    9 sierpnia 2024, 16:37

    Bardzo fajny wywiad. Soule wygląda na takiego, co ma poukładane w głowie. Mądre słowa z radą dla młodych graczy. Jaram się tym transferem coraz bardziej!

    • Canis
      9 sierpnia 2024, 20:13

      Ja się ostatnio jarałem transferem Iturbe i od tego czasu coś we mnie umarło, pękło jak kondom i wystąpił u mnie efekt ogólnej znieczulicy. Czyny nie słowa. Powiedzieć można wszystko, trudniej później te słowa przełożyć na czyny.

  • lilninja
    9 sierpnia 2024, 16:49

    Mega spoko typ się wydaje

  • Cave Wolf
    9 sierpnia 2024, 16:58

    Bardzo w porządku gościu , cieszę się że udało się do nas do Romy go sprowadzić , według mnie najlepszy transfer okienka jak dotąd

  • riss
    9 sierpnia 2024, 17:08

    Trzeba mu wybaczyć jedynie ten garnek na głowie :). Tak poważnie oby okazał się strzałem w dziesiątkę, bo zawodników którzy potrafią pociągnąć grę u nas jak na lekarstwo. Ja liczę bardzo na tego Francuza Le Fee, może to on wreszcie ruszy ten beton w drugiej linii.

  • samber
    9 sierpnia 2024, 17:39

    Spoko. Ale żeby aż płakać?

    • Romulus
      9 sierpnia 2024, 18:12

      Tytuł trochę na wyrost, bo w tekście jest o "łzach w oczach", a to moim zdaniem co innego ;)

      Ale w każdym razie dobrze, że mu tak zależało, rzadko przychodzą do nas piłkarze tak chętni gry w Romie

  • Totnik
    9 sierpnia 2024, 17:46

    Kibicowałem Romie od dziecka 🤣

  • jaws
    9 sierpnia 2024, 19:26

    „Uśmiech nie schodzi Ci z twarzy”

  • Omen
    9 sierpnia 2024, 20:11

    Pogodny wrażliwiec. Spoko, i ktoś taki może być dobrym dopełnieniem grupy. Daje Roma! :)

  • PapitoAS
    10 sierpnia 2024, 01:42

    Bardzo liczę na tego chłopaka. Oby się rozwijał i żeby dążył do marzeń z Romą