Argentyńczyk, który jeszcze kilka miesięcy temu był postrzegany jako obiecujący talent, dziś staje się jednym z filarów zespołu Gasperiniego. Jego błyskawiczny rozwój sprawia, że Roma coraz częściej „przechodzi” przez jego lewą nogę – i dosłownie, i w przenośni.
W sześciu kolejkach Serie A Soulé miał bezpośredni udział w pięciu z siedmiu bramek Romy – zdobył trzy gole i zaliczył dwa asysty. W wygranym 2:1 meczu z Fiorentiną jego wpływ na wynik był kluczowy: najpierw wyrównał stan rywalizacji, a kilka minut później idealnie dośrodkował z rzutu rożnego do Cristante, który zapewnił Romie zwycięstwo.
Jednak liczby to tylko część historii. Soulé prowadzi niemal wszystkie ofensywne statystyki drużyny – jest liderem pod względem liczby strzałów, kluczowych podań, kontaktów z piłką w polu karnym oraz tzw. „expected goals” i „expected assists”. Ale Argentyńczyk daje zespołowi coś jeszcze – intensywność i determinację w grze bez piłki. U Gasperiniego nawet napastnicy muszą bronić, a Soulé jest pierwszym, który wraca, naciska i odbiera piłki. To połączenie techniki, energii i poświęcenia sprawiło, że stał się zawodnikiem nie do zastąpienia.
Soulé rozpoczął sezon jako podstawowy gracz – zagrał od pierwszej minuty we wszystkich spotkaniach, notując aż 91% możliwego czasu gry. Gasperini wielokrotnie podkreślał, że wokół takich zawodników buduje się trzon drużyny. W obliczu kontuzji Paulo Dybali to właśnie Soulé przejął rolę lidera ofensywy, ale szkoleniowiec Romy widzi ich obu w wyjściowym składzie. Gdy Dybala wróci do zdrowia, duet argentyńskich techników może stać się jednym z najbardziej efektownych w lidze – Joya po lewej stronie, Soulé po prawej, z nieograniczoną swobodą wymiany pozycji.
Sen o reprezentacji
Dla 21-letniego pomocnika z Mar del Platy ten sezon może być przełomowy także w wymiarze międzynarodowym. Dobre występy w Romie mogą otworzyć mu drzwi do seniorskiej reprezentacji Argentyny, w której marzy o debiucie przed zbliżającym się mundialem. Sam zawodnik nie ukrywa ambicji: „Gra w reprezentacji to marzenie każdego argentyńskiego dziecka. Chcę na nie zapracować codziennie – ciężką pracą i konsekwencją w Romie. Wierzę, że jeśli będę się rozwijał krok po kroku, reszta przyjdzie sama” – powiedział Soulé po meczu z Fiorentiną.
Dziś w Rzymie nikt nie ma wątpliwości: to właśnie on stał się sercem ofensywy Giallorossich. Matías Soulé nie tylko wygrywa mecze, ale nadaje drużynie tożsamość – młodą, odważną i pełną pasji.
Komentarze
Gasp ma ten talent wyciągania z przeciętniaków maksimum :)