Po miesiącach poszukiwań i rotacji Claudio Ranieri znalazł klucz do środka pola Romy. Powierzenie sterów Leandro Paredesowi i stworzenie duetu z Koné odmieniło grę zespołu, który zyskał nowy motor napędowy. Doświadczenie trenera w budowaniu takich duetów ponownie okazało się bezcenne.
Il Messaggero (S. Carina) – Osiemnaście meczów zajęło znalezienie idealnego rozwiązania w środku pola. Siedemnaście spotkań i dwóch trenerów wcześniej próbowało odnaleźć tę doskonałą kombinację, która przez cały czas była na wyciągnięcie ręki, widoczna dla każdego. Trzeba było jednak nie tylko ją dostrzec, ale także uwierzyć w nią i ponownie na nią postawić. Kto inny, jeśli nie „naprawiacz”, mógł tego dokonać? I tak, 28 listopada, w teoretycznie najtrudniejszym meczu – przeciwko Tottenhamowi – Thinkerman Ranieri zdecydował się na duet Paredes-Koné.
Ranieri porozmawiał z Leo Paredesem i, podobnie jak wcześniej z Hummelsem w obronie, powierzył mu stery w Romie. Odkrycie Paredesa w wieku 30 lat może budzić uśmiech, ale być może Juric zdał sobie sprawę z błędu, skoro w pożegnalnym przemówieniu do drużyny po porażce z Bolonią szczególnie podziękował Argentyńczykowi (i Hummelsowi) za profesjonalizm, mimo że praktycznie nie był brany pod uwagę w jego planach. Wcześniej zagrał tylko w kilku fragmentach meczów z Udinese, Athletic Bilbao i Venezią (łącznie 52 minuty) oraz pełne 90 minut przeciwko Elfsborgowi.
Dziś Paredes i Koné są motorem napędowym Romy. Jeden odpowiada za rozgrywanie, drugi biega za trzech, odbiera piłki, inicjuje akcje, a także je wykańcza, jak przy golu na 4:1 w meczu z Lecce. Ranieri ma spore doświadczenie w tworzeniu skutecznych duetów w środku pola: w swojej karierze prowadził m.in. Pizarro i De Rossiego w Romie, która otarła się o mistrzostwo w 2011 roku, Drinkwatera i Kanté w mistrzowskim Leicester, Therna i Pariego w Napoli lat 90., Rui Costę i Schwarza we Fiorentinie, Farinosa i Mendietę w Valencii, która zdobyła Puchar Króla, pokonując Real w półfinale i Atlético w finale, Makélélégo i Lamparda w Chelsea, która w sezonie 2003/04 dotarła do półfinału Ligi Mistrzów, czy Toulalana i Moutinho w Monaco.
Komentarze
Ale to wnioski po jednym meczu z Lecce?
No nic.
Trzeba uwierzyć w ocenę trenera, który co by nie mówić, wygrał PL z Leicester.
Tylko czy Paredesowi będzie się chciało, to inna kwestia.
W tym sęk aby odnaleźć odpowiednią równowagę w składzie, bo materiał ludzki jest (oprócz wahadeł)…