Roma zmaga się z najgorszą formą Paulo Dybali, którego statystyki osiągnęły historyczne minimum. W jutrzejszym spotkaniu z Torino Argentyńczyk stanie przed szansą, by powrócić do formy i przełamać swoją niemoc.
Co się dzieje z Paulo Dybalą? Według Gianluki Piacentiniego z „Il Corriere della Sera”, klucz do wielu problemów Romy tkwi właśnie w postawie Argentyńczyka. Dybala już latem zaskoczył zarząd, odrzucając lukratywną ofertę z ligi saudyjskiej, czym pokrzyżował transferowe plany klubu i trenera Daniele De Rossiego. Roma liczyła na zwolnienie środków z kontraktu Dybali, co pozwoliłoby na odmienne podejście do transferów, zwłaszcza że szkoleniowiec widział w jego miejsce nowy nabytek – Matíasa Soulé. Zakupiony za 30 milionów euro zawodnik miał wypełnić lukę po Dybali, lecz gdy ten ostatecznie został, system gry 4-3-3 musiał ustąpić miejsca taktyce dostosowanej do Argentyńczyka. Soulé, który przychodził z obietnicą regularnych występów, został zepchnięty na ławkę rezerwowych.
Nie pomogły kontuzje – Dybala doznał urazu podczas przedsezonowego starcia z Athletic Bilbao oraz pod koniec meczu z Elfsborgiem, co wykluczyło go z gry w spotkaniach z Wenecją i Monzą. Nawet po powrocie, na mecze z Interem i Fiorentiną, nie udało mu się odbudować formy.
W ostatnich tygodniach Dybala robił na boisku niemal wszystko, poza strzelaniem goli. W meczu z Interem skupił się na kryciu Bastoniego, wielokrotnie wracając do defensywy w poszukiwaniu gry. W obliczu absencji Paredesa oraz nierównej formy Cristante, Argentyńczyk przyjął rolę rozgrywającego, co choć świadczy o jego wszechstronności, pozostawia Romę bez ofensywnej siły, której tak potrzebuje.
Już jutro Roma stanie do walki z Torino, jednym z ulubionych rywali Dybali, przeciwko któremu Argentyńczyk strzelił dotąd dziewięć bramek w barwach Palermo, Juventusu i Romy. W drużynie giallorossich zdobył cztery gole, z czego aż trzy w pamiętnym, wygranym 3-2 meczu przeciwko ekipie prowadzonej przez Juricia na Stadio Olimpico. Mimo że tamten wieczór miał miejsce w lutym, wydaje się, jakby minęła cała epoka.
Czy jutrzejszego wieczoru Paulo nawiąże do formy z ostatniego starcia przeciwko Torino, w którym strzelił 3 bramki? Tego z pewnością mu życzymy.
Komentarze
Ogladajac mecze mam wrazenie ze Paulo rusza sie w tym sezonie jak woz z weglem, wolny (wybitnie szybki moze nigdy nie byl) i ociezaly. I wiecznie te koleczka.
Przytrzymuje piłę, bo szuka komu ją oddać i niestety nie znajduje. To jest problem. Patrzmy nie na zawodnika który ma piłkę, tylko na tych którzy są bez piłki, co oni robią. A przeważnie chowają się za obrońcami: "tylko k* do mnie nie podawaj!".
samber. Podsumowując. Dybala jest świetny, tylko ma chujowych partnerów. Gratuluję poczucia humoru 🤣😂
Pawełek dużo pracuje na boisku, ale mało z tego wynika. Ostatnio miał mniej strat, ale we wcześniejszych meczach było ich bardzo dużo. Ogólnie to on zawsze tak się poruszał, bo to nie szybkościowy zawodnik tylko technik i "widzę wszystko". Wydaje mi się, że po prostu nie ma z kim grać. On daje ze 3 dobre piły w meczu, ale nic z nich nie wynika. I dodam, że jak rywal się broni całym zespołem to 3 penetrujące piłki to nie jest mało. A teraz tak z nami będą grać jak Fiorentina, która się broniła i robiła szybkie akcje. Tak rozjedzie nas każdy bo nie mamy jakości z przodu, a z tyłu zawsze coś odwalimy, może nie tyle co z Fiorentiną, ale zawsze coś będzie.
Niestety Paulo przestal oddawac strzaly zza 16 metra, co bylo za JM jego znakiem rozpoznawczym – teraz wszystko zaczyna byc zgrywane na Dovbyka, ktory ma z pilka prawie wejsc do bramki. A jak pokazal gol przeciwko Violi – da sie jak probujesz.
Moim zdaniem powinniśmy wspólnie ustalić jakieś alibi dla Dybali, na jego nieprzygotowanie do sezonu, zupełny brak zaangażowania i wyjebkę na trenera i drużynę. Proponuję wersję, że to drużyna samych dziadów i Paulo nie ma z kim grać. W zasadzie to on powinien grać w innym klubie. W klubie, w którym będzie trenerem, dyrektorem sportowym, właścicielem i kapitanem drużyny. Sam sobie będzie ustalał kiedy zagra, kiedy ma kontuzje, kiedy schodzi z boiska i kiedy mu się zechce trenować i będzie zarabiał trzy razy tyle, co kolejny zawodnik w drużynie. A nie, czekaj …