Nowy trener, stare oczekiwania. Roma rozgląda się po rynku ostrożnie, ale nie bez ambicji. Vagiannidis, De Cuyper, O’Riley – może nie są to nazwiska, które rzucają na kolana, ale czasem lepiej postawić na równowagę niż ryzyko.

Zbliża się lato, a z nim czas piłkarskich decyzji, które potrafią zaważyć na losach klubów i karier. W Rzymie, gdzie piłka nożna ma wymiar niemal liturgiczny, wszystko zaczyna się od nazwisk – czasem egzotycznych, czasem znajomych, ale zawsze nieprzypadkowych.
Giorgos Vagiannidis. Grek, 24 lata, prawy obrońca, któremu bliżej na razie do Pireusu niż do Koloseum. Roma się interesuje, choć konkurencja ze strony Sportingu Lizbona może przypomnieć, że na południu Europy każdy talent ma swoją cenę. Grecy już odrzucili osiem milionów. Chcą dwanaście. Czy wart jest tyle? Tego jeszcze nikt nie wie – ale transfery to także inwestycje w przeczucia, nie tylko w statystyki.
Maxim De Cuyper z Brugii to przypadek bardziej klasyczny – Belg, solidny, lewy obrońca z ciągiem do przodu, który może równie dobrze zaistnieć w Romie, co zniknąć w Milanie. Bo i tam go chcą. Roma rozpoczęła rozmowy, co w języku mercato oznacza raczej „sprawdzamy grunt”, niż „składamy ofertę”. Ale dyrektor Ghisolfi zdaje się działać metodycznie, bez hałasu, bez fleszy, może dlatego, że wie, jak łatwo w tym mieście z kandydata na bohatera stać się ofiarą presji.
Tommaso Baldanzi to historia osobna – młody, zwinny, z dryblingiem i wyobraźnią, która rzadko gości u chłopaków w jego wieku. Ale Roma już go ma. Pytanie tylko, czy będzie go miała nadal. Decyzja należy do Gasperiniego. Jeśli nowy trener nie znajdzie dla niego miejsca, Torino czeka z otwartymi ramionami. A przecież to właśnie tacy zawodnicy – z nieoczywistym talentem i chłopięcą odwagą – często decydują o pięknie gry.
Tymczasem inne tropy blakną. Kossounou zostaje w Atalancie, a Frattesi, którego powrót do Rzymu miał być symbolem nowej tożsamości, wybiera stabilność w Interze. W ich miejsce pojawia się nazwisko Matt O’Riley – Duńczyk z Brighton, który w Anglii nie porwał, ale Roma chce dać mu nową szansę. Cena? 25 milionów. Dużo jak na nadzieję. Ale w Rzymie, zwłaszcza latem, nadzieja to waluta codzienna.
Na koniec – Svilar. Bohater poprzedniego sezonu, chłopak, który bronił z taką pewnością, jakby wychował się na Curva Sud. Roma szykuje dla niego nowy kontrakt, pięć lat, 3,5 miliona euro za sezon, bonusy i może klauzula odstraszająca. Nie po to się buduje przyszłość, by oddawać fundamenty.
Wszystko to jeszcze nie historia, raczej szkic. Ale w Rzymie nawet szkice potrafią przekształcić się w freski. Trzeba tylko odpowiednich ludzi, właściwego czasu i odrobiny odwagi.
Tekst źródłowy: giallorossi.net [https://tiny.pl/q4kmtnhj]
Komentarze
Dżepetto nie potrzebuje wielkich nazwisk. Facet potrafił z Muriela, Papu Gomeza, Ilicica czy przeciętnego Lookmana zrobić prawdziwych ciemiężców. Uwolnić cały ich talent i spotęgować go. Tutaj raczej potrzebne jest dobre porozumienie z dyrektorem sportowym, sensowny skauting i wyjmować te nazwiska które chłop uzna za rokujące. Jeżeli Gasp z zarządem będą działać jak dobrze funkcjonujący, zdrowy organizm to jesteśmy po raz pierwszy w miejscu gdzie nie musimy ściągać Bóg wie jakich wielkich nazwisk.
Georgios Vagiannidis to chyba już zahaczył w przeszłości o Inter? Nieudane doświadczenie. Niezaistniał.
Baldanzi ani nie zachwycił, ani nie był decydujący w tym sezonie. Co będzie w następnym? Tego nie wie nikt.
Tylko jeden Grek u nas zaistniał w amerykańskiej erze, a poza tym kilku przeciętniaków i jedna pomyłka w zarządzie :D
Mmmmmm Tachtsidis … i ta jego bramka z Zaglebiem Lubin, palce lizac xDDDD
Zaczyna się rzeźba w fekaliach bo kasy nie ma :(