Roma wraca z Porto z cennym, ale rozczarowującym remisem 1:1. Giallorossi przez długie minuty kontrolowali grę, objęli prowadzenie, lecz pechowy gol oraz kontrowersyjne decyzje arbitra Stielera odebrały im zwycięstwo. Wściekły Ranieri nie owijał w bawełnę, a rewanż na Olimpico zapowiada się na prawdziwą bitwę.

Giallorossi.net (Andrea Fiorini) — Kto przed meczem nie podpisałby się pod remisem na stadionie Do Dragão w pierwszym spotkaniu barażowym Ligi Europy przeciwko Porto? Wydawałoby się, że Roma powinna być zadowolona z wyniku 1:1, który pozostawia jej duże szanse przed decydującym starciem na Stadio Olimpico za tydzień. A jednak ten remis pozostawia w ekipie Giallorossich spory niedosyt – rzymianie przez większą część spotkania kontrolowali grę i mieli Porto na widelcu.
Claudio Ranieri zaskoczył wyjściowym składem: na ławce zostali Hummels i Paredes, a na boisku pojawili się mocno krytykowani Celik i Cristante. W drugiej linii Pellegrini wygrał rywalizację z Pisillim, a w ataku postawiono na Dovbyka kosztem Shomurodova. Roma od początku pokazała charakter, przejęła inicjatywę, agresywnie naciskała rywali i skutecznie neutralizowała ich ofensywne zapędy. Najlepsze okazje w pierwszej połowie należały do rzymian, a gol padł po akcji najmniej spodziewanego strzelca: Celik, który przez większość meczu pełnił rolę trzeciego stopera, w odpowiednim momencie wyszedł wysoko, dopadł do piłki odbitej przez Dovbyka i mocnym strzałem pokonał Diogo Costę.
Po przerwie Porto próbowało podkręcić tempo, ale Roma, mimo urazu Dybali, który musiał opuścić boisko, nie dała się zdominować i stopniowo odzyskała kontrolę. Właśnie wtedy wydarzyło się coś, co zupełnie odmieniło przebieg meczu: rzymianie, po własnym rzucie rożnym, nadziali się na zabójczą kontrę. Bramkarz Diogo Costa wykopał piłkę daleko do przodu, Pepę wyszedł na czystą pozycję, a strzał Moury po niefortunnej interwencji Baldanziego kompletnie zmylił Svilara. Jakby tego było mało, Cristante wpadł w pułapkę sędziego Stielera, który w szalonym tempie rozdawał kartki (aż osiem dla Romy) i w krótkim odstępie czasu odesłał Włocha do szatni po dwóch żółtych kartkach.
Mimo osłabienia Roma zdołała przetrwać końcówkę i nie dopuściła do kolejnych groźnych sytuacji ze strony Porto. Remis 1:1 to wynik przyzwoity, ale pozostawia spory niedosyt – zespół Ranieriego wyglądał lepiej od młodej, wciąż niedojrzałej ekipy Porto, a mimo to mógł paść ofiarą własnej nieskuteczności i błędów. Po meczu trener rzymian był wściekły, szczególnie na arbitra Stielera, który jego zdaniem faworyzował gospodarzy: „Nie zasłużył nawet na nasz uścisk dłoni. Jak Rosetti mógł wyznaczyć do tego meczu takiego sędziego? Mam wrażenie, że tylko czekał na okazję, by pomóc Porto wygrać”.
Za tydzień rewanż – Olimpico zapowiada się na prawdziwy kocioł.
Komentarze
Strzelam że mecz poprowadzi Marciniak i historia zatoczy koło jak parę lat temu w kwalifikacjach do LM, 1:1 wyjazd i u siebie porażka 0:3 , przy czym dwa czerwa u nas De Rossi i Emerson Palmieri ustawiły mecz. Czas się zrewanżować.
Tak już nie będzie, jak wtedy.