Roma przed ważnym sprawdzianem. Porto czeka na Giallorossich

Już w czwartek wieczorem AS Roma stanie przed jednym z najważniejszych wyzwań tego sezonu. Starcie z FC Porto w 1/8 finału Ligi Europy to prawdziwy test dla zespołu Claudio Ranieriego, który konsekwentnie trzyma się sprawdzonego ustawienia i wyraźnie porzucił eksperymenty taktyczne.

fot. © asroma.com

Roma w stabilnej formie, ale czy to wystarczy?

Od ośmiu kolejek niepokonana w Serie A, z bilansem pięciu zwycięstw i trzech remisów, Roma wydaje się znajdować w stabilnym momencie sezonu. Ostatnie dwa wyjazdowe triumfy pokazują, że zespół Ranieriego skutecznie wyeliminował problemy z grą na obcych stadionach. Poprawiła się także defensywa – w ośmiu ostatnich meczach ligowych Giallorossi stracili zaledwie sześć bramek, co stanowi znaczącą poprawę w porównaniu do wcześniejszych spotkań.

Mimo to, nie brakuje głosów sceptycznych. Ostatnie zwycięstwa przyszły przeciwko Udinese i Venezii – drużynom, przeciwko którym zdobywanie trzech punktów powinno być obowiązkiem. W dodatku, w Pucharze Włoch Roma nie sprostała wyzwaniu i odpadła po dotkliwej porażce. W dwóch ostatnich wyjazdowych meczach aż trzy z czterech strzelonych goli padły po rzutach karnych, co każe się zastanowić nad skutecznością ofensywy. Do tego dochodzi uzależnienie od Paulo Dybali – Argentyńczyk pozostaje kluczowym elementem układanki, często grając nawet wtedy, gdy trener planował dać mu odpoczynek.

Roma to zespół pełen kontrastów – z solidnym fundamentem, ale wciąż z widocznymi ograniczeniami. Ranieri jednak wie, na czym może polegać, i konsekwentnie trzyma się ustawienia 3-4-2-1. To właśnie ten system ma dać drużynie szansę na sukces w kluczowych momentach sezonu.

Defensywa na stałe z trzema stoperami?

Claudio Ranieri unika kategorycznych stwierdzeń, ale jedno jest pewne – Roma nie wróci do gry z czwórką obrońców. Porażka w Mediolanie i chaotyczna postawa przy trzecim golu Interu ostatecznie przekonały sztab szkoleniowy, że Giallorossi potrzebują dodatkowej stabilizacji w defensywie. Podobny wniosek można wyciągnąć z analizy straconej bramki przeciwko Napoli, gdy Leonardo Spinazzola bez większego oporu wszedł w pole karne i umieścił piłkę w siatce.

To nie przypadek, że w podobnym kierunku szli wcześniej De Rossi, Mourinho czy Fonseca. Defensywa oparta na trzech środkowych obrońcach wydaje się najbardziej naturalnym rozwiązaniem dla tej drużyny – daje większą stabilność i pozwala unikać groźnych strat. W meczu z Monzą, mimo że rywal był osłabiony i nie stanowił wielkiego zagrożenia, Ranieri nie zdecydował się na ustawienie z czwórką obrońców. Postawił na sprawdzoną formację, a efekty były widoczne – Roma miała pełną kontrolę nad meczem, nie pozwoliła przeciwnikowi na wiele i pewnie sięgnęła po trzy punkty.

Decyzja o trzymaniu się trójki stoperów wydaje się więc ostateczna. Wystarczy przypomnieć chaos w meczu z Interem, gdy defensywa ustawiona na czterech różnych liniach pozostawiła rywalom mnóstwo miejsca. Takie błędy w starciu z FC Porto mogą być fatalne w skutkach.

Porto – rywal z tym samym systemem

FC Porto to drużyna, która w ostatnich tygodniach przeszła spore zmiany. Nowym trenerem zespołu został Martín Anselmi – 39-letni Argentyńczyk, który zrezygnował z pracy w Cruz Azul, by spróbować swoich sił w europejskiej piłce. Po zakończeniu ery Sérgio Conceição prezes André Villas-Boas początkowo postawił na asystenta Vitora Bruno, ale szybko go zwolnił, oddając drużynę w ręce Anselmiego.

Największa zmiana? Porto porzuciło klasyczne 4-4-2 i przeszło na ustawienie 3-4-2-1 – bliźniaczo podobne do tego, które stosuje Roma. To oznacza, że czwartkowy mecz będzie pojedynkiem zespołów z identyczną strukturą taktyczną. Ranieri najprawdopodobniej nie zdecyduje się na żadne eksperymenty – w pierwszym składzie powinien pojawić się Mats Hummels, Leandro Paredes w środku pola oraz Paulo Dybala jako lider ofensywy. Największa niewiadoma to obsada pozycji napastnika – faworytem wydaje się Artem Dowbyk, choć w grę wchodzi także wystawienie Eldora Szomurodowa.

Porto zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli ligi portugalskiej. W tym sezonie przegrało już cztery mecze, ale na własnym stadionie jest niezwykle groźne – w jedenastu spotkaniach na Estádio do Dragão odniosło dziewięć zwycięstw i dwa razy zremisowało. W fazie ligowej Ligi Europy zdobyło 11 punktów – o jeden mniej niż Roma – wygrywając z Hoffenheim, Midtjylland i Maccabi Tel Aviv. Portugalczycy ponieśli jednak porażki na wyjazdach z Bodø/Glimt i Lazio oraz u siebie z Olympiakosem, co ostatecznie kosztowało posadę trenera Vitora Bruno.

Porto nie jest w najlepszej formie, ale to wciąż zespół, który na własnym stadionie rzadko pozwala rywalom na sukces. Roma czeka więc wymagający sprawdzian. Kluczową postacią w ataku gospodarzy będzie Samu Omorodion, 20-letni napastnik, który jeszcze za kadencji Daniele De Rossiego był rozważany jako potencjalne wzmocnienie ofensywy Romy. Dziś występuje pod nazwiskiem matki – Agehova – i stanowi jedno z największych zagrożeń dla defensywy Giallorossich.

Czwartkowy wieczór na Estádio do Dragão to dla Romy mecz, w którym nie ma miejsca na błędy. Awans do ćwierćfinału Ligi Europy pozostaje w zasięgu ręki, ale kluczowe będzie zachowanie koncentracji i skuteczność w kluczowych momentach. W Porto nie można sobie pozwolić na momenty zawahania – Giallorossi muszą udowodnić, że są gotowi na wielkie wyzwania.

Komentarze

Komentarze są wyłączone dla archiwalnych wpisów.