Riccardi rozwiąże kontrakt?

Małego księcia i nadzieję kibiców od gracza zbędnego, którego nikt nie chce zatrudnić, oddziela czasami bardzo cienka linia. Przekonał się o tym Alessio Riccardi, który zyskał w społeczności Romy właśnie przydomek „małego księcia” i ogromnego talentu, a tymczasem wyląduje co najwyżej w Serie C.

Młody ofensywny pomocnik przebrnął jak burza przez sektor młodzieżowy Romy, grywał zawsze w o rok starszych rocznikach, a byli nawet kibice i dziennikarze, którzy upatrywali w nim następcy Francesco Tottiego. W sezonie 2018/2019, jako niespełna 18-latek, zaliczył debiut w pierwszym zespole, z Di Francesco na ławce, grając osiem minut w meczu 1/8 finału Coppa Italia. Dodatkowo podpisano z nim sowity, jak na gracza jeszcze w wieku Primavery kontrakt. W swojej pierwszej seniorskiej umowie otrzymał 800 tysięcy euro brutto. Wydawało się, że jego kariera nabiera przyspieszenia, ale stało się odwrotnie.

Rok później grał już tylko w Primaverze, a latem 2020 Roma zdecydowała się wypożyczyć go do Pescary. W klubie z Serie B rozegrał 9 oficjalnych meczów, spędzając na murawie tylko 210 minut. I tak w zeszłym lecie wrócił do Romy, gdyż nie znaleziono chętnego, kto zechce go zatrudnić. Dla zdecydowanej większości nie był piłkarzem jakościowym, z kolei nielicznych zainteresowanych z Serie B i C odpychały jego zarobki. Został dołączony do Primavery. Alberto De Rossi dał mu zagrać w trzech spotkaniach.

Nadeszło lato i kierownictwo sportowe klubu musiało się zmierzyć ponownie z problemem Riccardiego. Wydaje się, jak donoszą media, że ostateczne rozstrzygniecie zapadnie jutro. Według mediów gracz ma rozwiązać umowę z ekipą Giallorossich i otrzymać odpowiednie odszkodowanie. Następnie podpisze 3-letnią umowę z trzecioligową Latiną, z którą dogadał się już co do zarobków. W międzyczasie Riccardi miał odrzucić Spal i Juventus U23, chcąc pozostać bliżej domu.