Ratujcie żołnierza Koné: co się dzieje z francuskim pomocnikiem Romy?

Manu Koné nagle stracił miejsce w składzie Romy. Decyzje Ranieriego i brak minut w ważnych meczach budzą pytania – chwilowa rotacja czy poważniejszy problem?

fot. © asroma.com

Decyzja Claudio Ranieriego po rewanżu z Athletic Bilbao wywołała więcej pytań niż odpowiedzi. „To był specyficzny mecz, wybrałem zawodników, którzy wydawali mi się bardziej odpowiedni” – powiedział szkoleniowiec, tłumacząc brak Manu Koné na boisku. To, co na pierwszy rzut oka może wydawać się zwykłą decyzją taktyczną, w rzeczywistości wskazuje na coraz bardziej niepokojącą sytuację jednego z najlepszych piłkarzy w kadrze Romy.

Francuski pomocnik był latem ściągany na wyraźne życzenie Daniele De Rossiego, a za czasów Ivana Juricia jego rola w zespole stała się niejasna. Jednak po przejęciu drużyny przez Claudio Ranieriego Koné odzyskał znaczenie. Od meczu z Napoli – debiutu nowego trenera – aż do spotkania z Udinese opuścił w lidze zaledwie 45 minut (w starciu z Milanem na San Siro). W Coppa Italia zagrał pełne 90 minut z rossonerimi, a w Lidze Europy wystąpił sześć razy w podstawowym składzie, pełniąc kluczową rolę.

Potem jednak coś się zmieniło – może w postrzeganiu go przez trenera, a może tylko w liczbie minut, jakie otrzymuje. W lidze pełne 90 minut rozegrał tylko w Empoli, podczas gdy z Venezia nie zagrał z powodu zawieszenia, a z Monzą całe spotkanie przesiedział na ławce. W starciu z Parmą pojawił się tylko na moment. W Lidze Europy został zmieniony już w przerwie meczu z Porto po otrzymaniu żółtej kartki, a w rewanżu na Olimpico ponownie zagrał od początku.

Największe zaskoczenie przyszło jednak w dwumeczu z Athletic Bilbao, jednym z najważniejszych w sezonie Romy. W pierwszym meczu Koné wszedł tylko na 12 minut, ale jeszcze bardziej szokujące było jego całkowite pominięcie w rewanżu. Choć przez chwilę rozgrzewał się przy linii bocznej, ostatecznie nie wszedł na boisko, mimo że po czerwonej kartce dla Hummelsa wszyscy spodziewali się jego obecności, by dodać zespołowi siły i jakości w środku pola.

Dodatkowe spekulacje wywołał komentarz Ranieriego po meczu z Empoli: „Pellegrini grał dla dobra zespołu, a nie jak ktoś inny, kto grał dla siebie”. Choć trener nie wskazał konkretnego zawodnika, nie można było wykluczyć, że miał na myśli właśnie Koné. Ranieri starał się później załagodzić sytuację, ale jasne jest, że jego relacja z Francuzem nie jest już tak oczywista, jak wydawało się kilka tygodni temu.

Teraz przyszłość Koné leży w jego rękach. Francuz jest gotowy walczyć o miejsce w składzie i jasno wyraził swoje nastawienie w mediach społecznościowych: „Forza Roma!”. Pozostaje pytanie – czy Ranieri ponownie mu zaufa?

Komentarze

Komentarze są wyłączone dla archiwalnych wpisów.

  • PunioLP
    16 marca 2025, 08:38

    Uwielbiam te rzymskie felietony. Zero treści, dużo lania wody , opisanie jakiegoś kwasu i na koniec bez wyjaśnienia i puenty rzucone na koniec no ale Forza Roma i do przodu 😁😁😁

  • Canis
    16 marca 2025, 08:58

    Przegraliśmy puchar, to i atmosfera wokół klubu leży. Zaczyna się grzebanie w g*wnie.

  • edemon
    16 marca 2025, 11:01

    Po Kone od dłuższego czasu było widać zmęczenie, więc nic dziwnego że teraz gra mniej. Poza tym Cristante ostatnio złapał lepszą formę, więc takie doszukiwanie się sensacji na siłę…