Roma wywiozła cenny remis z Portugalii, co jest dobrą zaliczką przed rewanżem na Olimpico, choć mecz mógł mieć znacznie lepsze roztrzygnięcie.

AS Roma wraca z Estádio do Dragão z cennym remisem 1:1 po emocjonującym i zaciętym meczu z FC Porto. Zespół Claudio Ranieriego długo kontrolował przebieg spotkania, wychodząc na prowadzenie po golu Zekiego Celika. Gospodarze zdołali jednak wyrównać za sprawą Francisco Moury, a w końcówce rzymianie musieli radzić sobie w osłabieniu po czerwonej kartce dla Bryana Cristante. Rewanż na Stadio Olimpico zapowiada się niezwykle emocjonująco.
Przebieg meczu
1. połowa: Roma odważna i skuteczna – Celik daje prowadzenie
Roma rozpoczęła spotkanie z dużą pewnością siebie i od samego początku narzuciła swój rytm gry. Zawodnicy Ranieriego odważnie podeszli wysokim pressingiem pod pole karne Porto, starając się zmusić gospodarzy do błędu. Już w 7. minucie Artem Dowbyk mógł otworzyć wynik, lecz jego strzał lewą nogą przeszedł obok słupka.
Porto odpowiedziało niemal natychmiast szybkim kontratakiem. Rodrigo Mora poprowadził akcję środkiem boiska, lecz w decydującym momencie Cristante zdołał zablokować strzał Omorodiona. Gra toczyła się w szybkim tempie, a na boisku nie brakowało fizycznej walki. Sędzia Heinz Stieler już w pierwszej połowie pokazał aż sześć żółtych kartek, co tylko podkreślało intensywność rywalizacji.
Roma była stroną bardziej aktywną i stwarzała kolejne okazje. W 17. minucie Paulo Dybala, po dobrym podaniu Dowbyka, uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć Diogo Costę. W kolejnych minutach Pellegrini nie zdołał wykorzystać doskonałego dośrodkowania Angeliño, posyłając piłkę obok słupka.
W 40. minucie Roma doznała poważnego osłabienia. Paulo Dybala opuścił boisko z kontuzją kolana po brutalnym wejściu Vareli. Argentyńczyka zastąpił Tommaso Baldanzi, który niemal natychmiast zaznaczył swoją obecność. To właśnie on w doliczonym czasie pierwszej połowy popisał się efektownym rajdem i idealnym dośrodkowaniem w pole karne. Tam, wślizgiem, piłkę do siatki skierował Zeki Celik, zdobywając swojego pierwszego gola w barwach Romy. Do szatni rzymianie schodzili z zasłużonym prowadzeniem 1:0.
2. połowa: Moura wyrównuje, Cristante osłabia Romę
Druga połowa rozpoczęła się od roszad w zespole Ranieriego. Obawiając się konsekwencji kolejnych kartek, trener zdjął Saelemaekersa i Konégo, wprowadzając na murawę El Shaarawy’ego i Pisilliego.
Porto od pierwszych minut rzuciło się do odrabiania strat. Już w 48. minucie Francisco Moura stanął oko w oko ze Svilaren, ale belgijski bramkarz wykazał się znakomitym refleksem, zatrzymując groźny strzał rywala. Roma odpowiedziała kilkoma groźnymi akcjami, lecz uderzenia Pellegriniego i Pisilliego nie sprawiły większych problemów bramkarzowi gospodarzy.
Przełomowa akcja miała miejsce w 68. minucie. Po rzucie rożnym dla Romy Diogo Costa błyskawicznie wznowił grę i uruchomił Pepé, który ruszył z kontratakiem prawą stroną. Po jego strzale piłka odbiła się od Baldanziego i trafiła pod nogi Moury. Portugalczyk bez zastanowienia oddał strzał, który po rykoszecie zaskoczył Svilara i dał gospodarzom wyrównanie.
Chwilę później sytuacja rzymian jeszcze bardziej się skomplikowała. W 73. minucie Bryan Cristante pociągnął za koszulkę Fabio Vieirę, za co otrzymał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. Roma, grając w dziesiątkę, cofnęła się do głębokiej defensywy i broniła remisu z ogromną determinacją.
W końcówce Porto atakowało z impetem, wspierane przez głośnych kibiców. Defensywa Romy, z Mile Svilaren na czele, wytrzymała jednak ten napór i nie pozwoliła gospodarzom na zdobycie drugiej bramki. Po ostatnim gwizdku Stielera na tablicy wyników widniał rezultat 1:1, który pozostawia otwartą kwestię awansu przed rewanżem w Wiecznym Mieście.
Kontrowersje wokół sędziego i gniew Ranieriego
Spotkanie nie obyło się bez kontrowersji, a po meczu Claudio Ranieri nie krył swojej frustracji z powodu decyzji niemieckiego arbitra Heinza Stielera. Trener Romy był wyraźnie zdenerwowany, zwracając uwagę na jego zdaniem nierówne traktowanie obu drużyn oraz szereg decyzji, które mogły wpłynąć na końcowy wynik. Już w pierwszej połowie, po brutalnym wejściu Vareli w kolano Paulo Dybali, sędzia pokazał Portugalczykowi jedynie żółtą kartkę, mimo że Argentyńczyk musiał przedwcześnie opuścić boisko z kontuzją, a jego występ w rewanżu stoi pod znakiem zapytania.
Kulminacja nerwów nastąpiła w drugiej połowie, gdy Ranieri sygnalizował zmianę przed akcją, która zakończyła się golem wyrównującym dla Porto. Jak twierdzi trener, jego prośba została zignorowana, a sędzia pozwolił na szybkie wznowienie gry przez Diogo Costę, co umożliwiło gospodarzom skuteczną kontrę. – „Poprosiliśmy o zmianę, sędzia to widział, ale nie zareagował. W takich warunkach trudno mówić o uczciwej rywalizacji” – mówił po meczu wściekły szkoleniowiec.
Roma w całym meczu obejrzała aż osiem żółtych kartek, w tym dla Konégo i Saelemaekersa, które zdaniem wielu były pokazane bez wyraźnego powodu. Decyzja o wyrzuceniu z boiska Cristante również wywołała dyskusje – powodem był niewielki kontakt z Fabio Vieirą, który wyolbrzymił sytuację, teatralnie upadając na murawę. Ranieri po końcowym gwizdku unikał konfrontacji z arbitrem, ale nie ukrywał swojego rozczarowania podczas konferencji prasowej: „Zawsze powtarzano, że na takie mecze wyznacza się najlepszych sędziów. A dziś? Kartki rozdawane na chybił trafił, brak reakcji na brutalne faule. Mam nadzieję, że UEFA to przeanalizuje. Nie chciałem, by moi zawodnicy podali mu rękę po meczu – nie zasłużył na to”.
Włoskie media nie pozostawiły decyzji arbitra bez komentarza, podkreślając, że niektóre napomnienia dla graczy Romy rzeczywiście były przesadzone, a Porto przez całe spotkanie grało na granicy faulu. Klub z Rzymu rozważa oficjalną skargę do UEFA, oczekując bardziej sprawiedliwej obsady sędziowskiej w rewanżowym spotkaniu na Stadio Olimpico.
Składy i szczegóły meczu
PORTO (3-4-3): Diogo Costa; Djalo, Perez, Otavio (75′ Namaso); Joao Mario, Eustaquio, Varela (63′ Fabio Vieira), Moura (86′ Zaidu); Borges, Omorodion (86′ Gul), Mora (63′ Pepé).
Trener: Anselmi.
ROMA (3-4-2-1): Svilar; Celik, Mancini, Ndicka; Saelemaekers (46′ El Shaarawy), Koné (46′ Pisilli), Cristante, Angeliño; Dybala (40′ Baldanzi), Pellegrini (68′ Soulé); Dowbyk (75′ Paredes).
Trener: Ranieri.
Strzelcy bramek: 45+4′ Celik (Roma), 68′ Moura (Porto)
Żółte kartki: Pellegrini (Roma), Varela (Porto), Celik (Roma), Koné (Roma), Moura (Porto), Saelemaekers (Roma), Cristante (Roma), Otavio (Porto), Paredes (Roma), Baldanzi (Roma)
Czerwone kartki: Cristante (Roma)
Sędziowie: Stieler (główny), Gittelmann, Borsch (asystenci), Badstübner (IV sędzia). VAR: Storks, AVAR: Dingert.
Komentarze
Pierwsza godzina gry niezła, mogło być równie dobrze 2:0, no ale potem pechowa bramka, a Cristante zadbał o to, żebyśmy już nie mogli powalczyć o zwycięstwo. Mimo wszystko dobry wynik jak na naszą formę wyjazdową
No i szkoda, że sędzia był nienormalny, te wszystkie żółte kartki możemy odczuć w następnych meczach
Zadziwiająca dokładność podań, niezwykła celność strzałów, do tego brak niewymuszonych błędów – i to wszystko po obu stronach!
Ten mecz był ucztą dla oczu.
Jak na Romę w tym sezonie, to dobrze ten mecz chłopaki zagrali. Sił też starczyło ale kartek nałapali jakby to jakaś obrona Częstochowy była zmasowana. A tak nie było. Brajan to już chyba nigdy nie zmądrzeje. Inna sprawa, że ten sędzia to też nieźle poturbowany umysłowo. Szkoda tego meczu, bo to 0:1 to byłby zacny wynik dla nas. Porto słabe. Oby tego nie spieprzyć w rewanżu.
Prowadzimy 1:0 na wyjeździe, po kiego grzyba w dziewięciu pchamy się do rożnego? Zaprzepaszczamy godzinę solidnej gry dla kompletnie bezsensownego posunięcia. Porto słabiutkie, a my ledwo wywozimy remis.
Bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Można go było nawet wygrać, ale – po raz niezliczony już – tracimy gola po kontrze, do której można było nie dopuścić Brajan dostał akurat słuszną drugą żółtą kartkę, ale pierwszą to już nie do końca.
W ogóle sędzia jakiś fetyszysta żółtych kartek. Większość naszych niepotrzebna, te dla Porto też dyskusyjne, tylko że było ich trzy, a nasi dostali chyba z siedem, albo osiem. Naprawdę niektóre kartki za błahe kontakty/faule.
Porto to już nie ten zespół co nawet kilka lat temu. Tam gra w pierwszym składzie chłop, który przyleciał do Rzymu z Turynu w ostatnim dniu mercato, zgadzając się poczekać kilka godzin na to czy dogadamy się z Hermoso czy nie. Dogadaliśmy się, więc typa odesłali pod Piemont.