Powtórka z Fonseci

Podobne problemy, podobne osiągnięcia i podobne perspektywy, drugi sezon z Mourinho na ławce wygląda niemal jak kalka z drugiego sezonu w wykonaniu Fonseci.

fot. © asroma.com

Drugi sezon Jose Mourinho w Romie przynosi deja vu z drugiego roku pracy Paulo Fonseci. Podobna ilość punktów, półfinał Ligi Europy, kontuzje i słabe perspektywy na finiszu są niemal kalką tego, co oglądaliśmy dwa lata temu. 

Giallorossi zakończyli sezon 2020/2021 na siódmej pozycji w tabeli (62 punkty), grając w kratkę w drugiej rundzie rozgrywek ligowych i odpadając w półfinale Ligi Europy z Manchesterem United. Paulo Fonseca musiał zmagać się przez cały sezon z ogromną liczbą kontuzji, do których dokładały się też wykluczenia z powodu Covid-19 (nawet czterech graczy wyeliminowanych w tym samym momencie). Po 33 kolejkach sezonu, a więc w momencie, w którym Roma jest teraz, Giallorossi mieli na koncie 55 oczek (trzy mniej niż obecnie) i zajmowali również siódme miejsce w tabeli. Pech był jednak ten, że w sezonie 2020/2021 czwarty zespół w tabeli miał na tym etapie 66 zdobytych oczek, a więc droga dla ekipy Fonseci do zajęcia miejsca w czwórce była zamknięta. W Lidze Europy zespół przegrał w półfinale 2-6 na Old Trafford, aby wygrać, po dobrym spotkaniu, 3-2 na Stadio Olimpico. Znamienne dla tych spotkań były jednak kontuzje, co wygląda dodatkowo jak deja vu z ostatnich tygodni. Fonseca musiał zmienić w pierwszej połowie na Old Trafford Pau Lopeza, Villara i Spinazzolę, a w rewanżu 30 minut wytrzymał Smalling.

Dziś z podobną sytuacją spotkał się Mourinho, a zespół, wydaje się, że nie zaliczył przez dwa lata żadnego skoku jakościowego i znajduje się dokładnie w tym samym miejscu. „Zostanę z tymi chłopakami do ostatnich minut sezonu” powiedział w pomeczowych wywiadach z Monzą Mourinho. Zdaniem Corriere dello Sport z ostatnich wypowiedzi Portugalczyka czuć chęć pożegnania się z drużyną w czerwcu. Czy i w tym przypadku przeżyjemy deja vu z jego poprzednika? Wydaje się, że jedynym lekarstwem może być triumf w Lidze Europy.

Komentarze

Komentarze są wyłączone dla archiwalnych wpisów.

  • takitam
    4 maja 2023, 11:30

    Brak perspektyw na wielkie wzmocnienia w Romie. A nazwisko jeszcze coś waży.
    Jeżeli jakimś cudem uda mu się przejść Bayer, to zgłosi się ktoś z większą gotówką i perspektywami. Od dłuższego czasu czuć zakończenie po 2 sezonach.
    Może jedynie LM i jakieś nadzwyczajne rozwiązanie kwestii FPP mogłoby coś tutaj zmienić. Ale to pierwsze, a tym bardziej drugie to raczej mżonki.
    W mojej, niewiele znaczącej ocenie, czas na zaprzestanie wywalania kasy na nazwiska, które jedyne co mogą dowieźć to 6-7 miejsce.
    Na 14tym też się zostaje w lidzie, a budżet zdrowszy i mniej oczekiwań.

  • Omen
    4 maja 2023, 12:17

    Pytanie czy panowie Friedkin zdecydowaliby się na całkowitą czystkę, obniżenie pułapu płac i budowę nowej Romy od podstaw. Chyba wszyscy czujemy że ten klub leci ostatnio na ogromnym ryzyku. Już teraz nas karzą, kolejne kary wiszą nam nad głową. Jesteśmy jak ktoś kto bardzo chce uchodzić za mistrza, ale nie ma na tyle siły aby sprostać zwyczajnej weryfikacji na boisku. Wszystko zaczęło się od zwolnienia Palacza, potem już cała seria złych decyzji. Nie wychodzą nam dyrektorzy sportowi, nie wychodzą nam trenerzy i nie wychodzą nam transfery. Żadnego objawienia. Jakieś Viny, Szomurodowy, Abraham który stracił na wartości, Belotti który nie gra, Celiki i Solbakkeny. Żadnej gwiazdy, żadnego "złotego strzału". Na tym tle Dybała wydaje się błyszczeć niczym diament, ale nawet on nie może nas ciągnąć za uszy bo jest kruchy i często mecze ogląda z wysokości trybun. Nie wiem na ile jeszcze starczy nam pary, pieniędzy i tego szaleńczego spinania się, udawania że jesteśmy wielcy mimo że wyniki tego nie potwierdzają. Właściciele wydają bajońskie sumy na ten klub i to nie daje żadnych wymiernych rezultatów. Kierunki wydają się trzy – albo normalizacja finansów i powolne budowanie wielkości tego klubu z kimś pokroju Gasperiniego, albo ciągnięcie tego tak jak teraz, przy coraz większych problemach finansowych, starając się wybierać z rynku transferowego piłkarzy z wolną kartą ale trzymając wysokie płace i ryzykując jeszcze większym krachem za rok, albo faktycznie – opcja trzecia: sprzedanie klubu jakimś szejkom i niech oni przekupują wszystko co się da, federację, piłkarzy itp i kupują sobie wyniki. Ale mimo wszystko jakieś to takie… Nie wiem, osobiście nauczyłem się kochać ten klub nawet wtedy gdy przegrywa i cieszyć się małymi rzeczami więc osobiście preferowałbym chyba opcję numer 1. Z wychowankami, jakimiś wschodzącymi talentami itp. Mieć takiego Sabata który nie musi co lepszych graczy sprzedawać – i byłbym szczęśliwy :)

    • Romulus
      4 maja 2023, 13:49

      Opcja 1 brzmi całkiem kusząco, ale niestety jest równie ryzykowna co druga, tyle że w inny sposób. Powolne budowanie potęgi żadnej gwarancji sukcesu nie daje – może po kilku latach uda się wrócić do LM ze zdrowymi finansami, a może utkniemy w środku tabeli. W obu scenariuszach wszystko zależy od dwóch ludzi – trenera i DSa. Trzeba dobrze wybrać z uwzględnieniem dopasowania do danej strategii, tylko tyle i aż tyle ;)

    • Omen
      4 maja 2023, 15:31

      To prawda

    • Ved
      4 maja 2023, 21:35

      > Nie wiem, osobiście nauczyłem się kochać ten klub nawet wtedy gdy przegrywa i cieszyć się małymi rzeczami.

      Ja mam specyficzne spojrzenie.

      Pamiętam zdobycie Coppa Italia, pamiętam jak otarliśmy się o Scudetto ze Spalettim na ławce, pamiętam świetny pierwszy sezon Rudiego Garcii.

      Ale zacząłem kibicować Romie w 2002 roku. Roma zajęła podówczas 8 miejsce, w kiepskiej atmosferze. I tak jakby… Zawsze gdy jest gorzej, to przypominam sobie ten trudny, ale też magiczny, bo mój pierwszy, sezon…

      Miała być jakaś puenta, ale rozmyła się we wspominkach :)

  • Totnik
    4 maja 2023, 13:34

    "Podobne problemy, podobne osiągnięcia i podobne perspektywy, drugi sezon z Mourinho na ławce wygląda niemal jak kalka z drugiego sezonu w wykonaniu Fonseci"

    Tylko wynagrodzenie nie jest podobne :)

  • hako
    4 maja 2023, 13:42

    W kilku najbliższych spotkaniach leżą losy Romy na najbliższe lata. Ale na razie nie wiadomo jak to się potoczy. Oczywiście plaga kontuzji i odklejki Jose na konferencji każą nam przygotowywać się na najgorsze, ale sprawa jest nadal otwarta.

    Na tę chwilę wciąż gramy o LE i tracimy dwa punkty do Interu. Milan bez kontuzji wypieprzył się wczoraj na Cremonese. Nie oni ostatni. Niedługo wrócą Smalling, Gini i Dybala. Ostatnia rzecz jaką mozna robić to odwracać kota ogonem i gadać na sędziów. Głowa do góry i pełna motywacja, bo tę drużynę stać na wygrywanie.