Pellegrini i Cristante, ikony Romy ostatnich lat, zbliżają się do historycznej czołówki pod względem liczby występów. Mimo niepodważalnych zasług, coraz częściej stają się celem krytyki i gwizdów ze strony kibiców – czy ich ograniczenia naprawdę zasługują na tak surowy osąd?
LaRoma24.it (A. Ciardi) – Największym „błędem” Cristante i Pellegriniego jest to, że grają bez tajemnic. Ich przejrzystość na boisku powinna być ich atutem – przecież są solidnymi zawodnikami.
Pellegrini, gdy jest w formie, potrafi zarówno asystować, jak i strzelać bramki. Cristante to z kolei piłkarz, na którego każdy trener Romy mógł liczyć – często z powodu braku konkurencji na jego pozycji. Jednak przez tę przewidywalność, szybko przypominamy sobie o ich ograniczeniach. Cristante potrzebuje dodatkowych dotknięć piłki, by ją opanować, podczas gdy bardziej błyskotliwi rozgrywający podają ją od razu. Pellegrini z kolei czasem znika z gry, a gdy wraca, jego strzały ledwo docierają do pola karnego. Są to zalety i wady piłkarzy, których gra jest przewidywalna, jakby rozgrywali partię pokera, pokazując swoje karty przeciwnikom.
Są jak otwarte książki – i jak mogłoby być inaczej, skoro grają tutaj od lat? Pellegrini ma na koncie 288 występów, a Cristante 287. Już po najbliższej przerwie obaj wyprzedzą Vincenta Candelę na liście piłkarzy z największą liczbą występów w historii Romy, który zakończył karierę z 289 meczami. Do końca roku powinni wyprzedzić takie legendy jak Rodrigo Taddei, Fulvio Bernardini i Marco Delvecchio, którzy mają odpowiednio 296 i 300 występów. Do końca sezonu prawdopodobnie prześcigną kolejne ikony klubu: Agostino Di Bartolomei (314 występów), Roberto Pruzzo i Christian Panucci (po 315). Tym samym, w zestawieniu piłkarzy z największą liczbą występów w Romie, przed nimi zostanie tylko 12 graczy: Simone Perrotta (325), Damiano Tommasi (351), Guido Masetti (363), Franco Tancredi (389), Sebino Nela (396), Bruno Conti (402), Aldair (436), Giuseppe Giannini (437), Sergio Santarini (439), Giacomo Losi (455), Daniele De Rossi (616) i Francesco Totti (785). Jeśli będą grali regularnie, jak do tej pory, mogą zakończyć kariery w Romie, plasując się w top 10, wyprzedzając legendarnego bramkarza Masettiego.
Mimo tych osiągnięć, obaj piłkarze przeżywają obecnie okres największej niepopularności. Znaczna część kibiców ich wygwizduje – przy ogłaszaniu składu, przy dotknięciach piłki, za każdy błąd, a także przy zmianach. W mediach społecznościowych, ci, którzy ich bronią, są często atakowani. Relacja między nimi a kibicami się wyczerpała, zwłaszcza w przypadku tych dwóch doświadczonych piłkarzy. Trzeci z „senatorów”, Gianluca Mancini, cieszy się znacznie większym zaufaniem kibiców, głównie dlatego, że lepiej ucieleśnia ducha zespołu, jakiego oczekują fani. Od kilku tygodni w Rzymie toczy się gorąca dyskusja na temat ciągłych gwizdów, jakie spotykają tych dwóch piłkarzy. Niektórzy uważają, że jeśli już mają być krytykowani, to dopiero po zakończeniu meczu, inni twierdzą, że mają ich dosyć i chcieliby widzieć na boisku młodszych, bardziej dynamicznych zawodników.
O Cristante i Pellegrinim coraz częściej mówi się w kontekście wydarzeń pozaboiskowych. Przykładem może być sytuacja związana z rzekomym buntem przeciwko José Mourinho, w którym Pellegrini miał odgrywać główną rolę. Wówczas opisywano go jako lidera buntu w szatni, który miałby odrodzić drużynę pod wodzą De Rossiego. Te spekulacje przysporzyły mu tylko kłopotów. Od tamtej pory Pellegrini jest postrzegany jako ktoś, kto knuje za kulisami, a dodatkowo oczekiwania względem jego gry zostały znacznie wyolbrzymione – niektórzy widzieli w nim połączenie Zidane’a i Iniesty, co było oczywiście dalekie od rzeczywistości. Te medialne manipulacje były łatwe do przejrzenia. A jednak to wciąż oni – Pellegrini i Cristante – są na boisku, a gwizdy z trybun tylko się nasilają. Ich jedyną winą są ich ograniczenia. Ale czy można winić kogoś za to, że ma swoje granice?
Komentarze
Winić Flipa i Flapa za to, że grają? Nie, bo wykonują swoją pracę. ❌
Zwalać na trenerów, który trzymają ich na boisku mimo tego, że ogrywają ich spadkowicze – tak. ✅
Jeśli milionerzy setkami występów, reprezentanci kraju wyglądają jak amatorzy przy dwudziestolatku z Primavery nie ma się co dziwić…
Pisilli, Kone, Baldanzi
Tak powinien wyglądać nasz wyjściowy środek pola.
Cristante i Pellegri. Ikony ? Nie. To są "misie na miarę naszych możliwości". Trenerzy ich lubią i wystawiają bo.. nie mają niko lepszego. Czy to są jacyś mega słabi zawodnicy ? Z tym się nie zgodzę bo i w reprezentacji trenerzy z nich korzystają także nie przesadzajmy. Pelle pokutuje bo nosi brzemię poprzednich wybitnych kapitanów (Totti i DDR) a Cristisnte pokutuje bo od DDR nie było w Romie rasowego defensywnego pomocnika.
Podsumowując uważam ich za solidnych zawodników ale że wyniki są słabe zrobiono z nich kozłów ofiarnych. Bo NIE TYLKO ONI odpowiadają za bryndzę. Za to odpowiadają i trenerzy i działacze i inni zawodnicy …
To jak Pellegrini czuję, że ma za wysoko postawiona poprzeczkę, to niech to przyzna i odda opaskę, bo póki co to nawet zaangażowania i niego nie widać. I nie dziwne, że w końcu kibicom się udało, bo już trochę czasu minęło a scenariusz zawsze jest ten sam – pan kapitan zagra w sezonie z 5 super spotkań, drugie 5 dołoży solidnych, a reszta to snucie się po boisku. A Cristante to typowy wyrobnik, taki wół roboczy, tylko, że nie właśnie ma swoje ograniczenia. Druga strona medalu to fakt, że nigdy nie mięli faktycznego zagrożenia ze strony zmienników i tak się ten ligowy dżemik kisi kupę lat. Tak, że to też kamyczek do ogródka działaczy. Tylko było y zrozumienie dla tych piłkarzy, gdyby nie nosili się jak bogowie piłki, gdzie tymczasem to są ligowe średniaki do uzupełniania składu na tą chwilę.
Oczywiście że są to ikony obecnej Romy. Idealnie oddają styl dzisiejszej Romy: są tak samo powolni i zagubieni! Jest prawdą, ze ponieważ to oni są dla trenerów fundamentem drużyny, to cały zespół gra tak jakie oni mają charakterystyki. Więc tak, są to ikony. Ale mimo wszystko uważam, że kibice są dla nich niesprawiedliwi. Mówicie że trenerzy, zarząd wygania wychowanków. A kto przegonił z Olimpico Florenziego? Teraz chcą przegonić Pellegriniego. Kto wygwizał Zalewskiego. Za trza lata to samo pewnie spotka Pisillego. Obłęd!
Dokładnie, w ostatnich latach nikt nie jest przez rzymskich kibiców traktowany gorzej niż wychowankowie. Totti i DDR niesamowicie wysoko zawiesili swoim następcom poprzeczkę, ale to nie wyjaśnia obracania się kolejno przeciwko każdemu romaniście. Chora sytuacja.
Cristante to trochę inny przypadek, ale chociaż liczę na przyspawanie go do ławki, to na gwizdy też nie zasługuje.
Ktoś już ma chyba krótką pamięć jak zachowywał się Florek zanim został zlinczowany przez kibiców, a później został sprzedany. Druga kwestia, że też był kolejnym zmarnowanym talentem przez rzucanie go po milionie pozycji na boisku. I kontuzje.
Oczywiście że pamiętam akcję Florka pod CS. Ale akurat Pelle pokornie chodzi pod CS słuchać gwizdy.
Dla mnie to jest największy problem słabej gry, nietykalni.
Niestety ich występy w kadrze to pokazały, jak potrafią obniżyć wartość zespołu.
Dodatkowo Pele z opaską, który nie ma charyzmy na poziomie France czy DDRa… Mam wrażenie, że to na siłę kontynuacja tradycji kapitana-wychowanka.
Mancio to jest to!