
Roma wkroczyła w decydującą część sezonu. Jak dotąd pierwsze dwa egzaminy najzwyczajniej w świecie zdała, pozostając jedynym niepokonanym zespołem w Serie A w 2025 roku. Na horyzoncie czysto teoretycznie w najbliższą sobotę pojawi się łatwiejsza szansa sięgnięcia po pełną pulę w opozycji do dwóch poprzednich konfrontacji. Czy jednak kolejne remisy z istną czołówką wystarczą do sięgnięcia po europejskie puchary? Najpewniej nie.
Pewien zachwyt jest
AS Roma jest niepokonana w Serie A od początku roku, a zasadniczo od 15 grudnia ubiegłego roku, kiedy to przegrała na wyjeździe w Como 0:2. Od tamtego momentu podopiecznym trenera Claudio Ranieriego przyszło jedynie trzykrotnie opuszczać murawę pokonanym. Dwukrotnie doświadczyli tego w Lidze Europy, ulegając AZ Alkmaar 0:1 oraz Athletic Bilbao 1:3. W międzyczasie odpadli z rywalizacji o Puchar Włoch, przegrywając w Mediolanie z Rossonerimi 1:3.
Stołeczni po przerwie reprezentacyjnej rozegrali trzy starcia. Zgodnie z planem pokonali vLecce 1:0. Po meczu w Apulii nastał okres wyraźnych sprawdzianów. Co więcej – w obliczu absencji Paulo Dybali, na którego nie ma już co liczyć w bieżącym sezonie, o czym szerzej informowaliśmy tutaj. Trzykrotni mistrzowie Włoch jak na razie zaliczyli obydwa egzaminy, ale na tym najwyraźniej należy poprzestać. Remisy z Juventusem i Lazio niemal na pewno wypisały Giallorossich z wyścigu o Ligę Mistrzów. Oczywiście – szanse są niepodważalne, niemniej patrząc z większą dozą realizmu walka toczyć się będzie co najwyżej o lokatę numer pięć gwarantującą Ligę Europy, co i tak w zestawieniu z koszmarnym startem rozgrywek będzie wielkim sukcesem.
Nie pierwsza, a druga połowa
Rzymianie zarówno w zawodach z Juventusem, jak i Lazio tracili bramkę jako pierwsi. Obydwoma potyczkami potwierdzili, że lepiej radzą sobie w drugich odsłonach. Dość powiedzieć, że gdyby nie fenomenalne momentami interwencje Mile Svilara – prowadzenie zarówno turyńczyków, jak i Biancocelestich mogło być wyższe, a ostateczne remisy bardziej wątpliwe.
Do czasu strzelenia widowiskowej bramki przez Matíasa Soulé Ranieri przeprowadził dwie zmiany, w wyniku których na boisku zameldowali się Bryan Cristante oraz Eldor Shomurodov. W przypadku konfrontacji z Juventusem doszło tylko do jednej modyfikacji, ale również i ta miała miejsce tuż po przerwie, a co jeszcze bardziej znamienne – strzelcem bramki okazał się Uzbek. Geniusz Ranieriego? Niepodważalny. Samo 45 minut może jednak okazać się niewystarczające za nieco ponad tydzień chociażby na San Siro czy przy okazji potyczki z Fiorentiną.
Kolejny mecz z nożem na gardle
6. Tyle spotkań pozostało Romie do zakończenia sezonu. Wielka Sobota może okazać się wielką w Rzymie, ponieważ wtedy to zwycięzcy Ligi Konferencji w czystej teorii będą mieć znaczne większe szanse na odniesienie zwycięstwa w przeciwieństwie do pojedynków z Juventusem i Lazio za sprawą przybycia na Stadio Olimpico Hellasu Verona. Zwycięstwa po niespełna miesiącu. Formacja z Wenecji Euganejskiej plasuje się na 14. miejscu w tabeli i przyjdzie do Lacjum w roli underdoga. Bezapelacyjnym celem Romy na to starcie są trzy punkty. Tylko w ten sposób rzymianie utrzymują się w peletonie po europejskie areny w przyszłym sezonie. Co więcej – zawodnicy Claudio Ranieriego pod warunkiem pełnej puli mogliby zrównać się z Bologną, która w pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych rywalizować będzie w Mediolanie z miejscowym Interem.
Komentarze