Evan Ndicka, niekwestionowany lider defensywy Romy, w szczerej rozmowie z „L’Équipe” dzieli się swoimi przemyśleniami na temat piłkarskiej dojrzałości, włoskiej pasji do futbolu oraz przygotowań do derbów z Lazio. Mimo zainteresowania ze strony europejskich gigantów, podkreśla: „W Rzymie czuję się doceniony — mam tu jeszcze trzy lata kontraktu”.

Na kilka godzin przed derbowym meczem Lazio–Roma, filar obrony Giallorossich udzielił obszernego wywiadu dla L’Équipe. Evan Ndicka, który gra w Romie od 2023 roku, w bieżącym sezonie nie opuścił ani minuty w lidze, a jego jedyna nieobecność – również w rozgrywkach pucharowych – miała miejsce 7 listopada, w meczu przeciwko Union Saint-Gilloise, z powodu gorączki.
Jak odbierasz wyjazd z ojczyzny w tak młodym wieku i oddalenie od kraju, z którego pochodzisz?
Na początku nie zdajesz sobie sprawy z tej odległości. Wyjeżdżasz, jesteś z ludźmi w swoim wieku, i to trochę jak spełnienie dziecięcego marzenia. Z perspektywy czasu myślę, że wyjechałem wcześnie, że od tamtej pory byłem daleko od domu – najpierw w Auxerre, potem we Frankfurcie, a teraz w Rzymie.
Dlaczego wybrałeś Niemcy?
Grałem w Ligue 2 w Auxerre, a Frankfurt dawał mi lepszą szansę. Poszedłem do Bundesligi bez wahania. To ciekawa liga – stadiony są pełne, i to od pierwszej do czwartej ligi. Wielka kultura piłkarska, konkretne cele – coś wspaniałego. Wszystko jest tam zorganizowane tak, byś mógł skupić się wyłącznie na futbolu. Robią wszystko dla młodych. We Francji, zamiast stawiać na nasze ośrodki szkoleniowe, ściągaliśmy chłopaków z zewnątrz.
Ale w wieku 19 lat nie było oczywiste, że odniesiesz sukces we Frankfurcie.
Dziś to już nie czasy Anelki w Realu. Jest łatwiej, młodzi nie mają już strachu. Gdy tam przyjechałem, nikogo nie znałem, ale trener Hütter od razu na mnie postawił.
Czy to dodawało presji?
Nie, będąc młodym, o tym nie myślisz. Z perspektywy czasu, wszystko mogło potoczyć się inaczej, ale wtedy jesteś pełen pewności siebie. Jest w tym pewna nonszalancja, która pozwala pokonać przeszkody. Miałem szczęście trafić na Hüttera. Miał podejście bez hierarchii – najlepszy gra. Odegrał ogromną rolę w mojej karierze. Bundesliga to liga otwarta, a ze względu na moje cechy pasowała mi idealnie. Lubię kontrolować głębię. Poza tym Frankfurt ma najlepszych kibiców w całych Niemczech. Nigdy nie zapomnę wygranej w Lidze Europy (2022, z Rangersami, 1-1 i 5-4 w karnych). Niezapomniany moment, przeżyty z tysiącami fanów. Potem pojawiła się Roma z własnym projektem. To wielki, historyczny klub, z ogromną presją. W Rzymie są nieustanne emocje – ludzie cię rozpoznają, podchodzą… Czuć to bardziej niż gdziekolwiek indziej. Może i są też minusy, ale jest mnóstwo pięknych chwil (uśmiech).
Poznałeś tam José Mourinho?
Mourinho, z zewnątrz wygląda na twardziela, ale prywatnie to bardzo sympatyczny człowiek. Bardzo mi pomógł. W niecały rok wiele się nauczyłem. Taktycznie jest świetny, wie, jak motywować. Zna każdego rywala na wylot. Zostawił we mnie ślad. Ale nie był jedyny – w Romie są też De Rossi, Ranieri…
W ciągu dwóch sezonów stałeś się jednym z liderów zespołu, prawda?
Można tak powiedzieć. Mam swoją pozycję, ludzie mi ufają. We Włoszech obrona to podstawa. Tu to widać bardzo wyraźnie. Po kilku latach w tej lidze masz dyplom z defensywy. Potem możesz grać wszędzie.
Mecz z Lazio przychodzi w dobrym momencie? Roma jest niepokonana od połowy grudnia – 15 meczów.
Od kiedy przyszedł Ranieri, wróciliśmy do gry. Dużo zmienił, jest z Rzymu, zna to miasto i klub. To bardzo dobry trener. Ma w sobie coś ojcowskiego, potrafi z tobą rozmawiać. Ale tu sytuacja zawsze jest zmienna: wygrywasz 7 meczów, a w 70. minucie remisujesz 0:0 – kibice i tak będą niezadowoleni. Tu futbol to pasja.
Czujesz coś szczególnego przed derbami?
Oj tak! To bardzo ważny mecz. W dodatku w tym sezonie jesteśmy blisko w tabeli, więc stawka w kontekście Ligi Mistrzów jest jeszcze większa. W mieście każdy wie, że zbliżają się derby. W pierwszym meczu wygraliśmy 2:0, ale było wyrównanie. Na boisku i poza nim – są droczenia, żarty. To część krajobrazu. Ale my, piłkarze, musimy pozostać spokojni i gotowi.
W tym sezonie rozegrałeś niesamowitą liczbę spotkań.
Trenerzy mnie wystawiają, ale ja również potrafię zadbać o siebie poza boiskiem. Bardzo dbam o swoje ciało, jestem bardzo profesjonalny. Skoro mam dziś szczęście grać na takim poziomie, muszę zrobić wszystko, by na nim pozostać. Dieta, sprzęt do regeneracji, rozciąganie… Dbam o siebie nawet w domu, mam tam odpowiedni sprzęt. Ronaldo to mój wzór. To, co robi w wieku 40 lat… Gdybyśmy mieli to przypisać tylko jego profesjonalizmowi – połączenie tego z talentem daje świetną mieszankę. Analizuję wszystkie mecze, swoich przeciwników. Dziś mogę nazwać siebie kompletnym obrońcą.
Jak reagujesz na zainteresowanie ze strony topowych europejskich klubów?
Nie będę udawał, że tego nie widzę, ale w Rzymie jestem szanowany i sam również szanuję ten klub. Mam jeszcze trzy lata kontraktu. Wiem, że są pokusy, to miłe. Ale zobaczymy później.
Komentarze
Pójdzie na handel
Nie pójdzie.