Zespół prowadzony najpierw przez De Rossiego, a teraz przez Jurica, oddał do tej pory najwięcej strzałów ze wszystkich drużyn, ale zdobył tylko osiem goli, najmniej od sezonu 1991/1992.

Statystyki pokazują, że gracze Romy oddali w pierwszych ośmiu kolejkach 133 strzały, o trzy więcej od Interu i Atalanty, które znajdują się na podium klasyfikacji. Szkopuł w tym, że ekipy Inzaghiego i Gasperiniego zdobyły odpowiednio 18 i 17 bramek, a Giallorossi zaledwie 8.
W statystyce strzelonych bramek Roma zajmuje już dopiero 14 miejsce w lidze, za plecami beniaminków z Como i Parmy, a jeśli zamienić na procenty relację strzelonych goli do oddanych uderzeń, Giallorossi są w lidze ostatni. Osiem zdobytych bramek w pierwszych ośmiu kolejkach jest najgorszym wynikiem Romy od sezonu 1991/1992, gdzie, z Ottavio Bianchim na ławce, Romy zdobyła tylko sześć bramek. W tamtym sezonie Giallorossi zajęli na koniec piąte miejsce, ale strzelone gole mają też nieco inne przełożenie na dzisiejszą rzeczywistość, gdyż w tamtych czasach padało ogólnie mniej bramek. Rozkładając na czynniki pierwsze, trzy gole strzelił Dowbyk, z karnego trafił raz Dybala, z Udinese trafił Baldanzi, z Monzą strzelali Cristante i Pisilli, a z Empoli, bramkę bez znaczenia strzelił Shomurodov. Bez goli pozostają m.in. Pellegrini, Soule czy El Shaarawy.
Dlaczego zespół oddaje tak dużo strzałów, a zdobywa o połowę mniej goli od choćby Interu i Atalanty? Czy chodzi o jakość piłkarzy, ich rosnące w trakcie meczu zdenerwowanie, a może wiele z tych uderzeń – z powodu braku konkretnych rozwiązań ofensywnych – to nie mogące się powieść strzały rozpaczy?
Komentarze
Pamiętam jak zaliczaliśmy wpadki za Spallettiego, w pierwszym sezonie Rudiego czy nawet w sezonie 2009/2010 z Ranierim, tylko wtedy każda ta wpadka wiązała się z tym, że albo bramkarz rywali miał dzień konia, albo Dzeko czy inny Vucinic (wciąż mam przed oczami porażkę 0-1 z Livorno, który kosztowała być może scudetto) psuli notorycznie setki. Tam był niedosyt i wkurzenie.
Tu chyba najbardziej pasuje teza z akcjami i strzałami rozpaczy, bo niby mamy najwięcej strzałów, a w żadnym meczu nie ma poczucia, że powinniśmy dużo więcej ustrzelić. Albo idą nieprzygotowane strzały w kosmos, albo nieprzygotowane strzały prosto w bramkarza.
Rasowy Mourinho z tego Przkromi-icia.
Ale to nie jest kwestia samego Juricia, już za Mourinho były wysokie współczynniki xG. Roma najczęsciej przoduje w statystykach strzałów w słupki i poprzeczki. Coś jest na rzeczy. Styl gry jest od paru lat słaby, ale z nieodbiegającą od normy skutecznością byliby w Lidze Mistrzów. Skoro to się ciągnie latami, to może jest to jakiś element presji? może powinni tam zainwestować w psychologów.
Ile % z tych strzałów to podania do bramkarza, bo takich poważnych to niewiele widziałem w tym sezonie.
No właśnie ale skąd są to strzały. Dużo oddajemy sprzed pola karnego – w ten sposób raz w sezonie trafia Dybala i raz Cristante. Chciałbym zobaczyć statystki strzałów z 16-11 metra, bo o to idzie we współczesnym futbolu (podoba nam się to czy nie). Tymczasem my mamy gigantyczny problem z kreowaniem sytuacji i chyba kolejny sezon gramy z wahadłami, których nie mamy. Ile asyst (nie mówię już przez litość o bramkach) dają Celik czy Zalewski ? Do tego Dybala jest parodią samego siebie w tym sezonie
Ostrożnie z takimi felietonami bo zaraz nastąpi wysyp miłośników ery Muchomora