Mile Svilar bez wątpliwości: „Stawiam na Romę w 100 procentach”

W rozmowie z Corriere dello Sport bramkarz Romy komentuje swoją sytuację kontraktową, zdradza kulisy decyzji Daniele De Rossiego i opowiada o drodze, która uczyniła go jednym z bohaterów sezonu.

fot. © asroma.com

CORRIERE DELLO SPORT – Mile Svilar, jeden z bohaterów Romy w obecnym sezonie, opowiedział w wywiadzie o najważniejszych kwestiach dotyczących swojej przyszłości w klubie, relacjach z trenerami oraz o walce o miejsce w Lidze Mistrzów. Poniżej jego wypowiedzi:

Nie podpisałeś jeszcze nowego kontraktu z Romą, a zainteresowanie ze strony innych klubów jest spore.
– Nie rozumiem tego pośpiechu, mam umowę ważną do 2027 roku. Nie ma potrzeby robić z tego zamieszania. Mam wrażenie, że ta sprawa obchodzi bardziej was niż mnie. Pieniądze są ważne, ale jeszcze ważniejsze jest miejsce, w którym czujesz się dobrze i widzisz projekt z prawdziwego zdarzenia.

Czyli zostaniesz w Romie także w przyszłym sezonie?
– Naprawdę mam taką nadzieję. Chcę tego na sto procent, tak samo jak moja rodzina. Jesteśmy bardzo szczęśliwi w Rzymie i w Romie.

W Benfice niemal nie grałeś.
– Tak, byłem drugim, a czasem nawet trzecim bramkarzem. Być może nie byłem jeszcze gotowy. Ale świetnie się czułem w Lizbonie, zadebiutowałem w Lidze Mistrzów i jestem przekonany, że to doświadczenie bardzo mi pomogło w kontekście podejścia do Romy. W przeciwnym razie przeskok z domu do Włoch, gdzie żyje się futbolem, byłby dla mnie zbyt trudny. W Belgii tak nie jest.

Czujesz się bardziej Belgiem czy Serbem?
– Trudno odpowiedzieć. Moja cała rodzina jest serbska, nie mam żadnych belgijskich krewnych, ale urodziłem się w Antwerpii i mam tam wszystkich przyjaciół. W Belgii poznałem też moją żonę.

Powróćmy do Romy. Ten wybór również nie wydawał się sprzyjać dojrzewaniu piłkarza – przez półtora roku tylko ławka.
– Byłem na to przygotowany. Nie mam nic przeciwko Mourinho, miał swoje hierarchie i wolał stawiać na Rui Patricio – zresztą świetnego chłopaka, który później również mi pomagał.

W ostatnim meczu Mourinho, w Mediolanie, zagrałeś jednak Ty.
– Tak, ale myślę, że gdyby nie doszło do zmiany trenera, nie byłaby to decyzja na stałe.

To Daniele De Rossi zdecydował o zmianie.
– Daniele to najważniejszy trener w moim życiu. Nigdy nie zapomnę tego, co dla mnie zrobił. Już w pierwszym tygodniu powiedział mi, że nie będę grał, ale że we mnie wierzy. Przez siedem lat nikt nigdy nie rozmawiał ze mną w ten sposób o decyzjach czysto sportowych.

Można się domyślać, jak duży to był dla Ciebie szok po jego zwolnieniu.
– Eh… Ale kto wie, może jeszcze kiedyś znów będziemy razem pracować. Bardzo bym tego chciał.

Tymczasem Svilar został najlepszym bramkarzem w lidze.
– To nieprawda.

A jednak tak jest.
– Nigdy nie porównuję się do innych. Myślę tylko o tym, żeby każdego dnia być lepszym. Wciąż mam wiele do nauczenia się.

Czy sądziłeś, że jesteś aż tak dobry, obserwując innych z boku?
– Nie. Nie da się tego ocenić, jeśli się nie gra. Treningi to jedno, mecze to drugie. Ale nawet teraz, uwierzcie mi, są dni, kiedy czuję się na poziomie, i takie, kiedy czuję się jak pipa (użył dokładnie tego słowa – przyp. red.).

Czy kiedykolwiek pomyślałeś o odejściu z Romy?
– Nigdy. Wiedziałem, że wcześniej czy później mój moment nadejdzie. W Benfice czasami miałem ochotę odejść, tutaj nie.

Roma jest obecnie w fantastycznym pościgu. Co oznacza nadchodzące starcie z Juventusem?
– To bardzo ważny mecz. Trudny do przygotowania, bo oni niedawno zmienili trenera. Tudor mógł wnieść świeżość, jak to zwykle bywa po zmianach na ławce. Nam też się to przecież przydarzyło, prawda?

Zmiana, jaką przyniósł Ranieri, była przełomowa. Co jednak działo się do grudnia?
– Po prostu nie potrafiliśmy pokazać naszych atutów. W piłce czasami tak się zdarza. A przecież ciężko pracowaliśmy.

Roma awansuje do Ligi Mistrzów?
– Przekonamy się za kilka meczów. Krok po kroku.

To prawda, że poprosiliście Ranieriego, by został?
– Tak. Dzięki niemu znaleźliśmy doskonały balans w codziennej pracy. Wiemy, co mamy robić. Zmiana nie byłaby potrzebna, ale musimy uszanować jego decyzję – zasłużył, by cieszyć się emeryturą…

Wiesz, kto będzie nowym trenerem?
– Nie mam pojęcia.

Komentarze

  • Totnik
    5 kwietnia 2025, 15:25

    Może jak Ranieri trochę ogarnie tej bajzel to takich piłkarzy będzie się jednak zatrzymywać.