Marazm w ataku. Dowbyk i Dybala nie spełniają oczekiwań, a statystyki biją na alarm

Roma ponownie zawiodła swoich kibiców, nie trafiając do siatki w wczorajszym meczu z Atalantą. Słaba dyspozycja napastników, zwłaszcza Artema Dowbyka i Paulo Dybali, tylko pogłębia strzelecki marazm drużyny Ranieriego.

fot. © asroma.com

AS Roma zmaga się z poważnym kryzysem w ofensywie. W siedmiu ostatnich meczach ligowych zespół zdobył zaledwie pięć bramek, co jest wynikiem niegodnym drużyny o takich ambicjach. Letnie inwestycje miały wzmocnić kadrę, ale efektów na boisku wciąż brakuje. Trener Claudio Ranieri stoi przed trudnym zadaniem wyprowadzenia swojej drużyny z marazmu, który zaczyna przypominać sytuację zespołów walczących o utrzymanie.

Ofensywa na poziomie strefy spadkowej

Roma latem wydała 66 milionów euro, aby poprawić jakość w ofensywie, sprowadzając „Pichichi” La Ligi oraz perspektywicznego skrzydłowego z Serie A. Jednak po 14 kolejkach Giallorossi mają na koncie jedynie 14 goli – tyle samo, co Como, i mniej niż choćby Cagliari, Torino czy Verona. To wynik, który trudno uznać za satysfakcjonujący.

Jeszcze bardziej niepokojące są dane statystyczne. Roma zajmuje czwarte miejsce od końca w lidze pod względem różnicy między rzeczywistą liczbą bramek a tą wynikającą ze wskaźnika Expected Goals (xG), z wynikiem -5,01. Oznacza to, że zespół powinien mieć na koncie o pięć goli więcej, niż rzeczywiście zdobył. Problem leży więc nie w samej kreacji ataków, lecz w fatalnym wykończeniu sytuacji podbramkowych.

Przykładów nie trzeba szukać daleko. W meczu z Atalantą Artem Dowbyk i Gianluca Mancini zmarnowali dogodne okazje, które mogły zmienić przebieg spotkania. Brak zdecydowania, precyzji i agresji w kluczowych momentach sprawił, że Roma wyszła z tego meczu z pustymi rękami.

Trener Ranieri w pomeczowych wypowiedziach nie krył rozczarowania formą swojego ukraińskiego napastnika: „On jest zbyt dżentelmeński. W Serie A nie ma miejsca na takie podejście. Musi być bardziej zdecydowany, bardziej agresywny. Walka w stylu grecko-rzymskim z Hienem nie była łatwa, kilka pojedynków wygrał, kilka przegrał. Jesteśmy na dobrej drodze, ale potrzeba więcej determinacji”.

Duet Dowbyk-Dybala: zawód zamiast magii

Współpraca Artema Dowbyka i Paulo Dybali, która miała być siłą napędową Romy, na razie nie spełnia oczekiwań. Oczekiwano, że obaj będą liderami ofensywy, ale póki co brakuje między nimi chemii. Problemy zdrowotne obu zawodników, słaba forma i brak skuteczności pod bramką sprawiają, że duet nie potrafi rozstrzygać spotkań na korzyść Romy.

Dowbyk zajmuje dziewiąte miejsce w Serie A pod względem zmarnowanych „wielkich szans” – sześć dogodnych okazji zakończyło się fiaskiem. Łączna liczba bramek zdobytych przez Ukraińca i Argentyńczyka wynosi sześć, co plasuje ich duet na jednym z najgorszych miejsc w lidze. Tylko Empoli, Lecce i Como mają mniej skuteczne pary strzeleckie, ale dysponują znacznie mniejszym potencjałem kadrowym.

Brak wsparcia z drugiej linii

Słabość ofensywy Romy uwidacznia również niemal zerowy wkład pomocników i obrońców w dorobek strzelecki drużyny. Środkowi pomocnicy zdobyli w tym sezonie zaledwie trzy bramki – po jednej na konto Cristante, Koné i Pisilliego. Obrońcy wciąż nie zapisali się na listę strzelców w rozgrywkach ligowych, co dodatkowo obnaża problemy drużyny Ranieriego.

Czas na przełamanie

Roma znajduje się w kluczowym momencie sezonu. Strzelecki marazm nie tylko oddala drużynę od czołówki, ale również grozi wciągnięciem jej w walkę o utrzymanie, jeśli sytuacja się nie poprawi. Trener Ranieri musi znaleźć sposób na odblokowanie swojej ofensywy – nie tylko przez lepszą formę napastników, ale również większe zaangażowanie innych formacji.

Komentarze

Komentarze są wyłączone dla archiwalnych wpisów.

  • Totnik
    3 grudnia 2024, 11:20

    Marazm to jest w każdej formacji no może poza bramkarzem :)

    • Jacek
      4 grudnia 2024, 09:53

      Mówisz o reprezentacji? 😂

  • Rostencja
    3 grudnia 2024, 13:20

    Wiele razy padało już tutaj to sformułowanie
    Ale nadszedł czas żeby powiedzieć to definitywnie
    Ten sezon już jest spisany na straty
    Nie możemy oczekiwać wyników w serie a. Musimy oczekiwać poprawy gry z meczu na mecz..
    Jeśli chcemy cokolwiek w tym sezonie osiągnąć musimy spoglądać na LE i puchar Włoch

  • Omen
    3 grudnia 2024, 17:32

    Nie ma zgrania z przodu. Nie ma "autostrady do bramki" przeciwnika. Jest masa jakichś koślawych wrzutek z boków i max. 1-2 kombinowane akcje w ataku na mecz które najczęściej kończą się potknięciem, niedokładnością uderzenia albo popsuciem tempa. Ośmielę się powiedzieć że gdyby nie bagatelizowano wahadeł w mercato to dziś moglibyśmy mieć zupełnie inną Romę. Ba, nawet z De Rossim na ławce trenerskiej. W praktyce wahadła były ważniejsze od kupna Dowbyka czy Soule, bo nawet z koślawym Abrahamem do siatki rywali wpadałoby więcej bramek niż teraz.

    Nie ma chemii między Dowbykiem, Dybałą, Angelino i Celikiem. Nie ma zgrania, jest walenie głową w mur. Nie od parady pisałem przed meczem z Atalantą że nie liczę na żadną wygraną, ale mam marzenie byśmy strzelili im jakieś bramki. Przy dwóch byłbym powiem że wracamy na dobre tory, nawet gdybyśmy to finalnie i tak przegrali. Nasz problem leży bowiem w tragicznej skuteczności w ataku. Tegoroczna Roma to najgorzej atakująca Roma odkąd sięgam pamięcią. Zawsze ktoś nas ratował. Obecnie nie mamy nikogo kto wyciągnąłby nas za uszy z tego bagna strzeleckiej niemocy.

    • samber
      3 grudnia 2024, 18:25

      To prawda, że zawsze musieliśmy mieć swojego ratownika, kogoś kto sam potrafił zrobić różnicę. Ile razy Dzeko wracał i brał się za rozkręcenie akcji? W poprzednim sezonie różnicę potrafił zrobić Dybala. Do tego teraz nie mamy fundamentu w postaci pewności z tyłu. Jednak tu trzeba winić ostatnich DS. Każdy z nich przychodził ze swoją koncepcją drużyny i z roku na rok zostajemy z coraz gorszymi zawodnikami.