Roma pogrąża się w kryzysie, który trwa od początku sezonu. Kolejna porażka, tym razem z Como, dobitnie pokazuje skalę problemów – od fatalnej gry na boisku, przez nieudane transfery, po brak mentalności zwycięzców. Zespół, który miał walczyć o wysokie cele, balansuje na granicy strefy spadkowej, a cała drużyna zawodzi na każdej płaszczyźnie.
Corriere dello Sport (U. Trani) — Roma, która nie przestaje rozczarowywać. To nie przypadek, że po raz kolejny została upokorzona na stadionie Sinigaglia w Como. Taki obraz drużyny obserwujemy od początku sezonu – bez niespodzianek, mimo krótkiego przebłysku w postaci dwóch kolejnych zwycięstw nad Lecce i Bragą. Mecze te trudno jednak uznać za wyzwania na poziomie Ligi Mistrzów czy chociażby rywalizacji w „prime time”.
Obecna Roma to odzwierciedlenie kryzysu. Zespół, który od piętnastu spotkań nie potrafi wygrać na wyjeździe (w tym cztery w Lidze Europy, licząc obie edycje). Dwunaste miejsce w tabeli Serie A i bliskość strefy spadkowej – zaledwie dwa punkty przewagi nad trzecim od końca Cagliari. W sumie dziewięć porażek w 22 rozegranych meczach w tym sezonie, z czego aż osiem w lidze.
Sezon jest już w zasadzie stracony, ale wydaje się, że dno wciąż nie zostało osiągnięte. Zmieniają się trenerzy – Ranieri to już trzeci w tym sezonie – lecz wyniki pozostają niezmienne. Statystyki nie pozostawiają złudzeń: Roma zdołała pokonać jedynie Venezię (i to bez przekonania) spośród ostatnich pięciu zespołów w tabeli. Zremisowała z Cagliari i Monzą, a przegrała z Veroną i Como. Tego nie da się usprawiedliwić.
Winę ponoszą zarówno zawodnicy na boisku, jak i osoby odpowiedzialne za stworzenie tej drużyny, które wydały ponad 120 milionów euro na skład, będący kompletnie niespójny. Kadra nie tyle jest niepełna – liczbowo zawodników nie brakuje – co całkowicie chaotyczna. Dyrektor sportowy Ghisolfi zbudował ją bez żadnego planu, jakby wrzucał do koszyka wszystko, co wpadło mu w ręce.
Roma, równie irytująca na stadionie Sinigaglia, jak w wielu innych występach, zawodzi na każdej płaszczyźnie – technicznej, taktycznej i mentalnej. W całym meczu z Como oddała zaledwie jeden celny strzał, po rzucie wolnym wykonanym przez Dybala w pierwszej połowie, z którym Reina nie miał najmniejszych problemów. Tymczasem Como oddało aż osiemnaście strzałów, z czego siedem było groźnych. Sytuację ratował Svilar, jedyny zawodnik Romy, który zasłużył na pozytywną ocenę w tym fatalnym występie. Reszta zespołu po prostu zniknęła – totalna klapa.
Komentarze
Ghisolfiemu podziękować i rozwiązać kontrakt, DS powinien być Włochem z doświadczeniem na rynku
Aby przebudować kadrę potrzebni są ludzie którzy mają pojęcie jak to zrobić. I nawet tacy ludzie czasem się mylą, potrzebują czasu na korekty. Obecnie oprócz Ranieriego nie mamy nikogo komu ufam.
Brać Sabata póki jeszcze żyje i niech nas ratuje…
Zdecydowanie racja..Pierwszy do wyjebania powinien być ten anonimowy dyrektorzyna żabojad..od tego wszystko się zaczyna …francuska niemota bez pojęcia …spieprzaj dziadu…
Dzisiaj możemy się śmiać i z przymrużeniem oka traktować groźbę czy tam widmo spadku. Natomiast naszym obowiązkiem jest zapewnić sobie bezpieczną pozycję w tabeli do 30-tej kolejki Serie A, ponieważ osiem ostatnich kolejek, to w kolejności nasi przeciwnicy: Juve, Lazio, Hellas, Inter, Fiorentina, Atalanta, Milan i Torino. Skoro rąbie nas jakieś Como, to nie chcę wiedzieć co będzie na finiszu rozgrywek.
teraz wychodzi jak dobrą robotę robił Pinto.
Niby jaką?