Temat negocjacji warunków kontraktu serbskiego bramkarza to najgłośniejsza sprawa podczas aktualnej przerwy reprezentacyjnej. Czy Svilar jest wart niemal najwyższego kontraktu w zespole?

„Mile giorni di te e di me” (Tysiąc dni ciebie i mnie) – te słowa najlepiej oddają istotę obietnicy, jaką pragną sobie złożyć AS Roma i Mile Svilar, podpisując nowy kontrakt z utalentowanym serbskim bramkarzem. W obliczu zbliżającej się gruntownej przebudowy zespołu – od zmian na ławce trenerskiej, przez przebudowę zarządu, aż po intensywne lato transferowe – zawodnik urodzony w 1999 roku stanowi fundament, na którym Roma może i powinna budować swoją przyszłość.
Svilar trafił do Wiecznego Miasta latem 2022 roku na zasadzie wolnego transferu z Benfiki, w atmosferze wciąż żywych wspomnień po triumfalnej nocy w Tiranie. Transfer ten był jednym z trafniejszych ruchów Tiago Pinto, dyrektora sportowego Romy, któremu – mimo kilku nietrafionych decyzji – udało się także sprowadzić do klubu Evana Ndickę (również za darmo) oraz Angeliño (na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu za pięć milionów euro). Po przybyciu na Trigorię Mile długo musiał wykazywać cierpliwość, ucząc się od Rui Patrício przez półtora roku. Jego moment nadszedł w styczniu 2024 roku, kiedy zagrał w podstawowym składzie na San Siro przeciwko Milanowi – był to ostatni mecz drużyny pod wodzą José Mourinho. Kilka dni później właściciele klubu, Friedkinowie, rozstali się z Portugalczykiem, powierzając drużynę Daniele De Rossiemu. To właśnie pod skrzydłami De Rossiego Mile Svilar udowodnił swoją wartość, na stałe zajmując miejsce między słupkami.
Nie do przejścia
Po ubiegłorocznym znakomitym występie przeciwko Feyenoordowi, gdy jego popisy podczas rzutów karnych zapewniły Romie zwycięstwo, Svilar pozostał jednym z niewielu zawodników, którzy utrzymali wysoką formę także w bieżącym, pełnym trudności sezonie. Oprócz świetnej dyspozycji czysto sportowej, zaczął także pokazywać charakter lidera – doskonałym przykładem jest jego stanowcza reakcja po meczu z Como, kiedy publicznie zganił kolegów za utratę bramek w końcówce spotkania. Wówczas nikt nie wiedział, że właśnie ta sytuacja stanie się punktem zwrotnym – Roma, prowadzona już wtedy przez Claudio Ranieriego, rozpoczęła serię trzynastu spotkań bez porażki w Serie A. Klub awansował z niebezpiecznego 15. miejsca na 7., zamieniając nerwową walkę o utrzymanie na realną szansę gry w Lidze Mistrzów.
Chociaż ogromną rolę w tej metamorfozie odegrał Ranieri, który odbudował zespół po fatalnym okresie pod wodzą Ivana Juricia, jednym z kluczowych architektów sukcesu pozostaje właśnie Svilar. W ostatnich sześciu ligowych spotkaniach Roma zanotowała komplet zwycięstw, tracąc zaledwie jedną bramkę – właśnie przeciwko Como. W minioną niedzielę, w meczu z Cagliari, serbski golkiper popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami, ratując drużynę przed utratą punktów po decydującym trafieniu Artema Dovbyka.
Obietnica zobowiązuje
Miesiąc temu dyrektor sportowy Florent Ghisolfi na antenie Sky Sport zapewnił stanowczo: „Pisilli i Svilar przedłużą kontrakty. Są teraźniejszością i przyszłością Romy”. Niedługo potem ogłoszono nową umowę z Niccolò Pisillim, zaś negocjacje z Mile Svilarzem nadal trwają. Obecnie Serb zarabia milion euro rocznie, lecz jego przedstawiciele – świadomi zainteresowania ze strony Bayernu Monachium oraz Chelsea – oczekują podwyżki do 3,5 mln euro oraz wpisania do kontraktu klauzuli odstępnego. Obecnie między oczekiwaniami zawodnika a propozycją klubu jest różnica około 1,5 mln euro rocznie. AS Roma jest jednak gotowa na stopniowy wzrost wynagrodzenia, proponując kontrakt do czerwca 2029 roku.
Wszystko wskazuje na to, że strony osiągną kompromis. Sam Mile nie ukrywa swojej chęci pozostania w Rzymie – mieście, w którym za kilka miesięcy przyjdzie na świat jego pierwsze dziecko. Możemy więc być pewni, że historia Mile Svilara i AS Roma będzie miała jeszcze wiele pięknych rozdziałów. Tysiąc dni dla Ciebie, dla mnie – i dla Romy.
Komentarze