Calcio ma przerwę na mecze reprezentacji i wróci do gry za tydzień, ale Gian Piero Gasperini i niepowołani zawonicy pracują w Trigorii. Trener w wywiadzie dla CdS opowiedział o swoich ambicjach, relacji z właścicielami i filozofii futbolu.
Poniżej wypowiedzi trenera dla „Corriere dello Sport”.
Co, lub kto przekonał cię, by przyjąć ofertę Romy?
– W Rzymie jest niewiarygodna pasja. Dziś w Italii to – obok Neapolu – najbardziej gorące miejsce, a może nawet gorętsze, bo Napoli niedawno wygrało i ta „głodna” energia jest tu jeszcze większa. Gdzie miłość do klubu jest tak głęboka, że motywacja rośnie. To też dobry moment dla włoskich stadionów, które znów są pełne.
Jak zaczynać projekt wzrostu, skoro w kadrze jest tyle niewiadomych kontraktowych?
– Patrząc w teraźniejszość. Na przyszłość jeszcze nie czas – trzeba ją dopiero narysować. Dlatego żyjemy dniem dzisiejszym i z wielką powagą podchodzimy do najbliższych meczów. Wiemy, że mamy za plecami mnóstwo ludzi o ogromnej pasji. To częściowo tłumaczy nasz dobry start.
Piętnaście punktów w sześciu kolejkach. Niektórzy mówią, że dopisywało wam szczęście.
– Szczęście nie szkodzi. Inni też odwracali mecze w końcówkach. Przy porażkach nie mieliśmy szczęścia, w paru zwycięstwach – tak. To dość powszechne.
Realistycznie patrząc: Roma nie jest dziś zespołem na Champions League?
– Nie jest. I właśnie to podnosi wartość tej drużyny – chłopaków i ich pracy. Wiemy, że nasz prymat jest w pewnym stopniu przypadkowy, ale nikt nam meczów nie podarował. Teraz zaczynają się bezpośrednie starcia z najmocniejszymi, a my mamy duże rezerwy, by się poprawiać.
Dan Friedkin publicznie cię pochwalił, choć znacie się krótko. Jak wygląda wasza relacja?
– Piszemy do siebie. Friedkinowie kupili mnie w pierwszym spotkaniu: poza siłą jako przedsiębiorcy, mają autentyczną pasję do futbolu. Najlepsze, co mogę zrobić dla Romy, to cementować więź między nimi (właścicielami) a miastem. W dzisiejszej piłce rzadko trafia się tak hojna i zaangażowana własność.
Chcesz jeszcze mocniej wciągnąć właścicieli w codzienność klubu?
– Uwierz, oni już są bardzo zaangażowani. Inaczej Roma by nie „odpalała”.
Były kiedyś insynuacje, że twoja Atalanta „wspomagała się” niedozwolonymi środkami. Jak na to reagujesz?
– Kto choćby pomyślał coś takiego, obraził klub, mnie, cały sztab i grupę zawodników – ich pracę. Kiedy brakuje odpowiedzi, sięga się po pomówienia i najgorsze fantazje. Zawsze byliśmy czyści. Wierzę w szacunek dla zasad sportu, zwalczam doping. Na boisku nienawidzę symulek i „cwaniactwa” – to zamachy na sport, który kochamy. Często się o to wściekam. Umiejętność techniczna to jedno, a szukanie karnego na siłę – to zupełnie co innego.
A VAR? Gdzie w tym twoje granice akceptacji?
– Nie znoszę, gdy oddala mnie od piłki rozumianej po mojemu. VAR potrafi to zrobić i wtedy tracę z nim cierpliwość.
Komentarze
"Szczęście nie szkodzi" 😄
Ma rację obecnie nie jesteśmy drużyną na LM , gramy piach , mamy dużo szczęścia w meczach myślę że w tym sezonie zajmiemy 5/6 miejsce i zakwalifikujemy się do LE może to i lepiej nabiorą doświadczenia w tych rozgrywkach a tak co byśmy się jakimś cudem zakwalifikowali do LM i dostali byśmy oklep od każdej drużyny.