Przed jutrzejszym starciem Romy z Interem, Edin Džeko, były napastnik obu klubów, opowiada o swoich najważniejszych wspomnieniach, wyzwaniach kariery i zaskoczeniach, jakie przyniosły ostatnie wydarzenia w Romie.
Już jutro o godzinie 20:45 AS Roma podejmie Inter Mediolan w wielkim meczu na stadionie Olimpico. Z tej okazji, wywiadu dla Gazzetta dello Sport udzielił były napastnik obu drużyn, Edin Džeko, który w swojej karierze zdobył uznanie zarówno w barwach Romy, jak i Interu. Bośniak, który pełnił funkcję kapitana Romy, podzielił się swoimi wspomnieniami i przemyśleniami na temat swojej kariery, relacji z trenerami oraz o tym, co różniło oba kluby na drodze do sukcesu.
Masz jakieś szczególne wspomnienia związane z meczem Roma-Inter?
– Pierwszy mecz po moim przejściu do Interu, wygrana 3:0 i mój gol. Ale nie to czyni go wyjątkowym. Z zewnątrz może nie było tego widać, ale wewnątrz czułem ogromny żar. Kibice obu drużyn byli w jakiś sposób po mojej stronie. Wracałem na Olimpico – to był mój stadion, który zawsze był dla mnie czymś wyjątkowym. To było jedno z najbardziej emocjonalnych przeżyć w mojej karierze.
W Interze byłeś blisko zdobycia mistrzostwa i Ligi Mistrzów, ale w Romie nigdy nie udało się zdobyć trofeów. Jak wyjaśnisz różnicę między sukcesem a porażką?
– W Romie od początku miałem poczucie, że zdobycie tytułu będzie znacznie trudniejsze niż w Interze. Jeśli chodzi o stracone mistrzostwo z Interem, zabrakło nam trochę pewności siebie, która przyszła dopiero po finale w Stambule. W tamtym sezonie walczyliśmy na dwóch frontach – Liga Mistrzów i Serie A. Pamiętny mecz z Liverpoolem wyczerpał nas na kolejne tygodnie. Gdybyśmy bardziej skupili się na Serie A, być może świętowalibyśmy zdobycie drugiej gwiazdki.
Lepszy duet Džeko-Salah czy Lautaro-Thuram?
(Śmiech) – Trudno powiedzieć. Z Salahem mieliśmy fantastyczną chemię na boisku, a może nawet trochę pomogłem mu rozwinąć się do tego poziomu, który potem pokazał. A Lautaro-Thuram? Obecnie to najlepszy duet we Włoszech. Thuram naprawdę mnie zaskoczył.
Co myślisz o Dowbyku?
– Znam Serie A jak nikt inny i wiem, jak trudna jest ta liga. W zeszłym roku Dowbyk był królem strzelców w Hiszpanii, ale początek w Serie A nie był dla niego łatwy. Jednak, podobnie jak ja, nie poddał się i teraz gra znacznie swobodniej. Jestem bardzo szczęśliwy z jego sukcesów.
Jak radziłeś sobie z krytyką w Romie w pierwszym sezonie?
– Na szczęście nie pozwoliłem, by to na mnie wpłynęło. Mogłem wtedy się poddać. Odejść – to byłoby najłatwiejsze rozwiązanie. Wiele osób na moim miejscu by tak zrobiło. Ale ja chciałem udowodnić, że ten Edin, którego widzieli, to nie był prawdziwy ja. Powiedziałem sobie: zostanę, nie mogę zakończyć swojej przygody we Włoszech w ten sposób. Wiedziałem, że stać mnie na więcej niż to, co pokazałem.
Rok później zostałeś królem strzelców.
– Z Luciano Spallettim to było naprawdę proste.
Brakowało Ci Mourinho na liście trenerów, z którymi pracowałeś?
– Miałem z nim okazję współpracować przez krótki czas w Romie, zanim przeniosłem się do Interu. Nie był zadowolony z mojego odejścia i dał mi to odczuć. W tamtym czasie były pewne rzeczy, które nie zależały ani ode mnie, ani od niego. José to człowiek o niezwykłej charyzmie. Nawet jako przeciwnik, gdy przemawiał, zawsze go słuchałem. Jego słowa mają ogromne znaczenie. Jestem bardzo dumny, że teraz mogę trenować pod jego okiem w Fenerbahçe.
Co sądzisz o sytuacji z De Rossim w Romie?
– Eh, Daniele… łatwo się o nim mówi, ale teraz jest to trudne. Przede wszystkim jest moim przyjacielem. Bardzo mnie zaskoczyło jego zwolnienie, tak samo jak zaskoczyło go odejście Mourinho. Nie miałem okazji pracować z De Rossim jako trenerem, ale rozmawiałem z moimi dawnymi kolegami z Romy. Nie tylko słyszałem o nim same pozytywne rzeczy, ale coś więcej – mówili o nim jak o wielkim trenerze. Jeśli ktoś mówi takie rzeczy po zaledwie dwóch miesiącach pracy, to znaczy, że ma ogromny talent. Jestem pewien, że szybko wróci do pracy.
Gdzie zamierzasz zamieszkać po zakończeniu kariery?
– Razem z żoną myślimy o Włoszech. Wahamy się między Rzymem a Mediolanem, ale decyzja jeszcze przed nami.
Komentarze
Jak Ukrainiec się rozkręcić może nawiązać do Dzeko. Czego sobie i państwu życzę :) a najlepiej niech go przegoni
Żeby Ukrainiec mógł błyszczeć musi mieć jeszcze asystentów, jak wspomniany Salah. Sam dogrywać piłki do siebie i strzelać gole nie ogarnie. Duża nadzieja w drugiej linii Kone i LeFee i na skrzydłach Dybala czy Baldanzi mogą mu dawać dużo piłek do wykańczania. Z betonozą pokroju Iturbe, Pelle, Cristante czy Paredes nie widzę żeby miał strzelać jak armata.