Dybala jest, ale Roma jeszcze nie

Wygrana nad Torino daje Romie chwilową ulgę, ale gra zespołu wciąż nie zachwyca. Dybala może świecić, ale reszta drużyny musi do niego dołączyć.

fot. © asroma.com

Giallorossi.net (A. Fiorini) Po katastrofalnym występie we Florencji, który wywołał napięcia w zespole, Roma powróciła na boisko z determinacją, by odzyskać swoje dobre imię. Drużyna dała z siebie wszystko, jednak ostatecznie udało się zdobyć jedynie skromne, jednobramkowe zwycięstwo nad Torino, które okazało się zbyt łatwym przeciwnikiem.

Decydującą rolę w meczu odegrał Dybala, który, wykorzystując błąd Linetty’ego oraz pomyłkę bramkarza Milinkovicia-Savicia, wstrząsnął rywalami. Niestety, reszta spotkania była dość monotonna. Mimo wysiłków piłkarzy Roma stworzyła niewiele sytuacji bramkowych. Atmosfera na Olimpico nie rozgrzała się zbytnio; poza błyskiem Dybali rzadko zdarzały się akcje, które mogłyby poruszyć kibiców.

Styl gry Romy był zbyt przewidywalny i chaotyczny, co prowadziło do problemów, gdy zespół próbował atakować skrzydłami. Formacja 3-5-2 wymagała dynamicznych bocznych zawodników, a Roma od lat boryka się z brakiem takich graczy z powodu błędów na rynku transferowym. Dodatkowo brak Dovbyka oraz solidnego zmiennika na pozycji napastnika skomplikował sytuację.

Wśród pozytywów warto zauważyć nową parę pomocników, Le Fee i Konè, którzy świetnie współpracowali, łącząc dynamikę z jakością w środkowej strefie boiska. Zaskoczeniem była nieobecność kapitana Pellegriniego w wyjściowym składzie. Wcześniej pojawiły się plotki o problemach ze stopą, ale trener wyjaśnił, że to była jedynie decyzja taktyczna.

Ostateczny wynik 1:0 przyniósł Juriciowi chwilowe wytchnienie, ale nie może on czuć się bezpiecznie. Już za dwa dni w Weronie znów będzie musiał walczyć o swoją posadę. Dla Romy nadszedł czas, aby zacząć wygrywać również na wyjeździe i zbudować stabilność w wynikach. Poziom gry z wczorajszego wieczoru nie napawa nikogo optymizmem.

Komentarze

Komentarze są wyłączone dla archiwalnych wpisów.