Wychowanek Romy, dziś walczący o utrzymanie w barwach Carrarese, w szczerym wywiadzie opowiada o przywiązaniu do klubu, wyjątkowej relacji z Mourinho i swojej wierze w kolegów z młodzieżówki.

Luigi Cherubini, ofensywny pomocnik wypożyczony z AS Roma do Carrarese, udzielił wywiadu portalowi Gianlucadimarzio.com. W rozmowie nie zabrakło emocji, wspomnień z czasów pracy z José Mourinho, pochwał dla młodych talentów takich jak Pisilli i Bove, a także mocnego wyznania lojalności wobec ukochanego klubu.
Jak wygląda Twoja obecna sytuacja w Carrarese i jakie cele stawiacie sobie jako drużyna?
– Naszym głównym celem jest utrzymanie. Przy jakości, którą mamy, to powinno być dla nas naturalne. Jesteśmy zgraną grupą, pracujemy na pełnych obrotach. Gdy trzeba przebiec kilometr więcej dla kolegi z drużyny – robimy to bez wahania. Gdybyśmy osiągnęli cel, byłoby to coś niesamowitego, zarówno dla nas, jak i dla kibiców.
Carrarese zaskakuje w tym sezonie, ale mieliście też trudny moment. Jak poradziliście sobie z kryzysem?
– Mieliśmy serię pięciu porażek z rzędu, ale to tylko nas zjednoczyło. Zrozumieliśmy, że nie możemy odpuszczać – ani w meczach, ani na treningach. Dziś jesteśmy na jedenastym miejscu, choć mogliśmy być wyżej… W kilku meczach źle zarządzaliśmy wynikiem i straciliśmy punkty, które mogły nas zaprowadzić do play-offów. Ale wiemy, że jesteśmy silni i zasługujemy na utrzymanie.
Twoja przeszłość związana jest z AS Roma. Jak wspominasz czas spędzony w klubie, szczególnie okres pracy z José Mourinho?
– Nawet trudno mi opisać, kim jest Mourinho. To człowiek, który daje Ci motywację na każdym treningu, by dawać z siebie wszystko. Pracował z największymi klubami świata, więc z czasem tworzysz z nim też ludzką więź. A kiedy to się dzieje, trudno jest zawieść na boisku. On zawsze brał odpowiedzialność na siebie, chronił nas przed presją i problemami, które są w każdej drużynie. Oddaje Ci wszystko – i Ty chcesz oddać to samo jemu.
W drużynach młodzieżowych Romy grałeś m.in. z Niccolò Pisillim. Jakim zawodnikiem jest „Piso”?
– Poza świetną techniką, jego największą zaletą jest konsekwencja. Niezależnie od tego, czy gra czy nie, zawsze jest taki sam – skoncentrowany, spokojny, skromny. To zawodnik, który naprawdę „widzi” grę. To crack, jak mówimy we Włoszech – ktoś wyjątkowy. Uwielbiasz patrzeć, jak dotyka piłki. Piso to Piso. Grałem też z Paganem – on również jest ogromnym talentem.
Debiutowałeś w pierwszym zespole Romy w Lidze Europy przeciwko Slavii Praga. Bramkę w tamtym meczu zdobył Edoardo Bove – jak wspominasz ten moment?
– Od razu po meczu wysłałem mu wiadomość. Wiedziałem, co to dla niego znaczy – dla jego rodziny, dla niego samego. To chwila, która zostaje z Tobą na całe życie. Edo to bardzo autentyczny, dobry chłopak. Gra tak dojrzale, jakby miał już dziesięć lat doświadczenia w Serie A. To boli, kiedy przytrafiają mu się trudne momenty, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Zasługuje na wszystko, co najlepsze – bez dwóch zdań.
W mediach mówiło się o zainteresowaniu Tobą ze strony Juventusu i Milanu. Co zadecydowało, że pozostałeś w Romie?
– Jestem w Romie od dwunastu lat. Dla mnie to ona jest moim wielkim klubem. To uznanie, że inne zespoły się mną interesowały, ale Roma dała mi wszystko. Ja oddałem jej wszystko od dziecka, bo wiem, co znaczy ta koszulka i ci kibice. Tego nie da się łatwo opisać.
Jakbyś w trzech słowach opisał, czym dla Ciebie jest AS Roma?
– Roma to wszystko. Od razu pomyślałem: dogadajmy się z klubem i kontynuujmy razem tę drogę. To jasne, że powiązanie z Juventusem czy Milanem to pewne wyróżnienie – znaczy, że dobrze pracuję. Ale moje serce zawsze będzie tutaj.
Komentarze