Młody 19-latek zaliczył w Bergamo trzeci profesjonalny występ w Romie, a drugi w Serie A. Od 10 marca wystąpił tylko raz w meczu Primavery, poza tym trenuje stale z pierwszym zespołem.
(Corriere dello Sport – R. Maida) Uśmiech z Bergamo. I nie jest to uśmiech Huijsena i Karsdorpa, Holendrów śmiejącym się w przerwie na Gewiss Stadium w czasie gry Roma tonęła. To radosne emocje młodego Joao Costy, Portugalczyka z brazylijskimi korzeniami, który w meczu z Atalantą przeżył swoją drugą noc w Serie A.
Zadebiutował w lidze 22 kwietnia, w meczu z Bologną. De Rossi poprosił go o wejście na boisko również w niedzielę, aby uzupełnił ultra ofensywne 3-4-1-2. Joao Costa miał za zadanie atakowanie Zappacosty na prawej stronie, ale nie miał czasu by wpłynąć na wynik. Nie byłoby odpowiednim wymagać tego od 19-latka, który zaledwie kilka miesięcy temu został przyłączony do pierwszej drużyny.
O jego walorach mijania rywali w grze jeden na jeden i szybkości zdał sobie sprawę już jesienią Jose Mourinho, który powierzył mu debiut w roli profesjonalisty, w meczu Ligi Europy na boisko Slavii Praga. De Rossi nalegał na niego, cytując ostatnio na konferencji prasowej: „Joao musi przebiec tysiące kilometrów, aby stać się gotowym i dojrzałym piłkarzem, ale posiada cechy piłkarskie, których nie posiadamy w naszej kadrze. Jest odważny, drybluje i strzela na bramkę. Dlatego cały czas z nami trenuje”.
Po zakończeniu sezonu Roma zdecyduje czy zatrzymać go w kadrze czy też wysłać na wypożyczenie, aby dokończył swój proces dojrzewania. Na pewno Joao Costa nie jest już piłkarzem Primavery i basta: od 10 marca wystąpił tylko raz z chłopcami Guidiego, w Genui przeciwko Sampdorii. Poza tym pozostawał zawsze do dyspozycji De Rossiego, którego słowo będzie kluczowe dla przyszłości chłopaka, który w międzyczasie zdobył powołanie do reprezentacji Portugalii Under 19.
Komentarze