Bez tytułu

Roma stoi przed kluczowym meczem z Fiorentiną, który może zadecydować o dalszym kierunku sezonu. Zwycięstwo wyniesie zespół na szczyt, natomiast porażka pogłębi kryzys. W obliczu tych napięć atmosfera wokół drużyny staje się coraz bardziej napięta.

fot. © asroma.com

Tytuł zostawiam wam, ponieważ jeśli wygramy we Florencji, zacznie się szum o mistrzostwie, a jeśli przegramy – o porażce sezonu. To bardziej surrealistyczne niż trzy niewykorzystane rzuty karne. Spędziliśmy lato, mówiąc, że trzeba mieć cierpliwość, że Gasperini przegrał pięć z sześciu pierwszych meczów w Atalancie, że jego styl gry będzie widoczny dopiero po Nowym Roku, a przy pierwszej porażce już się rozpadać? A, no tak, nie tylko jesteśmy pierwsi, ale i wygraliśmy derby 1:0. Teraz to już nic nie znaczy. Nawet to nie ma wartości. I tu, w tym miejscu, gdzie przez całe życie mówiło się, że derby nosisz w sercu aż do maja (i to, jakie derby, z tym słupkiem w 94. minucie!), teraz czuć zapach końca imperium.

Gasperini prosił o napastnika, którego nie dostał (i pisaliśmy o tym), o lewego skrzydłowego, którego również nie było, i wszyscy o tym pisali. Do jego systemu potrzeba przynajmniej sześciu napastników, a my gramy z pomocnikiem (Pellegrini), którego rezerwą jest niemal obrońca (El Shaarawy). Ale teraz rynek to jak kostka do gry: rzucona. Massara pojawił się pod koniec czerwca, to wszystko wynik starych błędów. Ta drużyna z Veroną miała w składzie Wesley’a więcej niż w zeszłym roku, Saelemaekaersa i Paredesa mniej, wygrała i jest na czołowej pozycji. Bez Dybali i Baileya, z Pellegrinim, który dopiero co wrócił do gry. Teraz to już nic nie znaczy.

Boże, jak ważny będzie ten mecz we Florencji, który powinien być po prostu kolejnym spotkaniem Romy. Jeśli wygramy, będziemy szczęśliwi, jeśli przegramy – nie. Nie oczekuję postawy z Curva Sud, choć dla mnie to jedyna słuszna postawa wobec Romy. Krytykujmy ją, ale nie z satysfakcją „a nie mówiłem”.

PS. Jedna rzecz jest dla mnie nieakceptowalna – rzuty karne. Nie chodzi o to, że się je marnuje, ale jak się je wykonuje. Roma to strzał mocny, z żyłami napiętymi. Tak czy inaczej. Zawsze. Wszyscy do Florencji.

 

Źródło: Cagnucci, Tonino. „Senza titolo”. Il Romanista, 4 października 2025. https://www.ilromanista.eu/rubriche/cogito-ergo-sud/165577/senza-titolo

Komentarze

Komentarze są wyłączone dla archiwalnych wpisów.

  • Kreatos
    4 października 2025, 18:59

    I to jest właśnie to, k***a jego mać, rzymska prasa. 6 mecz nowego sezonu, nowego trenera i jest kluczowy… Wygrana, to prawie pewne mistrzostwo włoch, przegrana to chyba spadek. Wygrane derby już nic nie znaczą.
    Ranieri dał radę odmienić drużynę, ale takie miał zadanie, Gasperini ma inne, zbudować drużynę na lata. Dostał słabe transfery na już, ale w domyśle to są ludzie którzy mają się rozwinąć i stanowić o sile w przyszłości, albo dać zysk.
    Oczywiśćie Wesley wydaje się dzisiaj najbardziej perspektywiczny, ale mam nadzieję, że z reszty też będzie w stanie wycisnąć to co w nich siedzi.
    Celem musi być Top4, ale z tą kadrą, jest to ultra karkołomne zadanie, ponieważ nasi ofensywni zawodnicy nie są w stanie wygrywać meczów. Więc europejskie puchary będą dobrym wynikiem.
    Oby Gasp i oczywiście dyrektorsto miało to pi*******ie gdzieś i wspólnie pracowali nad tym, aby za jakiś czas ta drużyna znowu coś znaczyła w lidze i może Europie

  • Adamus
    4 października 2025, 19:03

    Zero tituli

    • majkel
      4 października 2025, 21:56

      XD

  • Amico71
    6 października 2025, 07:47

    Napastnicy do wymiany, Dovbyk gra tylko odwrócony do bramki, brak szybkości i zwrotności, karne tylko Pellegrini szkoda że już go nie było na boisku.