Angeliño, nasza atomowa mrówka

Nie mówimy tu o wirtuozie futbolu, lecz o skromnym piłkarzu, który doskonale rozumie znaczenie „garra” – słowa, które w Ameryce Południowej oznacza zadziorność i ducha walki.

fot. © asroma.com

Il Romanista (M. De Cesare)Angeliño. Z imienia i z natury. W rzeczywistości to José Ángel Esmorís Tasende, szerzej znany jako Angeliño. Oficjalne statystyki podają, że mierzy 170 cm wzrostu, choć być może dodano mu z grzeczności kilka centymetrów. W wieku 16 lat trafia do Manchesteru City, gdzie przed nim otwierają się świetlane perspektywy – wielkie stadiony i czerwone dywany zarezerwowane dla gwiazd futbolu. Już 2 grudnia 2014 roku zostaje po raz pierwszy powołany do pierwszej drużyny na mecz Premier League z Sunderlandem. Choć nie pojawia się na boisku, warto pamiętać, że wówczas nie miał jeszcze ukończonych 18 lat. Jak to często bywa w przypadku młodych talentów, musi przejść przez trudny okres zbierania doświadczenia.

Rozpoczyna swoją tułaczkę po różnych ligach i klubach: Hiszpania, Holandia, Niemcy, USA, Turcja. Liczne wypożyczenia i powroty nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. W styczniu ubiegłego roku Roma zgłasza się po niego do Galatasaray, potrzebując lewego skrzydłowego, który w razie potrzeby wesprze drużynę. Angeliño wypełnia swoją rolę lepiej, niż się spodziewano – rozgrywa łącznie 20 spotkań do końca sezonu. Dzięki trudnej sytuacji finansowej klubu nie zostaje odstawiony na boczny tor, a wręcz przeciwnie – staje się podstawowym zawodnikiem.

Lewonożny i dobrze wyszkolony technicznie, Angeliño szybko staje się niezastąpiony. Zdarza się, że jest wystawiany na nienaturalnej dla siebie pozycji w trzyosobowej obronie, co wzbudza kontrowersje. Claudio Ranieri, który obejmuje drużynę, żartuje w jednym z wywiadów: „Nie, Angeliño więcej tam nie zagra”.

Mimo świetnej formy, uwagę mediów przyciągają inni gracze Romy, a o Angeliño mówi się niewiele. Tymczasem Hiszpan rozgrywa sezon marzeń. Nieprzerwanie pokrywa lewą stronę boiska, od własnego pola karnego aż po linię końcową rywali. Biega przez pełne 90 minut i doliczony czas, jest dynamiczny, szybki, potrafi minąć przeciwnika, zachowuje spokój, unika konfliktów, a na twarzy zawsze ma uśmiech. Choć nie jest naturalnym obrońcą, doskonale rozumie zasady ustawienia i wie, jak grać w obronie. To zawodnik stworzony dla Romy.

Druga bramka Romy w meczu z Genoą zaczyna się od jego błyskawicznego rajdu – mijając rywala, precyzyjnie podaje piłkę do Dybali, który przekazuje ją El Shaarawy’emu – gol. Wyjaśnijmy: nie mówimy tu o geniuszu futbolu, lecz o skromnym piłkarzu, który walczy i nigdy nie odpuszcza. Prezes wielkiej Romy z dawnych lat, Dino Viola, mawiał: „Nigdy nie wolno ubóstwiać żadnego gracza, kimkolwiek by był. To koszulka przesiąknięta potem ma znaczenie”. Prawda. Koszulka naszej „atomowej mrówki” po 90 minutach i doliczonym czasie musi być wyciskana.

Komentarze

Komentarze są wyłączone dla archiwalnych wpisów.

  • takitam
    20 stycznia 2025, 10:22

    Jedyny, który w tej drużynie potrafi biegać.

  • edemon
    20 stycznia 2025, 10:44

    Sezon marzeń – 1 asysta w lidze :D Cała drużyna za ten sezon nie zasługuje nawet na pół artykułu pochwał…

  • xKisiu
    20 stycznia 2025, 10:47

    Jakoś na lewą stronę zawsze potrafiliśmy znaleźć solidnych graczy za małe pieniądze, był Digne, Emerson, Kolarov, Spina(tu akurat cena zawyżona, ale kazdy pamieta że za Pellelaziego nam podwyzszyli zeby sie zgadzało) tylko ten Vina zupełnie się u nas nie sprawdzil ale udało się go sprzedać. Oby w końcu znaleźć kogoś rownie solidnego na prawą.

  • abruzzi
    20 stycznia 2025, 11:10

    Jak to w Rzymie bywa, chłop zagrał jeden dobry mecz i już jest prawie Roberto Carlosem. Za dwa tygodnie wszyscy będą go wyzywać, bo zrobi jakiegoś klopsa i tak te rzymskie koło się toczy :)

  • PunioLP
    20 stycznia 2025, 11:24

    Rzymskie pismaki 😄😄😄
    Trzeba cos wrzucić na papier żeby zapełnić kolumny…
    Co do grajka to suma summarum dobry zakup za śmieszne pieniądze

  • samber
    20 stycznia 2025, 11:54

    Walczak to z niego jest, fakt. Dawno już nie odwalił grubego błędu więc sprawia pozytywne wrażenie. Jakby tak jeszcze miał równy poziom dośrodkowań… bo niestety obok fajnych podań ze skrzydła bywają mecze kiedy nic od niego nie przychodzi. Biega – to taka najkrótsza charakterystyka na szybko :)

  • scythese
    20 stycznia 2025, 13:01

    Wiele osób śmieje się z naszej "Andżeliny" ale śmiechem żartem to najlepszy nasz wahadłowy ostatnich lat. Jedyny, który potrafi dobrze dośrodkować. Zazdroszcze, że lazie wyciągnęli Tavaresa, bo chłop ma papiery na jednego z lepszych wahadłowych ligi.

    • abruzzi
      20 stycznia 2025, 14:51

      Ten Tavares to grał w piłkę do końca października. Od trzech miesięcy jest daremny, poza tym straszny z niego słabiak w obronie, co pokazał choćby nasz gol w derbach na 2-0. Może i ma papiery, ale musi nauczyć się też bronić.
      Tak jak ten Theo Hernandez w Milanie, gole strzela, coś tam czasami poda, a w obronie to jedna z największych fajtłap ligi. Chyba nie jest w związku z tym przypadkiem, że chłop szósty rok kisi się w Milanie.

  • Robson
    20 stycznia 2025, 15:16

    Angelino "świetny"
    Dovbyk "super snajper"
    Pellegrini " odrodzony"
    Wcześniej podobne artykuły prawiły o Soule , Baldanzim a nawet kilka miesięcy temu o Celiku .
    Wynika z tego że to jest drużyna kompletna , po cholerę kogoś nowego kupować skoro jest tak dobrze że na dzień dzisiejszy zajmują zajebiste 9 miejsce w lidze a w statystykach meczów wyjazdowych zajmują 19 pozycję.

  • Romulus
    20 stycznia 2025, 18:29

    Dobry transfer, jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny, ale wciąż widzę w nim raczej materiał na zmiennika. Angelino jest solidny, potrafi nieźle dośrodkować, ale poziom Kolarova czy Spiny to nie jest

  • riss
    20 stycznia 2025, 21:46

    Gość kosztował tyle co paczka frytek – 5 mln jak mnie pamięć nie myli, jeden z najtańszych transferów ostatnich lat i jeszcze narzekacie. Wiadomo nie jest to Dimarko ale on kosztuje 80 mln więc z czym do ludzi. Ja uważam że jest to wporzo transfer, za małe pieniądze mamy niezłego biegacza, który technicznie nie jest zły, czasem coś dobrze dośrodkuje nie ma co narzekać. Nawet ten Bianda by dużo droższy a nikt go nigdy na boisku nie widział :).