17 czerwca to dla kibiców Romy coś więcej niż tylko data – to symbol chwały, do której klub od lat bezskutecznie próbuje powrócić. Choć serca wciąż biją mocniej na myśl o mistrzostwie z 2001 roku, pytanie pozostaje aktualne: czy da się żyć jedynie wspomnieniami?

Pagine Romaniste (A. Leopardi) | To historyczna data, wyryta w sercach kibiców Romy: dzień trzeciego i jak dotąd ostatniego mistrzostwa Włoch. Nie jest przypadkiem, że właśnie tego dnia Gian Piero Gasperini zainaugurował swoją pracę jako trener Romy. Od tamtej pory, poza kilkoma krajowymi trofeami i Ligą Konferencji, Roma nie zdobyła już nic. Zatrzymana w Budapeszcie. Zatrzymana na meczu Roma–Sampdoria z 2010 roku. Zatrzymana w wspomnieniach. Tymczasem wciąż żyje się wspomnieniami. Czy można żyć tylko nimi?
Są pokolenia kibiców, które nigdy nie doświadczyły mistrzostwa Romy. Klub, który w krótkim czasie został wyprzedzony przez Napoli, przegrywając z nim w liczbie tytułów mistrzowskich: z dwóch do czterech. A przecież nieraz było tak blisko. W piłce jednak nie liczy się bycie blisko – liczy się zwycięstwo. Roma przechodzi właśnie kolejną rewolucję, mającą na celu przywrócenie jej miejsca na szczycie ligowej tabeli. Czy rzeczywiście tak będzie – czas pokaże.
Tymczasem wciąż żyje się wspomnieniami. To nie jest złe, ale może być bronią obosieczną – zwłaszcza dla tych, którzy mimo wszystko nie potrafią iść naprzód. Dla tych, którzy, patrząc przed siebie, nie dostrzegają światła i odwracają się, by sprawdzić, czy dawny blask jeszcze się tli. Odkrywają, że tak – magia Tottiego i jego kolegów wciąż tam jest. I mówią z przekonaniem, a może i odrobiną nostalgii: „Tak, żyje się tylko wspomnieniami”. Bo właśnie to pozostało wielu kibicom Romy. I być może – to też jest w porządku.
Komentarze
No nie rozpieszcza Nas ta Roma. Trochę za czasów pierwszego Spalla było zacnie a tak bida :)